Wisła Kraków ma problemy finansowe, ale na boisku tego nie widać. Piłkarze wszystkie zmartwienia zostawili w szatni i ograli swoją imienniczkę z Płocka 2:1.
Podopieczni Macieja Stolarczyka od początku nadawali ton temu spotkaniu. Już w pierwszych minutach Biała Gwiazda kilkukrotnie gościła pod bramką rywali. Tak było też w 11. minucie, kiedy Cezary Stefańczyk podał za krótko, głową do Thomasa Daehne. Bramkarz płocczan był spóźniony i sfaulował Zdenka Ondraska, a sędzia wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł sam poszkodawany i dał krakowianom prowadzenie.
Do końca pierwszej połowy, Wisła Kraków kontrolowała wydarzenia na boisku. Rywale mieli jednak kilka sytuacji. Chwilę po stracie bramki, Ricardinho strzelał z narożnika pola karnego, ale trafił w Mateusza Lisa. Z kolei w końcówce pierwszej części, po strzale z rzutu wolnego, w poprzeczkę trafił Dominik Furman.
Drugą połowę świetnie zaczęli gospodarze. 2 minuty po wznowieniu gry, po przejęciu piłki w środku pola i szybko rozegranej akcji, piłkę w siatce umieścił Giorgi Merebaszwili. Krakowianie czekali jednak na swoją szansę i po godzinie gry taka się nadarzyła. Piłkarze prowadzeni przez Macieja Stolarczyka szybko wymienili 3 podania, piłka odbiła się jeszcze po drodze od Igora Łasickiego i trafiła do Zdenka Ondraska, który pewnym strzałem, w długi róg, wykończył całą sytuację. W końcówce jednak czeski napastnik złapał żółtą kartkę i za tydzień, w meczu z Lechem Poznań nie zagra. Z tego samego powodu, z gry w ostatniej tegorocznej kolejce wyłączył się też Merebaszwili. Ostatecznie Wisła Płock przegrała, a Biała Gwiazda odbudowała się po serii trzech meczów bez zwycięstwa.