Dziś w maleńkiej hali wrocławskiego AWF rozegrano piąty mecz finałów BLK. Bilety sprzedawane w ogólnodostępnej przedsprzedaży rozeszły się w około 120 sekund… Po trzydziestu latach złoto w lidze kobiet miało szanse wrócić do Wrocławia. Tak też się stało. Ślęza w finałowej serii pokonuje 3-2 Wisłę.
Pierwsza odsłona to uderzenie Ślęzy. Po kilku minutach było 12:7, a Wisła starała się gonić. Gdy przewaga zmalała do trzech oczek na niespełna dwie minuty do końca uaktywniła się Agnieszka Kaczmarczyk. Jej zbiórka w ataku i asysta przy trójce Zuzy Sklepowicz i potem dwa takie same celne rzuty dały prowadzenie w końcówce pierwszej kwarty 30:20 gospodyniom. Spokój zachowywała Sharnee Zoll. W odpowiedzi walczyła Hind Ben Abdelkader i Ewelina Kobryn. Ta pierwsza w pierwszej połowie jako jedyna z krakowianek zdobyła minimum dziesięć oczek.
Początek drugiej kwarty to zdecydowanie walka w obronie i o każdy rzut. Przez blisko pięć minut każda z drużyn zdobyła po pięć oczek. Po szesnastu minutach było 35:27. Ten wynik bardzo długo się utrzymywał Wiślaczki próbowały uruchomić Claudie Pop. Mało skutecznie. Ekipa trenera Rusina szukała swoich szans. Aktywna w obronie i pod tablicami próbowała być Kourtney Treffers. Po jej zejściu mimo wszystko wrocławianki potrafiły tę przewagę pod atakowanym koszem utrzymać. W ostatniej minucie drugiej kwarty przypomina o sobie Aga Kaczmarczyk (12 pkt w pierwszej połowie) i Marrisa Kastanek (15 pkt w pierwszej połowie). Dzięki trójkom tej ostatniej zwłaszcza kończącej pierwszą połowę przewaga Ślęzy po dwudziestu minutach wynosi aż piętnaście (44:29) oczek. W dalszym ciągu długie akcje w grze wrocławianek zarządzała Sharnee Zoll (6 pkt, 7 zbiórek i 7 asyst do przerwy).
Trzecia kwarta rozpoczęła się z wysokiego C w wykonaniu Ślęzy. Najpierw Ewlina Kobryn miała problem z zatrzymaniem Agi Kaczmarczyk. Po kilku chwilach kontrę którą zapoczątkowała nie do zdarcia dziś Zoll kolejną trójką kończy Sklepowicz i Ślęza po trzydziestu trzech minutach prowadzi 53:31… Wspomniania MVP sezonu zasadniczego Sharnee Zoll swoimi podaniami rozkłada niemalże na czynniki pierwsze obronę rywalek. W krakowskim zespole nie widoczna jest Magda Zietara i Megaihne Simmons. Cieniem samej siebie była Sandra Ygueravide. Przez trzy kwarty na swoim koncie ma tylko asystę. Szarpiąca czasami obronę wrocławianek Ben Abdelkader nie może sama nic wskórać. Gdy przewaga po trzech kwartach wynosi dwadzieścia jeden oczek dla Ślęzy nikt chyba nie ma wątpliwości kto zdobędzie dziś złoto.
W czwartej kwarcie krakowianki próbowały na siłę rzutów trzypunktowych. Ale te w wykonaniu doświadczonej Szott-Hejmej nie znajdowały drogi do kosza. Pod koszem nieskutecznością raziła również Kobryn. Po kolejnej skutecznej akcji Treffers w trzydziestej czwartej minucie było 71:45. Kilka chwil później prowadzenie wrocławianek tylko wzrosło. Na 46 sek do końca parkiet opuszcza Sharnee Zoll i wpada w ramiona trenera Rusina. To jej wrocławianki zawdzięczają wspaniały sezon okraszony złotem. Amerykanka zanotowała w tym meczu triple-double 12 punktów, 10 zbiórek i 14 asyst.
Cała hala niemalże całą czwartą kwartę na stojąco dopingowała i pod koniec dziękowała swoim koszykarkom. Po trzech dekadach złoto wraca do Wrocławia. Złoto w żeńskiej koszykówce!!!
Pierwsza kwarta była bardzo dobra w wykonaniu obydwu zespołów. Obie drużyny miały wtedy bardzo dobrą skuteczność. I tę skuteczność udało nam się utrzymać przez całe spotkanie. Cieszę się bardzo z tego mistrzostwa, to jest zasługa tych dziewczyn. Cały sezon tworzyliśmy liderki i one dzisiaj funkcjonowały – mówił po meczu przed kamerami TVP Sport trener Ślęzy Wrocław Arkadiusz Rusin.
– To był piąty mecz, grałyśmy go u siebie i miałyśmy niesamowite wsparcie kibiców. Mamy co świętować, bardzo się cieszymy. Mówi się, że gra się na tyle, na ile przeciwnik pozwala. Nie pozwoliłyśmy dzisiaj Wiśle rozwinąć skrzydeł. My swoją pracę wykonałyśmy i jesteśmy z tego zadowolone – powiedziała w pomeczowym wywiadzie dla TVP Sport Agnieszka Skobel.
1 KS ŚLĘZA WROCŁAW – WISŁA CAN PACK KRAKÓW 80:53 (30:22, 14:7, 20:14, 16:10)