AFC Bournemouth Artura Boruca odniosło trzecie zwycięstwo z rzędu. Po pokonaniu Chelsea i Manchesteru United przyszła pora na West Bromwich.
Polak nie był główną postacią tego widowiska. Duża w tym zasługa sytuacji z 34. minuty, kiedy James McClean dostał czerwoną kartkę. Gospodarzom grającym w “10” ciężko było zagrozić bramce rywali. Gra toczyła się przede wszystkim na połowie West Brom. Do przerwy było jednak 0:0. Trzeba jednak przyznać, że nawet wtedy, kiedy na boisku było tyle samo graczy obu ekip Artur Boruc był bezrobotny.
Przewaga liczebną przełożyła się na bramkową w 52. minucie, kiedy Adam Smith otworzył wynik meczu. Wydawało się, że Boruc z kolegami są na dobrej drodze do odniesienia spokojnego zwycięstwa. Nic bardziej mylnego. Najlepszą okazją do strzelenia gola dla drużyny, która gra w osłabieniu są stałe fragmenty gry. Gospodarze po dobrze wykonanym rzucie rożnym w 79. minucie wyrównali stan rywalizacji. To nie był jednak koniec emocji. Niecałe 10 minut później sędzia podyktował rzut karny dla gości. Charlie Daniels pokonał Myhilla i “Wiśnie” znów objęły prowadzenie. Tym razem jednak obyło się bez błędów w defensywie i zespół Artura Boruca odniósł kolejne zwycięstwo. Dodatkowo West Bromwich kończyło spotkanie w “9”.
West Bromwich – AFC Bournemouth 1:2
