W spotkaniu 24. kolejki ekstraklasy, Górnik Łęczna po emocjonującym meczu pokonał 3:2 Koronę Kielce. Po spotkaniu niezadowolony był piłkarz gości Bartłomiej Pawłowski, który mimo strzelonego gola, nie ukrywał zawodu po porażce.
– Przyznam szczerze, że po drugiej bramce w 15. minucie miałem taki moment, że przed oczami przeleciało mi spotkanie z Pogonią. Pomyślałem sobie, że dzisiaj musimy to utrzymać – zdradza piłkarz Korony.
– Nawet jak strzelaliśmy pierwszą i drugą bramkę, to Górnik dominował. My zdobyliśmy te gole z zaskoczenia i po kontrze. Trzeba to szanować, bo nie zawsze uda się zdobyć dwie bramki na wyjeździe – podkreśla skrzydłowy.
Pomimo dwubramkowej przewagi, Korona nie zdołała wywieźć z Łęcznej choćby punkt. – Sam fakt, że strzelamy po dwie bramki na wyjeździe, a potem cztery u siebie świadczy o tym, że nie brakuje nam umiejętności. Przypadkowo można wygrać 1:0, ale nie po zdobyciu tylu goli – odnosi się Pawłowski.
Już we wtorek podopiecznych Marcina Brosza czeka domowy pojedynek z Wisłą Kraków. – To nie jest tak, że my dzisiaj przegrywamy i teraz będziemy to opłakiwali. Patrzymy na kolejne spotkania. Na pewno będzie to gdzieś w głowie siedziało jeszcze w podróży bądź jutro po przebudzeniu. Trzeba się jak najszybciej ocknąć, bo nie mamy po piętnaście lat. Jesteśmy profesjonalistami i będziemy myśleć o kolejnym meczu – zapewnia Pawłowski.
Skrzydłowy na piłkarską wiosnę znajduje się w znakomitej formie. – Poczułem się dużo pewniej niż na początku. Wiele dało mi to, że grałem regularnie. Ciężko jest wejść do zespołu i spisywać się dobrze. Jeszcze trudniej jest, kiedy nie grało się od dłuższego czasu. Spodziewałem się, że minie trochę czasu zanim się odnajdę na boisku. Szatnia na pewno mi pomagała. Brakowało trochę zgrania na boisku, bo nie do końca się rozumieliśmy. Teraz problemów jest już znacznie mniej. Chciałbym, aby to przekładało się na dobre wyniki zespołu – wyjaśnia piłkarz drużyny z Kielc.
źródło: korona-kielce.pl
