Po końcowym gwizdku w starciu Polski z Kazachstanem, o meczu z ich perspektywy opowiedzieli Łukasz Fabiański, Maciej Rybus oraz Bartosz Kapustka. Mówili m. in o tym, że wszyscy muszą zastanowić się nad tym co się stało, bo Kazachstan w drugiej połowie po prostu był lepszy.
Łukasz Fabiański: Zalążek tej nieciekawej sytuacji miał już miejsce pod koniec pierwszej połowy, kiedy mimo dwóch strzelonych bramek te pięć-dziesięć minut Kazachstan zaczął coś sobie stwarzać i niestety tę drugą połowę zaczęliśmy nie tak, jak chcieliśmy. To boli, bo to strata dwóch punktów. Przy drugiej bramce akcja rozegrała się szybko, była jakaś piłka prostopadła, potem wzdłuż bramki. Nie wiem, czasami chce się, żeby sędzia coś podyktował. Wiadomo, że sytuacja wymaga od nas tego, żeby w każdym następnym meczu zdobywać maksimum, bo grupa jest naprawdę silna i my będziemy dążyć do tego, żeby te stracone punkty szybko odrobić.
Maciej Rybus: Gdzieś tam byłem zamieszany w utratę dwóch goli, brak zrozumienia z Bartkiem. Wydawało się, że po pierwszej połowie mecz był rozstrzygnięty, a tak nie było. Źle wyszliśmy na drugą połowę i nagle dwa gole. Obudziliśmy się, zaczęliśmy gonić, ale czasu zabrakło. Coś tam stwarzaliśmy, ale trzeba było wyjść na drugą połowę tak jak na pierwszą. Jeszcze mieliśmy tę sytuację na 3-0. Musimy przeanalizować ten mecz, to jest dopiero pierwszy mecz i nie możemy popełniać takich błędów w następnych. Musimy wygrywać od samego początku, jeśli chcemy awansować, bo awansuje tylko jedna drużyna. Szkoda i chcę bardzo przeprosić. Widać było błędy w przyjęciu i u nas i u nich, ciężko było opanować tę piłkę, kiedy szła w kozioł. Warunki były takie same dla obu drużyn.
Bartosz Kapustka: Musimy się poważnie zastanowić nad tym, co się stało, bo na pewno to wynikło z naszych błędów, bo nie można tak tracić dwóch bramek po przerwie. Będziemy to analizować, bo tak naprawdę uciekły nam dzisiaj dwa punkty. Usprawiedliwień nie ma, ale rzeczywiście, ta murawa troszeczkę płatała nam figle, czasami ta piłka odbijała się nienaturalnie, ale odbijała się tak samo nam i Kazachom. Wiadomo było, że jeśli stracimy dwie bramki, to będzie ciężko. Grali bardzo agresywnie, wszystko musieli zrobić, aby nam uprzykrzyć grę. Chcieli wprowadzić trochę chaosu, agresywnej walki i rzeczywiście, z tego wykreowali swoje szanse. Dużo zawdzięczam trenerowi i cieszę się, że mi zaufał. Ja chcę po prostu grać w piłkę, dziś fajnie się do przerwy układało, no ale niestety.
źródło: Polsat Sport