Przedwczoraj odbyło się losowanie Ligi Europy, a około godzinę później podano dokładny terminarz grup. Z IV. koszyka Lechowi Poznań do grupy I przydzielono portugalskie Belenenses, z którym poznaniacy zainaugurują batalię w fazie grupowej.
Mistrz Polski, który w IV. rundzie eliminacji LE bez problemu wyeliminował węgierski Videoton był losowany z III. koszyka. Teoretycznie więc powinien być faworytem rywalizacji z Portugalczykami. Ale czy tak będzie?
Na samym początku przypomnijmy może na kogo mógł trafić zespół z Poznania z ostatniego koszyka, oczywiście oprócz Portugalczyków. Partizan Belgrad, Astéras Trípolis, Rosenborg, Qarabağ Ağdam, Molde, Dinamo Mińsk, Groningen, Sion, Midtjylland, Skënderbeu i Qəbələ. W grupie tej mogłoby być kilka naprawdę ciekawych firm gdyby nie niespodzianki. Dzięki nim o koszyk wyżej wskoczyły m. in. Augsburg, Krasnodar, Rapid Wiedeń czy Saint-Etienne. Zespoły na pewno lepsze, choćby od wspomnianych wyżej dwóch klubów azerskich.
Jakie sukcesy osiągał ten zespół podczas swojej 96-letniej historii? Cztery tytuły mistrza Portugalii, jednak trzy z nich przed wojną, a czwarty zdobyli rok po zakończeniu walk. Do tego trzykrotnie udało im się wygrać Puchar Portugalii. To już troszkę bliżej obecnych czasów, bo ostatni triumf święcili w 1989. Czternaście lat wcześniej udało im się także wygrać Puchar Intertoto. Co prawda nie był to ani Pucharu Zdobywców Pucharów czy nawet Puchar UEFA, to jednak jedno trofeum wywalczone na arenie międzynarodowej w gablocie klubu można znaleźć
Belenenses to klub z siedzibą w Lizbonie. Z rywali podopiecznych Macieja Skorży na pewno dysponuje najmniejszym potencjałem i jest marką najmniej medialną, bez żadnych dużych nazwisk, które przeciętny kibic w Polsce mógłby kojarzyć. Największą gwiazdą tego zespołu wydaje się być jego szkoleniowiec, Ricardo Sa Pinto. Przebojowy, czasem aż za bardzo, 45-krotny reprezentant Portugalii strzelił dla swojej kadry 10 bramek. Załapał się na Euro 1996 i 1998. W tej pierwszej imprezie strzelił jednego gola, przeciwko Danii. Niegdyś zdyskwalifikowany na rok za pobicie selekcjonera kadry Artura Jorge. Trener mistrzów Polski już kiedyś rywalizował z Portugalczykiem. Również w Lidze Europy. Było to w sezonie 2011/2012. Wówczas w 1/16 finału jako trener Sportingu Lizbona Sa Pinto wyeliminował po zaciętym dwumeczu warszawską Legię(2:2,0:1), którą prowadził właśnie trener z Radomia. 43-latek trenerem 6. drużyny Primeira Ligi jest od 1. lipca. W poprzednim trenował grecki Atromitos, z którym również wywalczył prawo gry od III. rundy eliminacji Ligi Europy. Warto zaznaczyć, że gdyby w finale krajowego pucharu nie zagrały wyżej sklasyfikowane w lidze drużyny Sportingu Lizbona i Bragi to w ogóle ten zespół nie dostałby się do europejskich pucharów.
Belenenses zaczyna dopiero swój trzeci sezon z rzędu na najwyższym szczeblu piłkarskim w kraju z Półwyspu Iberyjskiego. W sezonie 2009/2010 jako 15. drużyna ligi spadli z niej, a wrócili w roku 2013. Sezon 13/14 jednak nie był zbytnio udany, bo podopieczni wówczas Luísa Vidigala zajęli 14., ostatnie miejsce gwarantujące utrzymanie. Odnieśli tylko 6 zwycięstw. 5 pkt mniej i byłby znowu spadek. Dlatego też wydaje się, że to 6. miejsce z poprzedniej kampanii to szczęśliwy przypadek, i że w tym sezonie będzie to bardzo ciężko powtórzyć. Obecnie, w dwóch ligowych kolejkach rywale Kolejorza odnotowali dwa remisy. Najpierw 3:3 z Rio Ave u siebie, później 1:1 z Vitorią Guimares na wyjeździe. W żadnym z tych spotkań czterokrotni mistrzowie Portugalii nie pokazali czegoś, czego można się obawiać. Tragedii nie ma, ale też bez błysku.
