Andrzej Bargiel postawił przed sobą naprawdę ambitny i niezwykły cel. Chce być pierwszy człowiekiem na świecie, który zjedzie ze szczytu Mount Everest. Dodatkowo Polak wspina się na wierzchołek bez użycia tlenu. Teraz 34-letni skialpinista czeka na odpowiednie warunki do ataku szczytowego.
Bargiel wyruszył na szczyt wraz z czterema innymi śmiałkami
Andrzej Bargiel to wybitny polski skialpinista, który ma na swoim koncie już kilka naprawdę niezwykłych osiągnieć. Już w 2013 jako pierwszy Polak zjechał na nartach ze szczytu Sziszapangma (8013 m.n.p.m.). Z kolei pięć lat później Bargielowi udało się zjechać ze szczytu K2 (8611 m n.p.m.). Tym razem był nie tylko jedynym biało-czerwonym skialpinistą, który to osiągnął, ale również pierwszym człowiekiem na świecie.
Bargiel ma na swoim koncie również kilka innych rekordów. W 2014 roku popisał się rekordowym czasem wejścia na szczyt Manaslu (8163 m.n.p.m.), natomiast pięć lat później otrzymał tytuł „Śnieżnej Pantery”. Polak zasłużył na niego dzięki pobiciu o dwanaście dni rekordu świata w zdobyciu pięciu siedmiotysięczników położonych na terenie byłego Związku Radzieckiego. Teraz 34-latek chce zdobyć i zjechać z Mount Everest (8 849 m.n.p.m.)
– Chcę sprawdzić, jak na takiej wysokości poradzi sobie moje ciało. Niestety musimy też brać pod uwagę zmiany klimatu. Ocieplenie nie sprzyja warunkom w górach najwyższych, niewykluczone, że za 10 lat taki zjazd nie będzie możliwy – mówił przed startem wyprawy Andrzej Bargiel.
Last acclimatization push above Camp 2✌️
📸Pawlikowski Media@totalizator_sp @GrupaMurapol @redbullpolska @MBPolska @SalomonSports #everestskichallenge #andrzejbargiel #suntleones pic.twitter.com/scMyNyhHaW
— Andrzej Bargiel (@JedrekBargiel) September 24, 2022
W niezwykłym pomyśle pomagają Bargielowi cztery osoby. W wyprawie uczestniczą również: himalaista Janusz Gołąb, operator drona Bartek Bargiel, fotograf Bartłomiej Pawlikowski i operator kamery Carlos Llerandi. Ekipa planuje zaatakować szczyt pod koniec września lub na początku października. Drużyna Bargiela ma już za sobą wejście aklimatyzacyjne. Teraz wszyscy czekają na okno pogodowe, aby móc zaatakować szczyt.
– Cieszę się, że zakończyła się aklimatyzacja, bo to był kawał pracy. Raz z obozu pierwszego schodziliśmy jedenaście godzin. Jesteśmy zdrowi, uśmiechnięci i mam nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie – powiedział lider wyprawy.
Adrian Kostera dotarł do mety Swiss Ultra Triathlon! Polak z brązowym medalem