2 maja w dniu flagi w domu reprezentacji na stadionie narodowym w Warszawie w finale pucharu Polski zmierzyły się ze sobą Jagiellonia Białystok oraz Lechia Gdańsk. Mecz zakończył się wygraną drużyny z Gdańska po bramce Artura Sobiecha.
Jaga w półfinale pokonała Miedź Legnicę i po raz trzeci w swojej historii awansowała do finału, wygrywając ostatni raz w 2010 roku. Natomiast Lechia zameldowała się na stadionie narodowym po pokonaniu Rakowa Częstochowa. Ekipa Piotra Stokowca w 1983 miał okazję świętować zwycięstwo w krajowych rozgrywkach.
Jeśli oglądałeś dzisiejszy finał z córką, która w przedszkolu zaczyna uczyć się liczyć do dziesięciu, mogła spokojnie potrenować rachowanie w meczu bowiem trudno było zliczyć większą ilość podań. Będąc bardziej uszczypliwym można byłoby stwierdzić, że ilość nie przekraczała nawet pięciu. Mając w pamięci wczorajszy mecz na Camp Nou i popis jednego Argentyńczyka, oglądając dzisiejsze spotkanie wydawało się, że oglądamy inną dyscyplinę sportu. Poziom finału trzymali natomiast kibice przez cały mecz dopingując swoje zespoły. Od samego początku spotkania piłkarzom brakowało szybkości, jakości i dokładnych podań. Na murawie oglądaliśmy dużo fauli. W 8 minucie pierwszą okazje miała Jaga, bardzo ciekawie rozegranie rzutu rożnego i okazję na pierwszą bramkę miał Taras Romanczuk, niestety nie trafił do siatki. Pierwsza część spotkania to dużo walki i próby przełamania rywala w bocznych sektorach boiska. W 42 minucie w podróż za jeden uśmiech udał się bramkarz Lechii Alomerovic, wychodząc na 30 metr i nagle się zatrzymując. Na jego szczęście i całej drużyny niebezpieczeństwo zażegnał Augustyn. Statystyki strzałów po pierwszej połowie to jeden celny strzał Jagielloni, który pokazuje ile działo się w 45 minutach finału.
Drugą połowę obie ekipy zaczęły bez zmian, mieliśmy tylko nadzieję, ze zmieni się poziom gry obu finalistów. Obraz spotkania niewiele sie poprawił, ponownie walka.W 69 na murawie melduje sie były piłkarz Hannoveru Artur Sobiech zmieniając Konrada Michalaka. Przeważała drużyna trenera Mamrota próbująca na skrzydłach licznych dośrodkowań. W 73 minucie własnie po jednej z takich akcji okazję miał Guilherme, Brazylijczyk dostał podanie przed pole karne i strzałem próbował zaskoczyć golkipera. W 76 minucie dali znać o sobie kibice, odpalając race. Sędzia zmuszony był do przerwania spotkania na parę minut. 84 minuta dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego, mocny strzał piłkarza Jagielloni jednak sam w środek bramki. Akcja ekipy z Gdańska, centra Mladenovicia, pilkę do siatki pakuję kapitan Paixao. Niestety radość piłkarzy nie trwa długo. Sędzia po konsultacji z VARem anuluje bramkę, Portugalczyk był na pozycji spalonej. Gdy wydawało się, że będziemy świadkami dogrywki, z prawej strony dośrodkowuje Flavio, wprowadzony na murawę Sobiech wyprzedza obrońcę oraz bramkarza Kelemena i w 96 minucie spotkania zdobywa bramkę głową!
Artur Sobiech jak rasowy snajper #JAGLGD pic.twitter.com/5D0aSqU7nd
— Piotr Grabowski (@19pjotr93) May 2, 2019
Koniec!! Pot, krew i łzy, Radość piłkarzy, kibiców, działaczy Lechii Gdańsk. Po 36 latach zdobywają ponownie Puchar Polski!