Zespół składa się z samych Portugalczyków. Wartość wszystkich według transfermarkt.pl wynosi niecałe 24 mln euro. Kadra Lecha wyceniana jest na o ponad 4 mln euro mniej. W poprzednim sezonie najlepszym piłkarzem zespołu był Deyverson. W lidze zdobył 8 bramek i był najlepszym strzelcem zespołu. 24-latek z Brazylii odszedł jednak do hiszpańskiego Levante za 1,8 mln euro. Obecnie najwyżej wyceniany w tej drużynie jest Miguel Rosa, 26-letni lewy skrzydłowy, który może też grać na prawej flance, a nawet w ataku. 3,5 mln euro jednak nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia. Średnia wieku kadry to około 26 lat. Czterech piłkarzy-bramkarz Hugo Ventura, środkowy obrońca i kapitan Gonçalo Brandão(zaliczył trzy występy w kadrze Portugalii), prawy obrońca André Geraldes i środkowy pomocnik Rúben Pinto zagrali od pierwszej do ostatniej minuty w każdym oficjalnym meczu tego sezonu. I każdy z nich jest pewnym punktem na swojej pozycji. Najskuteczniejszym strzelcem zespołu w tym sezonie jest zaś 33-letni Carlos Martins, który zdobył dwie bramki w Lidze Europy i jedną w lidze portugalskiej. Warto dodać, że piłkarz ten dostał powołanie na towarzyski mecz Polska-Portugalia w 2012 roku. Niestety, kontuzja wykluczyła go z tego spotkania. W czerwono-zielonych barwach wystąpił 14 razy zdobywając 2 bramki.
Ostatnio portugalski zespół w europejskich pucharach występował w sezonie 2007/2008. W pierwszej rundzie Pucharu UEFA trafił na wielki Bayern Monachium. Przegrana 0:3 w dwumeczu i koniec występów na arenie międzynarodowej. Aż do teraz.
Pierwszą przeszkodą piłkarzy trenera Sa Pinto w batalii o awans do fazy grupowej był szwedzki IFK Göteborg. Co ciekawe, blisko dwumeczu z “O Belen” był Śląsk Wrocław. 4. zespół poprzedniego sezonu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce okazał się jednak słabszy od Szwedów w II. rundzie eliminacji. A jak sobie z nimi poradzili Portugalczycy? W pierwszym meczu u siebie, na stadionie Estádio do Restelo, wygrali 2:1, jednak byli trochę słabsi od wicemistrza Szwecji. Obie bramki, jeszcze w pierwszej połowie strzelił wspomniany Martins. Drugi mecz był jeszcze cięższy. Szwedzi byli znowu lepszym zespołem, jednak nie potrafili tego udokumentować bramką. Wystarczyłaby jedna i dzisiaj nie pisałbym artykułu o zespole z lizbońskiej dzielnicy Belém. Lecz nie udało się jej strzelić i awans do ostatniej rundy eliminacji świętować mogli Portugalczycy. W niej trafili na austriackie Altach. I znowu męczarnie. Pierwszy mecz był wyrównany, lecz to znowu zespół, który w tej parze był rozstawiony wyszedł obronną ręką. Właściwie nogą. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił Tiago Caeiro. W drugim spotkaniu Austriacy nie odrobili strat i do rozgrywek grupowych, historycznie awansował zespół z Lizbony.
Szanse Lecha w meczach z tych zespołem zwiększyć może fakt, że priorytetem dla niebiesko-białych ma być w tym sezonie liga.
“Nie mamy wygórowanych ambicji i stąpamy mocno po ziemi. Dziś nie ma już łatwych zespołów w europejskich rozgrywkach. Przystąpimy do nich mocno skoncentrowani, ale na rozpoczynający się sezon naszym priorytetem będzie liga portugalska” – podkreślił Jose Neves.
Dowodem, że Belenenses to dużo niższa półka niż portugalscy potentaci jest fakt, że w 10 meczach z zespołami, które na koniec poprzedniego sezonu wyprzedziły ten zespół w ligowej tabeli, zdobyło tylko 6 pkt. Wygrało raz, z 5. w ligowej tabeli Vitorią. W styczniu w pucharze kraju przegrali z Bragą aż 7:1.
Zespół ten więc na pewno jest w zasięgu Lecha. Można nawet powiedzieć, że jeżeli Kolejorz chce wyjść z tej grupy to musi przede wszystkim położyć solidne fundamenty, którymi po prostu mogą być dwa zwycięstwa z teoretycznie najsłabszym rywalem. Co prawda portugalska piłka jest dobra technicznie, to mimo wszystko z FC Porto czy Benficą Lizbona klub ten nie ma za dużo wspólnego, przynajmniej jeżeli mowa o umiejętnościach. Jeśli poznańska lokomotywa się rozpędzi, zagra lepiej niż w Ekstraklasie i skutecznie, tak jak w pierwszym meczu z Węgrami powinno być naprawdę dobrze. A zwycięstwo w pierwszej kolejce zapewne poprawi morale drużyny i później wszystko będzie możliwe.
Pierwszy mecz Lech Poznań – Belenenses odbędzie się 17. września o godzinie 21:05. Drugie spotkanie pomiędzy tymi zespołami zaplanowane jest na 5. kolejkę, 26. listopada.