W ten weekend byliśmy świadkami piątej kolejki Basket Ligi Kobiet. Najciekawiej było w Gdynii oraz w Polkowicach. Kolejną wygraną notuje ekipa z Lublina.
Pierwsza wygrana sosnowiczanek stała się faktem. Już na samym początku meczu punktowały dla Zagłębia Egle Siksniute, Małgorzata Misiuk oraz Nakieta Swanier. Akademiczki z Poznania nie mogły złapać jakiegokolwiek rytmu dającego nadzieję na wyrównanie w tej części gry, a przewaga sosnowiczanek rosła z minuty na minutę. W drugiej kwarcie punktowały Robyn Parks oraz Michaela Stara dla ekipy z Śląska. Nic nie wskazywało na podjęcie przez poznanianki walko w tym spotkaniu. Po powrocie na parkiet na trzecią odsłonę zawodniczki JAS-a grały z dużo większym luzem, co nie przełożyło się na lepszą grę gości, które raziły nieskutecznością i słabą grą przede wszystkim pod własnym koszem. Jedynie na ich korzyść wypadła kwarta czwarta, w której na parkiecie w drużynie gospodyń pojawiły się dwie młode wychowanki – Paulina Majda (rocznik 1999) oraz Aleksandra Wojtala (rocznik 2000). Czwarta kwarta zakończyła się rezultatem 15:17 dla zespołu z Poznania.
Zagłębie Sosnowiec – Enea AZS Poznań 93:51 (27:10, 28:14, 23:10, 15:17)
Na pierwsze punkty w spotkaniu kibice musieli czekać dwie minuty. Jako pierwsza trafiła Carolyn Swords. Akademiczki z Gorzowa na otwarcie spotkania prowadziły 0-5. Ale w tym momencie Pszczółki złapały wiatr w żagle. Seria 12:0 zmieniła obraz gry lublinianek. Kolejna odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodyń, które powiększyły przewagę do siedmiu oczek. Koszykarki InvestInTheWest zdołały jednak szybko zareagować i zmniejszyły różnicę do trzech oczek po kolejnym trafieniu Swords (16-13). W tym momencie gra się wyrównała. Lublinianki prowadziły maksymalnie 3-4 oczkami. Właśnie po 20 minutach prowadziły 26:22. Trzecia kwarta rozpoczęła się od trafienia Misiek. Podopieczne trenera Wojciecha Szawarskiego szybko jednak zdobyły cztery oczka. Gra była dosyć wyrównana i lublinianki cały czas utrzymywały zaliczkę wypracowaną we wcześniejszych odsłonach. Po “trójce” Feyondy Fitzgerald (29 pkt, 4 asysty w meczu) było 41:33. Po przerwie na żądanie dla rywalek Kateryna Dorogobuzowa trafiła kolejny rzut za trzy i lublinianki prowadziły 44:33. Obraz gry się nie zmienił i przed decydującymi dziesięcioma minutami Pszczółki wygrywały 51:39. Wydawało się, że w czwartej kwarcie ciężko będzie gorzowiankom odrobić straty przy dobrze grającej tego wieczora Pszczółce. Przyjezdne ambitnie walczyły licząc, że jednak jest to możliwe. Niecałe siedem minut przed końcem spotkania przewaga gospodyń wynosiła już czternaście oczek. Przyjezdne w tym momencie zaczęły odrabiać straty. Na dwie minuty do końca gospodynie prowadziły już tylko 61:58. Po czasie trenera Pszczółki Lublin Wojtka Szawarskiego jego podopieczne zaliczyły serię 7:0 wygrywając ostatecznie dziesięcioma oczkami.
