Anwil Włocławek sensacyjnie przegrał na własnym parkiecie z Treflem Sopot. Zespół gości do zwycięstwa poprowadził Łukasz Kolenda, będący motorem napędowym swojego zespołu w ostatniej kwarcie, którą drużyna znad morza wygrała szesnastoma punktami.
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gości. Nana Fuolland w efektowny sposób zdobył punkty pakując piłkę ponad Milanem Milanoviciem. Anwil jednak dość szybko się otrząsnął i wygrał pierwszą kwartę 24:18.
Druga kwarta to dalszy popis ekipy z Kujaw. Rozkręcony Tony Wroten pociągnął swój zespół do przodu, zdobyczą aż 14 punktów w pierwszej połowie.
Trzecia kwarta to festiwal błędów z obu stron. Co prawda gościom udało się w tej odsłonie meczu odrobić 2 punkty, jednak nie miało to większego znaczenia, ponieważ strata do włocławian ciągle wynosiła 14 punktów i wydawało się, że tylko katastrofa może odebrać im dzisiaj triumf.
Jednak katastrofa rzeczywiście się wydarzyła. Anwil, który kręcił się już wokół 20 punktów przewagi, pozwolił sobie na wyrwanie triumfu. Seria błędów spowodowana nadmiernym luzem Anwilu spowodowała, że za pomocą szybkich kontr Trefl przybliżył się do gospodarzy na taką odległość, iż nerwy zaczynały się dawać we znaki. Przy remisie po 84 przy piłce byli koszykarze z Kujaw, jednak Wroten kompletnie pogubił się w ostatniej akcji i nie zdołał przechylić szali zwycięstwa na korzyść swojej drużyny. To co nie udało się Wrotenowi udało się Kolendzie i sensacja stała się faktem. Anwil Włocławek przegrał na własnym parkiecie 84:86 z drużyną Trefla.
Anwil: Wroten 16, Dowe 14, Sokołowski 13, Karolak 10, Freimanis 9, Sulima 7, SImon 6, Szewczyk 5, Milovanović 4.
Trefl: Leończyk 19, Foulland 18, Ł. Kolenda 16, Ayers 13, Medlock 8, M. Kolenda 5, Kurpisz 4, Kowalenko 3, Kamiński 0.