W niedziele odbyły się dwa spotkania czternastej kolejki BLK. Sosnowiczanki podejmowały CCC, a w Toruniu Widzew przegrał z Energą.
CCC zaczęło spotkanie z wysokiego C. Sosnowiczanki nie mogły wejść w spotkanie, a w grze obronnej polkowiczanek było widać pozytywną agresję. Jedyne punkty w pierwszej kwarcie Zagłębie rzuciło na 28 sekund do końca tej odsłony.
W drugiej odsłonie sosnowiczanki zaczęły dużo lepiej. Przede wszystkim było widać już wolę walki. Dzięki temu sosnowiczanki odzyskały skuteczność. Fakt, że po dwudziestu minutach CCC powiększyło przewagę o kolejne cztery oczka, ale można było zachować nadzieje, że mecz jeszcze się jeszcze nie skończył po dwóch kwartach.
Tak samo wyglądała trzecia kwarta, w której znowu gospodynie starały się odpierać ataki dużo wyżej notowanych rywalek i choć ta część spotkania zakończyła się jeszcze lepszym rezultatem, bo jedynie jednopunktową stratą, to wspominana trójka – Harrison, Musin, Leciejewska – były dzisiaj nie do zatrzymania. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem – 32:54.
Z kolei ostatnia to już powrót do dominacji drużyny z Polkowic, która sukcesywnie powiększała swoją przewagę, kończąc mecz wynoszącą 44 punkty, przewagą
W ataku robiła, co chciała Darxia Morris (25 pkt.), pod koszem rządziła Kelley Cain (14 zb.). Jak wynika ze statystyk, Katarzynki były lepsze od rywalek w każdym elemencie gry, od punktów i zbiórek po przechwyty i asysty. No właśnie. Asysty. Tu trzeba zaznaczyć, że Energa zanotowała ich aż 24 – świetnie piłki koleżankom podawała zwłaszcza Julie McBride (9 as.).
– Po raz kolejny to mówię, że jeśli gramy zespołowo, to wygrywamy – mówił na konferencji prasowej trener Energi Algirdas Paulauskas.
– Ten mecz pokazał różnicę sił i doświadczenia między zespołami – to z kolei słowa trenera Widzewa Dariusza Raczyńskiego. – Mój zespół momentami nawiązywał bardzo fajną walkę, za co moim zawodniczkom jestem wdzięczny. Z pokorą przyjmujemy wynik spotkania.