Okienko transferowe przyniosło kilka niespodziewanych rozstrzygnięć, jednak kontrakt Przemysława Pawlickiego w Stali Gorzów „wisiał” w powietrzu od listopada. Formalnością więc było zawarcie umowy między stronami, które ostatecznie nastąpiło 4. grudnia.
Pawlicki wraca do Stali Gorzów po kilku latach. Jeździł tam w sezonie 2010 osiągając średnią 1,702 na bieg. Wówczas miał 19 lat, był to świetny wynik jak na tak młodego zawodnika. W ciągu ostatnich lat spędzonych w Lesznie można było zauważyć zahamowanie w rozwoju Przemka, często przytrafiały mu się kontuzje. Sezon 2015 był prawdziwą sinusoidą w jego wykonaniu. Początek rewelacyjny, wygrywał praktycznie wszystko, jednak im dłużej sezon trwał, tym jego wyniki były słabsze.
Najlepszym sezonem w karierze u Przemysława był rok 2012, kiedy to osiągnął średnią biegopunktową 1,938. Kolejne lata nie były tak udane, wyniki były słabsze, a dobre występy przeplatał kompletnymi wpadkami. Ostatni sezon ukończył ze średnia 1,687 na bieg, co dało mu piąty wynik w drużynie Mistrzów Polski.
Zawodnik ten zawsze solidnie prezentował się na „Jancarzu”. Często zdobywał pokaźne liczby punktów i był jednym z liderów swojej drużyny. Ostatni ligowy występ w Gorzowie miał miejsce 10 maja 2015 roku, kiedy to Unia Leszno pokonała na wyjeździe gorzowską Stal 38:51. Liderem przyjezdnych był właśnie starszy z braci Pawlickich, który zdobył wówczas 11 „oczek” (3,2,3,3,w).
To właśnie 6 lat temu Leszno zamienił na Gorzów. Dziś historia zatoczyła koło i „Shamek” znów będzie „Stalowcem”. Po drodze przez jeden sezon reprezentował również barwy pilskiej Polonii.
Pozyskanie Pawlickiego może okazać się strzałem w dziesiątkę. Zmarzlik, Iversen i Zagar – od tej trójki będzie wymagało się „ciągnięcia” wyniku. Zawodnik ten sprowadzony został z myślą wzmocnienia drugiej linii, ale jest zawodnikiem nieobliczalnym, który w trudnych chwilach potrafi wziąć na swoje barki odpowiedzialność za wynik i poprowadzić drużynę do zwycięstwa.
Wychowanek leszczyńskiej Unii jest zaliczany do zawodników kontuzjogennych, jednak sezon 2015 udało mu się objechać bez większych urazów i po raz pierwszy od wielu lat mógł spokojnie przepracować okres zimowy. W sezon 2016 wejdzie zupełnie zdrowy, gdyż z jego ciała zostały usunięte wszystkie elementy metalowe, które do tej pory łączyły jego kości.
Czy to będzie wielkie odrodzenie Pawlickiego w Stali Gorzów? Czy powrót na „stare śmieci” pozwoli mu odzyskać formę sprzed lat i czy spełni pokładane w nim nadzieje? To wszystko będziemy mogli zacząć weryfikować za nieco ponad 2 miesiące.