W swoim ósmym spotkaniu eliminacji do Mistrzostw Świata w Rosji w 2018 roku, Polacy pokonali Kazachstan na PGE Narodowym 3:0. Bramki dla reprezentacji Polski zdobywali kolejno: Arkadiusz Milik, Kami Glik oraz Robert Lewandowski. Zwycięstwo z Kazachami znacznie przybliża kadrę Adama Nawałki do awansu na rosyjski mundial. Przeczytajcie pomeczowe wypowiedzi reprezentantów Polski.
Robert Lewandowski: – Ja widziałem z boiska, że była bramka. Wszyscy to widzieli, tylko nie sędzia. Nawet obrońca z Kazachstanu się śmiał, że sędzia nie uznał gola. Podsumowując mecz – wynik mógł być wyższy. Zabrakło albo decyzji sędziego albo czasem wykończenia akcji. Nie ma co ukrywać, że jak nie strzela się drugiej bramki, to wkrada się nerwowość i tej bramki się wyczekuje. Zagraliśmy na zero z tyłu i fajnie. Przed meczem z Danią nie byliśmy chyba mentalnie przygotowani na to piąte miejsce (w rankingu FIFA – przyp. red.). 3-0 to chyba wynik minimalny, myślę, że jakby dwie, trzy bramki więcej wpadły, to nikt nie mówiłby, że to za wysoka wygrana. Przed meczem z Danią chyba nas przerosło, że ogłoszono nas piątą drużyną na świecie. Liczono, że wyjdziemy na boisko, trochę „poklepiemy” i wygramy, a piłka jest inna. Na szczyt łatwo jest wejść, ale ciężej się na nim utrzymać. My będziemy chcieli wszystko zrobić, by się na nim właśnie utrzymać. Mam nadzieję, że szybciej niż później zostanę najlepszym strzelcem w reprezentacji Polski, ale podchodzę do tego spokojnie. To na pewno byłoby wielkie osiągnięcie – prześcignąć taką legendę (Włodzimierza Lubańskiego – przyp. red.).
Arkadiusz Milik: – Bardzo się cieszę z tej bramki, dużo dla mnie znaczy, bo miałem jakąś tam przerwę spowodowaną kontuzją i serię meczów bez gola, więc się cieszę. Mogłem strzelić tych goli więcej, ale koniec końców – trzeba cieszyć się ze zwycięstwa. Cieszymy się z tego, że jesteśmy pierwsi w grupie. Robert (Lewandowski – przyp. red.) jest świetnym zawodnikiem, dlatego przyjemnie gra się z nim w piłkę. Zdajemy sobie sprawę z tego, że taki mecz powinniśmy wcześniej „zamknąć”. Już w pierwszej połowie mieliśmy szanse, których nie wykorzystaliśmy. Cieszymy się ze zwycięstwa, każdy zawodnik się rozwija i jedziemy dalej.
Maciej Makuszewski: – Bardzo dziękuję trenerowi, bo głęboko we mnie wierzył i dzisiaj dał mi szansę od pierwszej minuty. W meczu z Danią też dostałem kilka minut, to coś niesamowitego. Cieszę się i dzisiaj ciężko będzie zasnąć, zagrałem dzisiaj na PGE Narodowym przy komplecie publiczności, cała rodzina mnie dopingowała. Muszę przyznać, że drużyna mi pomogła w tym „debiucie” dzisiaj. Cieszę się z asysty, bo w jakimś stopniu pomogłem drużynie, ale najbardziej cieszę się ze zwycięstwa. Powiem szczerze – nie miałem nic do stracenia. Jestem tutaj pierwszy raz, chciałem zagrać jak najlepiej i podejrzewam, że każdy chciałby być na moim miejscu. Ja dałem z siebie wszystko i cieszę się z tego. Ja sam numeru 10 sobie nie wybrałem, nie było nikogo innego i dostałem ten numer od trenera. Wiadomo, że nie jestem Leo Messim ani Diego Maradoną, ale „dycha” nie ciążyła.
Kamil Grosicki: – Jestem zawodnikiem ofensywnym, więc w każdym meczu chciałbym asystować i strzelać gole, niestety nie jest to łatwe. Najważniejsze, że dziś wygraliśmy. To był ciężki mecz, ale ważne, że szybko się pozbieraliśmy po meczu z Danią. Trener powiedział, że wróciliśmy na właściwe tory, ale przed nami daleka droga. Jesteśmy liderem grupy, potrzeba nam jeszcze czterech punktów, ale my będziemy chcieli ich zdobyć sześć. Możemy teraz wracać do klubów i przygotowywać się do kolejnych meczów. Mogę obiecać, że taki mecz jak w piątek się już nie powtórzy, ale to jest piłka. Pozbieraliśmy się po tym i patrzymy w przyszłość.
Michał Pazdan: – Przede wszystkim chciałem powiedzieć, że grałem w końcu normalnie, tak jak przyzwyczaiłem we wcześniejszych meczach. Ten tydzień przed meczem z Danią nie był łatwy i próbowałem może jakichś innych zagrań, a ja jestem stworzony do prostej gry. Jeden jest od strzelania, drugi od bronienia, a ja jestem do prostego grania. Miałem słabszy okres za sobą, ale w końcu gdzieś tą formę ustabilizowałem. Mecz w Danii nie był udany, ale się pozbieraliśmy, dzisiaj 3-0, chociaż mieliśmy więcej okazji. Taki mecz był nam potrzebny, a taki jak z Danią nie może się powtórzyć. Ten dzisiejszy był już taki, do jakich przyzwyczailiśmy i cieszyliśmy się, że tak szybko możemy zagrać przed własną publicznością. Czasami jest tak, że jak za bardzo się chce, to to nie idzie w dobrą stronę. Każdy powinien robić to, co robi najlepiej i to jest według mnie recepta na dobrą dyspozycję.
Kamil Glik: – Śmialiśmy się z chłopakami, że dzisiaj wyszła mi kopia bramki z Anglią. Zależało nam przede wszystkim na zwycięstwie, bo wiemy, co się wydarzyło w ostatnim meczu, więc pod względem mentalnym nie było to łatwe dla nas. Stwarzaliśmy sytuacje, ale był też momenty rwanej piłki. Czasami nie była to taka reprezentacja, do jakiej przyzwyczailiśmy. Mieliśmy momenty bardzo dobre, a potem słabe, gdzie nie potrafiliśmy wymienić większej ilość podań. Nie wiem z czego to wynikało, mieliśmy ostatni cięższy okres, gdzieś tam spadła na nas fala krytyki i chcieliśmy zmazać tę plamę, którą zrobiliśmy w Danii. Mamy nadzieję, że tym mecze ostatnim z Czarnogórą będziemy już świętować awans. Nastawialiśmy się, że i mecz z Danią i dzisiejszy będą twarde. Dzisiaj nie odstawialiśmy nogi i dzięki temu udało nam się zwyciężyć. Widać, że Kazachowie analizowali mecz z Danią i chcieli zagrać w podobnym stylu.