VAR i niedostępny “pełen obraz”. Smutna komedia we Włoszech trwa dalej

13 wrz 2022, 13:30

Sędziowie Marcenaro oraz Banti, a więc sędzia główny oraz sędzia VAR w spotkaniu Juventus – Salernitana nie zostaną zawieszeni za skandal, jaki wywołali podczas ostatniej kolejki Serie A. Włoskie Stowarzyszenie Arbitrów poinformowało, że sędzia VAR nie miał podglądu na powtórkę z kamer, które pokazywałby pełen obraz w danej sytuacji.

Liga Typerów Polski-Sport.pl

Skandal w meczu Juventus – Salernitana

Niedzielny mecz Juventusu z Salernitaną miał wiele zwrotów akcji, ale to, co wydarzyło się na końcu, nigdy nie powinno mieć miejsca w dobie systemu VAR. Skandal, farsa, komedia, kradzież – ile głosów tyle określeń na to, jak Arkadiusz Milik został okradziony z gola, a Juventus ze zwycięstwa. Ciężko przejść obok tej sytuacji obojętnie… Zdaje się, że jest to pierwsza taka wpadka od momentu wprowadzenia wideo weryfikacji do piłki nożnej.

Pod koniec wspomnianego meczu przy wyniku 2:2 Milik strzelił gola dającego prowadzenie Juventusowi. Polak tak cieszył się z gola, że w przypływie radości zapomniał o żółtej kartce na swoim koncie i zdjął koszulkę. Konsekwencją była oczywiście druga żółta kartka i czerwień. Najgorsze stało się jednak chwilę później. Gol strzelony przez Polaka został anulowany ze względu na spalonego. Problem w tym, że spalonego nie było.

Marcenaro został wezwany do monitora, aby samemu ocenić sytuację, lecz mógł ocenić tylko to, co pokazał mu na monitorze sędzia VAR. Ujęcie zaprezentowane głównemu arbitrowi nie uwzględniało pozycji Candrevy, który wyznaczał linię spalonego stąd taka, a nie inna decyzja. Głos w sprawie zabrało w poniedziałek Włoskie Stowarzyszenie Arbitrów.

“Kamera nie była dostępna dla VAR”

Okazuje się, że system VAR nie miał dostępnych ujęć z kamery, która pokazywałaby pozycję piłkarza Salernitany. Konsultowano się też z firmą odpowiedzialną za system — Udzielono nam odpowiedzi, że kamera nie była dostępna dla VAR i dlatego nie mogła być używana przez sędziów. Jesteśmy przekonani, że wyjaśniliśmy ten incydent.

Czyli tak – wszyscy, którzy oglądali ten mecz w telewizji, już po chwili wiedzieli, że spalonego nie było, ale kilkuosobowy zespół zawodowych sędziów nie zdołał tego w żaden sposób wyłapać.

Trochę to przypomina sytuację z używaniem nawigacji GPS. Jeśli zaufasz jej w 100% możesz wylądować w miejscu, w którym nie powinieneś się znaleźć. Tłumaczenie stowarzyszenia arbitrów brzmi jak próba uratowania swojego honoru.

Liga Typerów Polski-Sport.pl

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA