Za nami pierwsze sobotnie spotkanie czwartej kolejki rozgrywek Energa Basket Ligi. We wrocławskiej Hali Orbita zmierzyły się ze sobą drużyny WKS Śląska Wrocław, oraz Asseco Arki Gdynia. Obie drużyny były rozdrażnione zeszłotygodniowymi porażkami (Śląsk na własnym parkiecie z Kingiem Szczecin, Arka u siebie z GTK Gliwice). Wszystko wskazywało, że faworytem dzisiejszego spotkania będą goście z Gdyni, którzy w środku tygodnia odnieśli ważne zwycięstwo w Eurocup pokonując na wyjeździe drużynę Buducnosti Podgorica.
Pierwsze minuty zwiastowały, że dzisiejsze spotkanie będzie jedną wielką strzelaniną . Po trzech minutach na prowadzenie wyszli goście, a wynik już oscylował na poziomie 8:12. Po następnej akcji Bostic dołożył kolejną trójkę i mieliśmy już siedmiopunktowe prowadzenie gdynian. Wrocławianie zaliczyli dość nieskuteczny początek. Zza linii trzech punktów nie mógł się wstrzelić Kamil Łączyński ani Devoe Joseph.
Zawodnicy Śląska nie mogli znaleźć recepty na odpowiednią defensywę przeciwko drużynie Arki. Na trzy minuty do końca kwarty mieliśmy wynik 14:23. Po tym fragmencie spotkania gdynianie mieli 4/6 celnych rzutów za trzy. Kolejną trójkę dorzucił Bostic, który miał na koncie już 11 punktów. Trudną trójką odpowiedział Joseph, który w następnej akcji jeszcze raz rzucił z dystansu zmniejszając stratę Śląska. Kwarta zakończyła się wynikiem 22:27.
Gospodarze bardzo szybko postarali się, aby druga kwarta stanęła pod znakiem odrabiania strat. Po trójce Kamila Łączyńskiego mieliśmy już remis. Następna akcja to świetna obrona i szybka kontra zakończona wsadem Torina Dorna. Śląsk wyszedł na prowadzenie 31:29. Po przerwie na żądanie trenera Przemysława Frasunkiewicza obraz gry miał się obrócić. Goście nie zmienili jednak nic w swojej grze, a gospodarze za pomocą świetnej defensywy mogli przy pomocy konsekwentnych ataków powiększać prowadzenie. Pierwszą trójkę w tym sezonie rzucił Aleksandra Dziewa. Wrocławianie zaliczyli tym samym run 12:2 przez 5,5 minut drugiej kwarty.
Rozrzucali się zawodnicy Śląska- kolejna trójka w wykonaniu Kamila Łączyńskiego. Po tej akcji kapitan gospodarzy otrzymał przewinienie techniczne za próbę wymuszenia faulu. Był to przełom dla Bostica, który po rzutach osobistych trafił kolejną trójkę. Łączyński dołożył punkty z pod kosza, na co trójką odpowiedział nie kto inny jak Bostic!
Goście odzyskali prowadzenie po dwóch rzutach osobistych Krzysztofa Szubargi, trójkę dołożył Wołoszyn i przerwę na żądanie zmuszony był wziąć trener Andrzej Adamek. Na zakończenie kwarty punkty dorzucił Dorn, a niemal równo z syreną celny layup wykonał Mathieu Wojciechowski ustalając wynik do przerwy na 45:46.
Trzecia kwarta zaczęła się od mocnego natarcia gospodarzy. Dwie dobre akcje zagrał Joseph, kolejną trójkę i layup dołożył Dziewa i Śląsk wyszedł na znaczące prowadzenie. Nic nie robił sobie z tego Bostic, dzięki któremu wynik gości ciągle oscylował w okolicach -5. Także po jego punktach Arka powróciła na stan remisu 61:61. Na pół minuty do końca trzeciej kwarty Wojciechowski oddał dwie celne trójki! Na dziesięć sekund do końca trzy punkty zdobył Wołoszyn, a kwartę zakończył celnym rzutem spod kosza Custer. Na przerwę Śląsk schodził z prowadzeniem 69:66.
Na początku ostatniej odsłony gry gospodarze postawili obronę strefową, która dzisiaj przyprawiała gości o ból głowy. Dobrze w ataku czuł się Wojciechowski, który stawił czoła wyczynom Bostica. Gdynianie regularnie pudłowali w otwartych sytuacjach pod koszem co powodowało ciągłe gonienie gospodarzy, zamiast spokojnego prowadzenia.
Ostatnia kwarta stała pod znakiem twardej obrony po obu stronach parkietu. Po czterech minutach wrocławianie zdobyli zaledwie 3 punkty przy 6 punktach Arki. Tempo gry ewidentnie opadło, a obie drużyny starały się wykorzystywać akcje indywidualne do zdobywania punktów.
Na trzy minuty do zakończenia spotkania swoją czwartą trójkę zdobył Mathieu Wojciechowski, który rozgrywał dziś genialne zawody! Na tablicy wyników ponownie remis – 77:77. Dramaturgia we wrocławskiej Hali Orbita rosła z każdą kolejną sekundą. Genialnie wkręcił się pod kosz Bostic i zdobył dwa punkty na Olku Dziewie, następnie najlepszy zawodnik gdynian rozdał asystę dla Upsona i Arka miała znów 4 punkty przewagi.
Na 45 sekund do końca Gabiński trafia trójkę niwelując straty Śląska do zaledwie punktu. Na 20 sekund do końca spotkania wydawało się, że Bostic świetnie wymusił przewinienie przy próbie za trzy punkty, jednak sędziowie nic nie odgwizdali. Arka świetnie wyprowadziła akcję z autu i potężnym wsadem popisał się Emelogu! Przewaga Arki znów wyniosła 3 punkty, jednak po drugiej stronie parkietu świetnie pod koszem spisał się Kamil Łączyński, który zaliczył 2+1 doprowadzając do remisu!
Na zegarze pozostało 6.5 sekundy. W posiadaniu piłki znajdowali się goście, do wyprowadzenia akcji został nominowany Krzysztof Szubarga, który o dziwo nie był faulowany przez Josepha (Śląsk miał do rozdysponowania jeden faul bez konsekwencji rzutów osobistych przez gości) i świetnie dograł piłkę do Upsona, który wykonał kolejny potężny wsad, będąc faulowanym! Rzutu osobistego nie trafił, jednak nie miało to znaczenia gdyż rozbrzmiała końcowa syrena!
Cóż to było za spotkanie we Wrocławiu! Obejrzeliśmy mnóstwo rzutów z dystansu, piękne wsady i dramatyczną końcówkę! Czego chcieć więcej?
WKS Śląsk Wrocław 83:85 Asseco Arka Gdynia
WKS: Mathieu Wojciechowski 27pkt 8 zb, Kamil Łączyński 16pkt 7as, Devoe Joseph 15, Michał Gabiński 8, Aleksander Dziewa 8, Torin Dorn 7, Clayton Custer 2, Andrew Chrabaszcz 0
Arka: Josh Bostic 33, Devonte Upson 12, Leyton Hammonds 12 pkt 10zb, Bartłomiej Wołoszyn 8, Krzysztof Szubarga 5, Adam Hrycaniuk 4, Armani Moore 4, Grzegorz Kamiński 3, Dariusz Wyka 2, Ben Emelogu 2, Wojciech Czerlonko 0