Po zakończonym meczu o superpuchar powody do dobrego humoru mieli na pewno zawodnicy Lecha Poznań. Legia Warszawa po porażce 4:1 na własnym boisku musiała zejść do szatni z opuszczonymi głowami.
Warto przypomnieć, że mecz ten był debiutem trenerskim Besnika Hasiego. Nowy trener Legii po meczu powiedział, że skoro Lech strzelił cztery gole to zasłużył na zwycięstwo.
– W pierwszej połowie wyglądaliśmy dobrze. Przy stanie 0:0 i potem 0:1 Michał Kucharczyk miał sytuacje na zdobycie bramki. Za łatwo straciliśmy bramkę po rzucie wolnym. Tak naprawdę do momentu urazu Michała Masłowskiego wyglądało to lepiej. Po jego zejściu z boiska organizacja gry zmieniła się. Zabrakło z naszej strony porządku na boisku.
Jan Urban, trener Poznaniaków nazwał ten mecz dziwnym spotkaniem.
– Takie dziwne spotkanie. Przed samym meczem było wiadomo, że zobaczymy jak obie drużyny poradzą sobie z brakiem ważnych zawodników. Lech i Legia to są takie zespoły, że niezależnie od wszystkiego mają na własnym boisku wygrywać. Było wiadomo, że wszystko się może zdarzyć. Bo Legia potrafi wygrać w Poznaniu, a Lech w Warszawie. Wynik zaskakujący, bo wysoki. Nie wyciągam wniosków z tego meczu. Zawsze miło wygrać na początek, bo to trofeum. Cieszy mnie, że nowi zawodnicy strzelają. Majewski zrobił wrzutkę przy bramce Nielsena. Drobne rzeczy, a cieszą.
Piłkarze Legii z wyraźnym niedosytem po tak wysokiej porażce.
Łukasz Broź: – Byłoby bardzo dobrze zacząć sezon od meczu, w którym zdobywamy puchar. Niestety nie było to dziś nam dane. Przegraliśmy spotkanie dość wysoko. Jesteśmy rozgoryczeni wynikiem i tym, jak ono wyglądało, ale tak naprawdę musimy teraz skupić się na eliminacjach Ligi Mistrzów. Druga połowa to indywidualne błędy i szybko stracone bramki. Nie chcę tłumaczyć nas zmęczeniem. Będąc zmęczonym też można grać w piłkę, tak, żeby dobrze to wyglądało. Mecz do zapomnienia jak najszybciej. Czeka nas maraton, w dodatku sami musimy zadbać o to, żeby tych meczy było jak najwięcej. To nie jest moment o tym, żeby mówić jak na boisku ma wyglądać Legia Besnika Hasiego. Chcemy to pokazać na boisku i przyjdzie na to czas.
Rafał Makowski: – Szkoda tego Superpucharu. Naszym celem było zwycięstwo. Byliśmy lepsi w pierwszej połowie, kontrolowaliśmy spotkanie, ale nasza organizacja gry „siadła” po zejściu Michała Masłowskiego w 60. minucie gry. Gdy przegrywaliśmy 1:2, rzuciliśmy się do przodu, chcieliśmy gonić wynik i doprowadzić do naszego zwycięstwa. Nie udało się. Trzeba pogratulować Lechowi. Nasz zespół jest przyzwyczajony do gry co trzy dni. Gramy w ten sposób co rok. To jest nasza robota. Wiadomo, że chcemy awansować do Ligi Mistrzów. Mam nadzieję, że nie zawiedziemy.
Lechici zadowoleni po meczu.
Maciej Makuszewski: Przyjechaliśmy tutaj wygrać. Zrobiliśmy dobrą robotę, wygraliśmy 4-1 i na pewno to cieszy. Fajnie, że stworzyliśmy sobie sytuacje. Byliśmy bardzo konkretni na boisku. Będziemy pracowali nad tym, żeby to wyglądało jeszcze lepiej. Musimy się dobrze poznać, a już za chwilę zaczynamy ligę.
Łukasz Trałka: Nie zawsze strzela się 4 bramki na Łazienkowskiej. Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. Zdecydowanie lepiej zagraliśmy w drugiej połowie. W pierwszej części graliśmy nieco bojaźliwie, dlatego potem podeszliśmy wyżej i zagraliśmy lepiej. Cały zespół zagrał dobrze. Szkoda tylko, że nie mogli zobaczyć tego nasi kibice, ale wiem, że oglądali mecz w Poznaniu. Cieszmy się z Superpucharu. Liga zaczyna się za tydzień, nie myślmy co będzie za rok. Oczywiście będziemy walczyć o najwyższe cele.