Uraz Nickiego Bille Nielsena jest jednak poważniejszy niż się wydawało. Duńczyka czeka kilka dni przewy w treningach i wątpliwy jest jego występ w niedzielę z Cracovią.
Snajper mistrzów Polski urazu doznał w niedzielę podczas lekkiego treningu na PGE Narodowym. Z powodu kotuzji łydki Duńczyk nie mógł dokończyć treningu.
– W poniedziałek rano sprawdzaliśmy ponownie możliwość jego występu w meczu. Bieg nadal wywoływał ból w łydce, co spowodowało, że Nicki Bille nie mógł zagrać. Występ groził poważniejszym uszkodzeniem mięśniowym i dodatkowym osłabieniem drużyny – tłumaczy Pawlaczyk.
W środę Nicki Bille przeszedł szczegółowe badania. Jasno z nich wynikło, że kontuzjowana jest lewa łydka.
– Doszło w niej do uszkodzenia brzuśca bocznego mięśnia brzuchatego łydki – podkreśla klubowy lekarz. Zawodnik przez najbliższe kilka dni będzie pracował z fizjoterapeutami.
Sam napastnik Lech liczy, że wkótce będzie znów do dyspozycji trenera i bardzo żałuje, że nie mógł zagrać w finale pucharu.
– To niewielka kontuzja, ale nie pozwala mi na grę. Przy szybkich sprintach czuję ból w nodze. Nie wiem jeszcze jak długa czeka mnie przerwa. Szkoda mi przede wszystkim tego finału. Wszyscy o nim mówili, byłem na stadionie, atmosfera była fantastyczna. Chciałem pomóc drużynie, ale mogłem jedynie jej kibicować – mówi Nicki Bille
źródło: lechpoznan.pl