Derby Wielkopolski i hit kolejki w Łańcucie, podsumowanie 14. tygodnia na zapleczu PLK

11 gru 2016, 20:46

Czternasta kolejka spotkań na zapleczu ekstraklasy, to między innymi derby Wielkopolski, w których lepszy okazał się być beniaminek, ale też hit w Łańcucie, gdzie lider tabeli pewnie pokonał zespół z Prudnika.

Legia Warszawa – Zetkama Doral Nysa Kłodzko 87:69 (27:16, 20:20, 15:18, 25:15)

Przed nowym szkoleniowcem drużyny z Kłodzka, Radosławem Hyżym już podczas drugiego spotkania w roli trenera Zetkamy, stanęło trudne wyzwanie. Kłodzczanie podejmowali na własnym parkiecie Legię Warszawa i to właśnie goście ze stolicy, byli wyraźnym faworytem meczu na Dolnym Śląsku. Zespół Radosława Hyżego został wczoraj pokonany przez Legionistów, którzy już na samym początku zaliczyli run, 19:2. Gospodarze grali nerwowo i popełniali sporo błędów, natomiast podopieczni Piotra Bakuna świetnie spisywali się zwłaszcza w obronie i zdominowali przebieg gry w pierwszej kwarcie. W drugiej ćwiartce gra kłodzczan wyglądała nieco lepiej, ale to Legia schodziła do szatni prowadząc, 47:36. Po przerwie Zetkama musiała jednak ponownie uznać wyższość przyjezdnych. Wprawdzie Legioniści nie najlepiej radzili sobie w rzutach trzypunktowych, ale ich wczorajsza dyspozycja była w pełni wystarczająca do pokonania kłodzkiego teamu. Po stronie gości błyszczał zwłaszcza Mateusz Jarmakowicz (20 pkt), natomiast wśród gospodarzy wyróżniał się Mateusz Kasiński (14 pkt).

Jamalex Polonia 1912 Leszno – Biofarm Basket Poznań 82:69 (14:24, 24:9, 18:17, 26:19)

Beniaminek z Leszna dobrze radzi sobie w pierwszoligowych rozgrywkach, zajmując obecnie szóste miejsce w tabeli. W derbach Wielkopolski, to właśnie lesznianom przypadła rola gospodarza. Podopieczni trenera Łukasza Grudniewskiego podejmowali na własnym parkiecie drużynę z Poznania, znajdującą się o dwie pozycje niżej w tabeli. Pierwsza kwarta to wyraźna dominacja gości, którzy prowadzili po niej dziesięcioma punktami. W drugiej ćwiartce Jamalex zbierał dużo piłek i szybko odrobił swoje straty, dzięki czemu podopieczni Łukasza Grudniewskiego po pierwszej połowie, prowadzili 38:33. Po przerwie Biofarm rzucił się do odrabiania strat, a wynik często oscylował wokół remisu. W grze poznaniaków widoczny był jednak pewien chaos, natomiast lesznianie całkiem dobrze radzili sobie w rzutach zza linii 6,75 m i między innymi dlatego, zdołali wyjść zwycięsko z tego pojedynku. W szeregach Jamalexu dobrze dysponowany był Tomasz Stępień (18 pkt), zaś najwięcej punktów dla Biofarmu zdobył Mikołaj Kurpisz (12 pkt).

Max Elektro Sokół Łańcut – Meritumkredyt Pogoń Prudnik 82:62 (23:15, 12:22, 24:9, 23:16)

