Czternasta kolejka EBL: Dziesiąta wygrana mistrzów z rzędu

13 sty 2019, 20:06

W jedynym sobotnim spotkaniu BM Slam Stal przegrywa u siebie z Anwilem. W niedzielnych spotkaniach emocji nie brakowało. Po fatalnej końcówce w Szczecinie tamtejszy King przegrywa z Polskim Cukrem. Ważne spotkanie dla ekip z środka tabeli odbyło się w stolicy.

 

Początek spotkania należał do wlocławian. Prowadzenie Anwilu ekipy Anwilu szybko wynosiło 7:2. Po kilku akcjach stalówka wróciła do gry zmniejszając straty do jednego oczka po pierwszej kwarty. W drugiej kwarcie mistrzowie zaliczyli serię 15:0 i prowadzili 41:24. Dzięki akcjom Markovicia i Szewczyka w trzeciej odsłonie przewaga Anwilu utrzymywała się długo na poziomie ponad dziesięciu oczek.Ponownie w końcówce kwarty Stalówce udało się zmniejszyć cześć strat. M Slam Stal zdobył cztery łatwe punkty na początku czwartej części meczu, co znacznie zbliżyło ich do rywali. Po późniejszym wsadzie Witalija Kowalenki przewaga Anwilu wynosiła tylko dwa oczka. Serią 7:0 odpowiadali włocławianie, pokazując skuteczność na linii rzutów wolnych.

BM SLAM STAL OSTRÓW WLKP. – ANWIL WŁOCŁAWEK 73:80 (14:15, 19:28, 23:22, 17:15)

 

W pierwszej odsłonie grę Kinga prowadził Kikowski zdobywca w tej części dziesięciu punktów. W drugiej kwarcie pojedynek punktowy prowadzili Bartek Diduszko i Darrell Harris. Jednak do gry włączali sie inni zawodnicy z Szczecina i po punktach  Taurasa Jogeli gospodarze odskoczyli na czternaście punktów. W trzeciej kwarcie po trójce Roba Lowery’ego torunianie zbliżyli się na 10 punktów, ale szybką serią 7:0 odpowiadał zespół prowadzony przez trenera Łukasza Bielę. Sytuację starał się zmieniać m.in. Michael Umeh, ale goście ciągle nie potrafili efektywnie zmniejszyć strat. Po 30 minutach i trójce Tywaina McKee było 82:69. Czwartą kwartę Polski Cukier rozpoczął od świetnej serii 8:0 i zbliżył się nawet na zaledwie pięć punktów! To zapowiadało ogromne emocje do samego końca. Późniejsze dwie akcje z rzędu Roba Lowery’ego sprawiły, że zespołowi trenera Dejana Mihevca brakowało tylko punktu do remisu. Na prowadzenie swoją ekipę wyprowadził indywidualną akcją Karol Gruszecki.

KING SZCZECIN – POLSKI CUKIER TORUŃ 95:98

 

Po pierwszych akcjach Legia prowadziła 12:6 jednak kilka chwil później przegrywać 12:14 i 14:16. Do końca tej odsłony to ekipa gości nadawała ton grze. W  drugiej Legia podjęła walkę i podejmując walkę zwłaszcza na obwodzie zniwelowała część strat jeszcze przed przerwą. Po zmianie stron Legia rzuciła się do walki. Po serii 15:0 faworyzowana Polpharma traciła do Legii już dziesięć oczek. Jak słusznie mówił po meczu trener Polpharmy Artur Gronek jego zespół mial problemy w obronie i stąd też wynikały złe akcje w ataku, bo starogardzianie lubią szybkie ataki. W czwartej odsłonie Legia na chwilę złapała zadyszkę. W tym momencie warszawianie prowadzili tylko pięcioma oczkami. W tym momencie punktowali Mo Soluade i Omar Prewitt. Ten drugi był bohaterem dzisiejszego meczu z 36 oczkami oraz 9 zbiórkami (o 10 wymuszonych faulach nie wspominając).

LEGIA WARSZAWA – POLPHARMA SKS STAROGARD GDAŃSKI 91:76 (20:28, 21:16, 26:15, 24:17)

 

TREFL SOPOT- AZS KOSZALIN 90:100  (23:23, 17:31, 21:19, 29:27)

Trefl: Piotr Śmigielski 21, Ian Baker 17, Milan Milovanović 15, Sasa Zagorać 14, Łukasz Kolenda 9, Paweł Leończyk 8, Damian Jeszke 4, Jonte Flowers 2.

AZS: Drew Brandon 19, Krzysztof Jakóbczyk 17, Marko Tejić 17, Jacek Jarecki 14, Alan Czujkowski 11, Dragoslav Papić 9, Marek Zywert 7, Grzegorz Surmacz 4, Brandon Walters 2, Bartosz Bochno 0.

 

Bohaterem spotkania w Krośnie został Jabarie Hinds. Amerykanin niemalże z każdej pozycji rozbijał rywali. Trafiając 15 z 21 rzutów z gry to było za dużo dla gliwiczan.

MIASTO SZKŁA KROSNO – GTK GLIWICE 101:89  (27:25, 27:15, 27:18, 20:31)

Miasto Szkła: Jabarie Hinds 38, Jaquan Newton 10, Dariusz Oczkowicz 10, Maciej Bojanowski 10, Peter Alexis 10 (12 zb), Jordan Loveridge 10, Filip Put 7, Adrian Bogucki 4, Paweł Krefft 2

GTK: Riley LaChance 20, Myles Mack 18, Desmond Washington 15, Kacper Radwański 13, Dawid Słupiński 9, Damonte Dodd 5, Maverick Morgan 4, Marek Piechowicz 4, Piotr Robak 1.

 

Aż 64 punkty stracone przez Rose w pierwszej połowie ustawiło spotkanie w Lublinie. Przewaga przekraczająca dwadzieścia oczek nie dawała szans na zmianę rezultatu. W trzeciej kwarcie Rosa zmniejszyła straty, ale bardzo śladowo.  W ekipie Startu świetnie funkcjonowało trio Marcin Dutkiewicz (20 pkt i 6 na 9 za trzy), Joe Thomasson (21 pkt, 3 na 5 za trzy oraz 11 asyst) i Roman Szymański (23 pkt i 6 zbiórek)

TBV START LUBLIN – ROSA RADOM 109:91 (32:22, 32:19, 25:30, 20:20)
 

 

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA