Karol Pawlik jest 21-letnim lekkoatletą, którego specjalizacją jest skok o tyczce. Podopieczny trenera Romana Dakiniewicza, to wschodzącą gwiazda polskiej oraz światowej lekkoatletyki. Zawodnik Zawiszy Bydgoszcz, czterokrotnie reprezentował nasz kraj na imprezach międzynarodowych. Jego rekord życiowy za równo na hali, jak i na stadionie, wynosi 5,40 metra. Z pewnością już w najbliższych latach, Karol ma szansę powtórzyć wyczyny swoich starszych kolegów, zdobywając medale najważniejszych światowych oraz europejskich imprez.
Adam Kowalski: Masz 21 lat, a rekord życiowy ustanowiony już na poziomie 5,40 metra. Kosztowało Cię to bardzo wiele wyrzeczeń?
Karol Pawlik: Oczywiście. Trenuje systematycznie od siódmego roku życia, codziennie przez 2 godziny. Przez pierwsze kilka lat trenowałem gimnastykę sportową. Umiejętności, które tam nabyłem przełożyłem na skok o tyczce. Dało mi to duże podstawy do wysokiego skakania. Jednak aby osiągnąć taki poziom, wielokrotnie rezygnowałem z możliwości spotykania się ze znajomymi, oczywiście na korzyść treningów. Jednak nigdy tego nie żałowałem, gdyż każdy, nawet najmniejszy sukces sportowy daje mi wiele radości i satysfakcji. Obecnie jestem też na urlopie dziekańskim, gdyż trenuje dwa razy dziennie i nie dałbym rady uczestniczyć jednocześnie w zajęciach na uczelni i na treningu. Jest to również swego rodzaju wyrzeczenie.
AK: Obecnie stanowisz czwartą siłę polskiej tyczki mężczyzn. Czy w nadchodzącym sezonie, możesz być już w stanie dorównać naszej najlepszej, tyczkarskiej trójce?
KP: Zarówno Wojciechowski, Lisek oraz Sobera są zawodnikami na światowym poziomie. Tak jak mówiłem wcześniej, ten sezon przygotowawczy poświęciłem całkowicie treningom i wierzę, że w nadchodzącym sezonie letnim pokaże na co mnie stać. Jestem pełen optymizmu.
AK: Startowałeś już na czterech imprezach międzynarodowych. Na dwóch z nich nie zaliczyłeś żadnej wysokości. Czysty przypadek, czy jeszcze brak odpowiedniego doświadczenia?
Tak, to prawda. Imprezy międzynarodowe nie były jak na razie dla mnie szczęśliwe. Na Mistrzostwach Świata juniorów młodszych w 2011 roku, tuż przed startem doznałem kontuzji (odbita pięta). Natomiast na ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Tallinie pogoda była fatalna, strasznie padało, a ciagłe przerywanie konkursu na pewno mi w skakaniu nie pomogły. W ostateczności, na tych dwóch imprezach nie zaliczyłem żadnej wysokości. Troszkę doświadczenia tam zabrakło, ale z każdymi kolejnymi zawodami jestem mądrzejszy i uczę się na błędach.
AK: Czyli startując z najlepszymi zawodnikami w naszym kraju, co jednocześnie oznacza ścisłą czołówkę świata, bardzo mocno podnosisz swoje morale?
KP: Jestem jeszcze młodym zawodnikiem. Startując z zawodnikami ze światowej czołówki, bardzo dużo się od nich uczę. Obserwuje i zbieram doświadczenie. To jest ważne i cieszę się, że mogę rywalizować z tak wspaniałymi osobowościami. Uważam, że trzeba sobie podnosić poprzeczkę i wierzyć w siebie. Skacząc z najlepszymi nabieram pewności siebie, bo widzę, że jestem blisko i niewiele mi brakuje żeby skakać naprawdę wysoko.
AK: Widać ,że nie jesteś tylko bardzo zmotywowany, ale również dobrze poukładany i nastawiony do tego sportu. Komu to wszystko zawdzięczasz?
KP: Dziękuję. Zawdzięczam to przede wszystkim mojemu trenerowi Romanowi Dakiniewiczowi, który nauczył mnie wszystkiego od początku. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo włożył w moją naukę wiele pracy oraz serca.
AK: Swoje pierwsze 5 metrów skoczyłes podczas “domowych” zawodów w Bydgoszczy. Czy miało to dla Ciebie jakieś szczególne znaczenie?
KP: Każdy sukces na swoim podwórku daje dodatkową satysfakcję. Pierwsze zaliczone 5 metrów wspominam bardzo pozytywnie. Był to dla mnie wielki sukces oraz wielkie przeżycie.
AK: Twoje cele i marzenia na ten cały rok?
KP: Moim największym marzeniem, a zarazem celem jest skoczyć 5,70 metra i pojechać na Igrzyska Olimpijskie do Rio. Brakuje mi 30 cm, ale wszystko jest możliwe.
AK: Jak oceniasz tegoroczny mityng Pedro’s Cup, który ponownie odbył się w łódzkiej Atlas Arenie, a na którym miałeś okazję zaprezentować się szerszej publiczności?
Bardzo pozytywnie. Stając na rozbiegu, widok robi naprawdę ogromne wrażenie. Bardzo dużo kibiców, świetni zawodnicy oraz wielkie show. To wszystko sprawia, że mityng Pedro’s Cup jest jednym z najlepszych mitingow lekkoatletycznych na świecie. Zawsze marzyłem żeby wystąpić na tych prestiżowych zawodach i w tym roku doczekałem się swojego debiutu.
AK: W jaki sposób motywujesz się przed zawodami?
KP: Przed zawodami lubię oglądać własne skoki i je analizować. To mnie zawsze motywuje do lepszego skakania i dodaje mi sił.
AK: Bardzo dziękuję za wywiad, życzę przede wszystkim dużo zdrowia, a także powodzenia w całym sezonie 🙂