Gdyby chciało się wymienić sukcesy Besnika Hasiego to zapadłaby cisza. Awans do Ligi Mistrzów? Fart w losowaniu a nie zasługa Albańczyka. Wystarczyło aby do klubu przyszedł Jacek Magiera- tańszy w zakontraktowaniu i przede wszystkim profesjonalny w każdym elemencie.
Gdy Besnik Hasi został trenerem Legii głosy były różne. Pochlebne i negatywne. Po paru tygodniach rozwiał wątpliwości i pokazał, że do trenowania to on się nadaje ale… cyrkowców. Albańczyk wykazał się jednak perfekcyjną manipulacją i omamił włodarzy Legii, żądając kontraktu na 500 tys. euro rocznie. To najwyższy kontrakt w historii Ekstraklasy. Zarabiał kupę kasy, a w kilka tygodni rozbił klub w drobny mak. Po porażce 0:6 z Borussią mówił: “W Lidze Mistrzów czeka nas jeszcze pięć podobnych meczów jak ten z Borussią. Jeśli ktoś się łudzi, że wyjdziemy z tej grupy, to lepiej, żeby przestał.” Mistrz motywacji został chwilę później zwolniony, po tym jak przegrał kolejne spotkanie, tym razem w lidze z Zagłębiem Lubin.
Po nim do klubu przyszedł Jacek Magiera, Polak, znający realia polskiej piłki i zarabiający około 280 tys. euro, były trener Zagłębia Sosnowiec. Bardzo szybko poukładał do kupy, co rozwalił Hasi i doprowadził Legię do poziomu godnego mistrza. Udane występy w LM oraz bardzo przyzwoite w Ekstraklasie, za niemal dwukrotnie mniejsze pieniądze.
Hasi zostawił Legię na 14. miejscu, a Magiera doprowadził ją na czwarte. Żaden inny trener Ekstraklasy nie zgromadził tylu punktów w tym czasie co szkoleniowiec Legii.
Źródło: se.pl