Od momentu powrotu po kontuzji Arkadiusz Milik nie strzelił jeszcze gola. Tak samo było w niedzielnym przegranym 0:1 starciu z Sassuolo, po którym włoskie media szczerze oceniły aktualną dyspozycję Polaka.
Arkadiusz Milik ma już za sobą około 1,5-miesięczną przerwę od gry spowodowaną kontuzją, której doznał na początku lutego. Wskutek razu 29-latek nie tylko przegapił siedem ligowych meczów Juventusu, ale także nie stawił się na pierwszym zgrupowaniu reprezentacji pod wodzą Fernando Santosa.
Milik wciąż bez dobrej formy
W trzech ostatnich ligowych kolejkach Milik pojawiał się na boisku – w starciach z Hellasem i Sassuolo od pierwszych minut, a w pojedynku z Lazio jako rezerwowy. Dwa ostatnie zakończyły się porażkami „Starej Damy”, a sam polski napastnik nie pomógł w uzyskaniu pozytywnego rezultatu.
Niedzielny mecz Juventusu z Sassuolo był drugim kolejnym przegranym spotkaniem przez drużynę Massimiliano Allegriego. Porażka 0:1 sprawiła, że w kierunku Milika zaczęto wystosowywać kolejne zarzuty, że wciąż nie jest w stanie wrócić do swojej formy chociażby sprzed kontuzji.
FT|⌛️| Finisce così #SassuoloJuve pic.twitter.com/t02BlWa6HJ
— JuventusFC (@juventusfc) April 16, 2023
Media szczerze o formie Milika
Włoskie media dość mocno skupiły się na występie polskiego napastnika. – Od powrotu po wyleczeniu kontuzji to nadal nie jest on. Był Milik, który poruszał się jak Edin Dzeko, jako cofnięty reżyser z elegancją. Ten obecny wędruje po całym boisku i nigdy nie wchodzi do gry – napisała „La Gazzetta dello Sport”.
Włoski serwis „TuttoMercatoWeb” nieco przychylniej ocenił grę Milika. – Dobrze pracował i dużo poruszał się na froncie ofensywnym, na prośbę trenera obniżył pozycję, aby pomóc Leonardo Paredesowi w fazie budowy, ale nie strzelił gola – napisano.
Obecny dorobek Arkadiusza Milika w Serie A w tym sezonie to 20 występów, sześć goli i jedna asysta. Kolejną okazję do poprawy tego bilansu Polak będzie miał w następną niedzielę, kiedy to „Stara Dama” zmierzy się z jego byłym klubem, czyli Napoli.
Hiszpańskie media bronią Lewandowskiego. „Wyglądał na zniecierpliwionego”