Pszczółka Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin – InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. 68:58
Energa: Mansfield 19, Grigalauskyte 18, Tłumak 9, Uro-Nilie 9, Maliszewska 8, Skobel 8, Cain 7, Rasheed 4, Urban 2, Suknarowska-Kaczor 2
MKK: Mollova 14, Lapszynski 11, Trzeciak 10, Parysek 10, Stępień 6, Alikina 6, Shmatova 5, Kondus 2
W meczu na szczycie BLK gdynianki po pogoni w końcówce przegrały z Artego. Kolejne świetne zawody zagrała Kahleah Cooper. Jej 26 oczek to za mało. Pierwsze 10 minut układało się lepiej dla gospodyń, które prowadziły nawet ośmioma punktami. W drugiej części zawodniczki trenera Tomasza Herkta odrobiły większą część strat, a do remisu brakowało im tylko punktu. Mimo tego w kolejnej kwarcie bydgoszczanki nie były w stanie doprowadzić chociażby do remisu i przegrywały pięcioma punktami. Kluczowa była ostatnia część spotkania. Artego na prowadzenie wyprowadziły rzuty Elżbiety Międzik i mimo że Basket 90 walczył ambitnie do samego końca, to musiał uznać wyższość ekipy przyjezdnej.
Basket 90 Gdynia – Artego Bydgoszcz 73:75 (23:15, 21:28, 14:10, 15:22)
Basket: Copper 26, Vitola 15, Makurat 9, Jankoska 9, Škerović 5, Aleksandravicius 4, Kotnis 3, Morawiec 2
Artego: Stankovic 19, Stallworth 13, Mcbride 12, Szott-Hejmej 11, Międzik 7, Poboży 6, Adamowicz 5, Żurowska-Cegielska 2
Jeszcze w trakcie czwartej kwarty sensacja wisiała w powietrzu. Ostrovia długo walczyła jak równy z równym z mistrzyniami Polski. Wrocławianki zanotowały świetny początek spotkania, ale później to gospodynie były stroną przeważającą i po 10 minutach przegrywały tylko punktem. Mecz był ciągle bardzo wyrównany, a po pierwszej połowie ostrowianki wygrywały dwoma punktami! Ten stan rzeczy utrzymywał się także po trzeciej kwarcie, a sensacja wisiała w powietrzu. W ostatniej części meczu Ślęza włączyła jednak piąty bieg i wygrała ostatecznie 79:65. Marissa Kastanek rzuciła dla drużyny przyjezdnej 21 punktów. W drużynie gospodyń wyróżniała się Breanna Lewis z 16 punktami i 12 zbiórkami.
TS Ostrovia Ostrów Wlkp. – Ślęza Wrocław 65:79
To już prawie czarna seria CCC. Piąty mecz i czwarta porażka. Brązowe medalistki poprzedniego sezonu tym razem słabsze od wicemistrzyń. Krakowianki już w pierwszej kwarcie pokazały pazur. Już w dziewiątej minucie Wiślaczki prowadziły jedenastoma oczkami. CCC miało problemy w obronie i pod oboma tablicami. Dopiero przerwa przed drugą kwartą spowodowała, że “Pomarańczowe” trochę poprawiły się w defensywie, ale tylko na tyle, aby krakowski zespół nie uciekał dalej z wynikiem miejscowym. W trzeciej kwarcie jeszcze CCC rzuciło się do odrabiania strat. Ale zmora w tym meczu ekipy z Dolnego Śląska, czyli zbiórki dała szybko o sobie znać. Przewaga Wisły z poziomu około pięciu-sześciu oczek szybko wróciła do poziomu jedenastu oczek i w tym momencie CCC nie miało już nic do powiedzenia. Na 120 sekund przed końcową syreną zza linii 6,75 trafiła kolejnym celnym rzutem za trzy popisała się ponownie Leonor Rodriguez przewaga wicemistrzyń Polski wynosiła trzynaście oczek (64:77) i stało się jasne, że Wisła CanPack tego spotkania nie przegra.
CCC Polkowice – Wisła Can Pack Kraków 67:80 (13:23, 17:13, 18:24, 19:20)