Najszybsza koszykarska machina na świecie nie zwalnia tempa. Zawodnicy NBA nie mają czasu na odpoczynek. Wśród nich jest oczywiście nasz Marcin Gortat, który w nocy rozegrał kolejne spotkanie ze swoim Washington Wizards. Tym razem „Czarodzieje” minimalnie przegrali z New Orleans Pelicans 105:107.
Był to mecz ważny pod kilkoma względami. Przede wszystkim rozpoczął on serię meczów wyjazdowych ekipy Polaka, która potrwa 4 mecze. Oprócz spotkania z „Pelikanami” na Wizards czekają jeszcze w Dallas, Memphis i San Antonio. W tych starciach ekipa ze stolicy musi spisać się powyżej oczekiwań, bo ich bilans (9-12) nie może zachwycać.
Drugim ważnym aspektem spotkania był jubileusz jaki zaliczył polski jedynak w najlepszej lidze świata. Oprócz 10 punktów (z 12 rzutów), zanotował też swoją 500. i 501. asystę w karierze. Do tego dorobku trzeba doliczyć 8 zbiórek i po jednym bloku, przewinieniu i stracie.
Co jednak ważne dla uzupełnienia informacji o tym meczu, Wizards po raz kolejny musieli sobie radzić w nietypowym 10-osobowym składzie, co znacznie osłabia zespół. Z powodu urazów nie mogą grać Bradley Beal, Kris Humpries, Nene, Drew Gooden oraz Alan Anderson.