W sobotni wieczór na łańcuckim parkiecie doszło do pojedynku lidera tabeli z drużyną Pogoni Prudnik. Kibice Sokoła mogli po raz kolejny zobaczyć w hali MOSIR-u Adriana Mroczka-Truskowskiego, który w ubiegłym sezonie reprezentował barwy klubu z Podkarpacia. We wczorajszym spotkaniu podopieczni Dariusza Kaszowskiego pokonali drużynę z Prudnika. Początek pierwszej kwarty to świetna postawa rodowitego łańcucianina, Jerzego Koszuty, który z pomocą Macieja Klimy i Marka Zywerta sprawił, że Sokół zaliczył run, 14:2. Przez chwilę wydawało się, że Łańcut wygra ten mecz już w pierwszej połowie, ale prudniczanie szybko rzucili się do odrabiania strat i schodzili do szatni prowadząc, 37:35. W trzeciej kwarcie Sokół poprawił jednak obronę, a prudniczanie zdołali zdobyć w tej ćwiartce tylko dziewięć punktów. Pogoń starała się zniwelować przewagę gospodarzy, jednak w samej końcówce, marzeń o zwycięstwie pozbawił ich pochodzący z Łańcuta Jacek Balawender, który dwa razy wstrzelił się w kosz za trzy. Najlepszym graczem wśród gości był Adrian-Mroczek Truskowski ( 17 pkt), w zespole Sokoła najlepiej dysponowany był natomiast Maciej Klima (20 pkt).

GKS Tychy – KSK Noteć Inowrocław 88:70 (22:21, 19:17, 27:14, 20:18)

Klub z Inowrocławia, legitymujący się dorobkiem pięciu zwycięstw i dziewięciu porażek, znajduje się obecnie na dziesiątym miejscu w tabeli. Plasujący się zaś na siódmej pozycji, zespół z Tych pod wodzą trenera Tomasza Jagiełki, stawiany był w roli faworyta tego spotkania. Od początku meczu dominowała drużyna z Tych, która zwyciężyła zresztą wszystkie ćwiartki tego pojedynku. Gospodarze byli jednak bardzo zdeterminowani, co sprawiło, że po pierwszej połowie GKS prowadził mizernie, 41:38. Po przerwie goście wyszli na parkiet mocno zmoblizowani, choć na początku to Noteć miała realne szanse na prześcignięcie rywala. Tyszanie kontrolowali jednak losy tego pojedynku, a po trzeciej kwarcie prowadzili już 68:52. W ostatniej ćwiartce spotkanie było już właściwie rozstrzygnięte. Zespół ze Śląska grał na lepszej skuteczności i wygrał przede wszystkim w walce o zbiórki, w dodatku tyszanie dzielili się piłką, którą umiejętnie rozdawał doświadczony Karol Szpyrka. Najlepszym graczem wśród gospodarzy był Mikołaj Grod (23 pkt), zaś najwięcej punktów dla gości zdobył Hubert Mazur ( 20 pkt).

SKK Siedlce – GTK Gliwice 85:80 (18:24, 21:15, 15:21, 20:14, d. 11:6)

Gliwiczanie w porównaniu do zeszłego sezonu, w obcenym spisują się nadspodziewanie dobrze. Znacznie lepiej niż na wyjazdach, występuje się im jednak przed własną publicznością. Klub z Siedlec po udanym początku rogrywek, nieco obniżył loty i znajduje się obecnie na 12. miejscu w tabeli. W dodatku kontuzji doznał zawodnik SKK Rafał Sobiło, który do końca roku nie będzie mógł pomóc swojej drużynie. Wynik tego spotkania to chyba największe zaskoczenie bieżącej kolejki, gdyż zwycięstwo należało do osłabionych siedlczan. Pierwsza połowa była dość wyrównana i zakończyła się remisem, 39:39. Trzecia ćwiartka to trochę gorsza postawa gospodarzy, którzy wciąż nie pozwolili jednak znacząco „odjechać” rywalowi. Ostatecznie, gdy już wydawało się, że zwycięstwo należeć będzie do GTK, ważną trójkę trafił rozgrywający Marcin Pławucki, czym doprowadził do dogrywki. Ostatecznie to goście ze Śląska przegrali ten mecz, między innymi przez niską skuteczność z lini rzutów wolnych, z której natomiast świetnie punktowali gospodarze. Najwięcej punktów dla miejscowych zdobył Damian Szymczak (17 pkt), natomiast w szeregach gości świetnie dysponowany był Marcin Salomonik ( 31 pkt).

