Nie tak miało wyglądać spotkanie rewanżowe w wykonaniu Lecha Poznań. Miały być szybko strzelone dwa gole, następnie kontrolowanie spotkania i dokładanie tylko kolejnych bramek. Jak zawsze boisko wszystko zweryfikowało.
Mimo, że Lech Poznań awansował do finału Pucharu Polski, można śmiało powiedzieć, że był to awans po męczarniach. Jako pierwsi bramkę zdobyli.. zawodnicy Błękitnych, a konkretnie Wojtasiak w 19. minucie. Wydaje się, że momentem zwrotnym tego spotkania i całego dwumeczu były dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwona kartka dla Kosakiewicza (Błękitni). Od tego momentu gra Lecha polepszyła się, czego efektem były szybko strzelone dwie bramki przez Fina Arajuuriego oraz Dariusz Formellę. Po przerwie ciągłe ataki Lecha, które nie przynosiły efektu bramkowego aż do 74. minuty, kiedy to piłkę w siatce umieścił Dawid Kownacki. Lechici do końca starali się zdobyć gola, który zapewniłby im awans do finału, jednak ta sztuka się nie udała i piłkarze musieli rozegrać dodatkowe 30 minut, aby rozstrzygnąć losy tego półfinału. W dogrywce kibice obejrzeli dwa decydujące gole, które dały awans do finału Lechowi. W 100. minucie bramkę zdobył Kasper Hämäläinen, z kolei w 106. minucie wynik ustalił, strzelając drugiego gola w tym spotkaniu Dawid Kownacki. Ostatecznie, po 120 minutach na tablicy widniał wynik 5:1 dla Lecha i to zespół z Poznania może świętować awans do upragnionego finału.
Mimo wszystko piłkarzom Stargardu Szczecińskiego należą się wielkie brawa za walkę na boisku i z samym sobą podczas meczu. Powinni być przykładem dla każdego, że nie tylko pieniądze liczą się w sporcie, ale przede wszystkim pasja, zaangażowanie i walka od pierwszych do ostatnich minut!
Finał Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawą, a Lechem Poznań odbędzie się 2. maja o godz. 16:00 na Stadionie Narodowym w Warszawie.