Przemysław Frankowski zaliczył dwa fantastyczne trafienia w wygranym 5:2 spotkaniu z Orlando City. Chicago Fire wciąż jednak nie jest pewne udziału w playoffach.
Chicago Fire w Przemysławem Frankowskim w podstawowej jedenastce nie zaczęło zbyt dobrze starcia na Orlando City Stadium. Goście już od piątej minut przegrywali po trafieniu Akindele. Stan rywalizacji wyrównał się dwanaście minut później po tym jak Smith wpakował piłkę do własnej bramki. Remisowy rezultat utrzymywał się jednak do końca pierwszej połowy i zawodnicy schodzili do szatni przy rezultacie 1:1.
Druga część gry to już popis podopiecznych Veljko Paunovica. W 61. minucie prowadzenie przyjezdnym zapewnił Sapong. Nie upłynęły dwie minuty i było już 1:3. Tym razem bramkarza rywali pokonał Katai. Przemysław Frankowski po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się w 67. minucie. Skrzydłowy po otrzymaniu podania zdecydował się na strzał piętą czym kompletnie zaskoczył bramkarza i piłka zatrzepotała w siatce.
🚨FRANKIE BACKHEEL IS THIS REAL LIFE? 🚨 pic.twitter.com/JFFPnIyFru
— Chicago Fire FC (@ChicagoFire) October 6, 2019
Bramka Michela z 74. minuty nic nie zmieniła, bo trzy minuty przed końcem dzieła zniszczenia dokończył były zawodnik Jagiellonii.
Because why not? 😅
Frankie for good measure. pic.twitter.com/mRjI0a8toJ
— Chicago Fire FC (@ChicagoFire) October 6, 2019
Orlando City 2:5 Chicago Fire