Spójnia Stargard Szczeciński – Znicz Basket Pruszków 85:78 (17:17, 22:26, 15:17, 31:18)

Po ostatniej wpadce Spójni w Radomiu, stargardzianie podeszli do meczu z Pruszkowem mocno zmobilizowani. Zespół ze Stargardu bardzo dobrze czuje się we własnej hali, w której nie przegrał jak do tej pory, jeszcze ani jednego spotkania. W meczu ze Zniczem to Stargard był gospodarzem, więc podopieczni trenera Krzysztofa Koziorowicza mieli przed sobą bardzo trudne zadanie. Goście od samego początku zachowali jednak koncentrację, dzięki czemu pierwsza kwarta zakończyła się remisem, 17:17. Gospodarze mieli problem zwłaszcza pod koszem, gdzie świetnie radził sobie za to Pruszków, który po pierwszej połowie, prowadził 43:39. W trzeciej ćwiartce również dominowali goście, jednak Spójnia zniwelowała ich przewagę do zaledwie sześciu punktów. Czwarta kwarta to jednak zryw gospodarzy, którzy po kilku celnych trójkach Pawła Lewandowskiego i Marcina Dymały, prowadzili już 69:64. To właśnie osttnia ćwiartka okazała się kluczowa i najlepsza w wykonaniu gospodarzy, którzy zdobyli w niej 31 punktów i odnieśli zwycięstwo. W drużynie z Pruszkowa dobrze dysponowany był Mikołaj Stopierzyński (19 pkt), natomiast najwięcej punktów dla Stargardu zdobył Paweł Lewandowski (22 pkt).

Kotwica Kołobrzeg – ACK UTH Rosa Radom 69:65 (21:16, 13:13, 18:22, 17:14)

W ostatniej kolejce radomianie sprawili niespodziankę i pokonali na własnym parkiecie zespół Spójni Stargard. W niedzielę w Radomiu pojawiła się Kotwica Kołobrzeg, stąd też podopieczni Karola Gutkowskiego znów mieli szanse na wygraną. Beniaminek z Pomorza w pierwszej połowie ostatniego meczu z Prudnikiem pokazał jednak, że może zagrozić, dlatego koszykarze z Radomia od samego początku musieli zachować koncentrację. W pierwszej połowie meczu lepiej radził sobie Beniaminek, który schodził do szatni prowadząc, 34:29. Zespół z Pomorza umiejętnie dzielił się piłką , a do końca trzeciej kwarty miał na swoim koncie tylko dziesięć strat, przy aż dziewiętnastu radomian. Podopieczni trenera Karola Gutkowskiego wygrywali jednak w walce o zbiórki, których mieli prawie o połowę więcej od gości. W ostatniej ćwiartce lepsza okazała się być jednak Kotwica, która wygrała to spotkanie, 69:65. Najlepszym graczem wśród przyjezdnych był Paweł Pawłowski (17 pkt), wśród gospodarzy wyróżniał się zaś Maciej Bojanowski (15 pkt).

Astoria Bydgoszcz – AZS AGH Kraków 87:78 (21:21, 25:17, 26:22, 15:18)

Mecz był debiutem nowego trenera Astorii Jerzego Hudeusza. Mimo krótkiego okresu pracy z nowym szkoleniowcem to właśnie bydgoszczanie stawiani byli w roli faworyta. Krakowski beniaminek boryka się przede wszystkim z wąską rotacją. W dodatku, podczas ostatniego meczu z Poznaniem Tomasz Zych doznał złamania ręki, które spowodowało, że będzie musiał pauzować przez dłuższy czas. Premierowa odsłona tego spotkania zakończyła się podobnie jak w Stargardzie remisem, tutaj jednak 21:21. Druga kwarta to jednak dominacja Astorii, która na przerwę schodziła prowadząc, 46:38. W pierwszej połowie bydgoszczanie lepiej radzili sobie w zbiórkach, ale zdołali zaliczyć tylko dwie trójki. Beniaminek nie zamierzał się poddawać i dzielnie walczył zwłaszcza pod koszem, ale mimo wszystko przegrywał po trzeciej kwarcie, 60:72. Ostatnia ćwiartka była lepsza w wykonaniu gości, którzy skrzętnie starali się odrabiać swoje straty, jednak ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Astorii, 87:78. Wyróżniającą się postacią w zespole Jerzego Hudeusza był Filip Czyżnielewski (24 pkt), natomiast najwięcej punktów dla beniaminka zdobył Maciej Maj (25 pkt).

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA