EBL: Ciasno w środku tabeli

17 mar 2019, 22:04

W miniony weekend rozegrano wszystkie spotkania dwudziestej drugiej kolejki Energa Basket Ligi. Emocji nie brakowało w Warszawie, Gliwicach, Koszalinie i Toruniu W meczach AZS z Startem i Polskiego Cukru z Miastem Szkła potrzebne były dogrywki. Po tej kolejce ciasno zrobiło się na miejscach od szóstego do dziewiątego w tabeli. Na play off liczy również dziesiąta Polpharma.

 

TBV Start prowadził 93:75 w czwartej kwarcie, kilerem lublinian był w tym meczu Torey Thomas z 33 punktami, 15 asystami, 5 przechwytami trafiając 8 z 14 rzutów za trzy. Obie drużyny trafiły łącznie 37 trójek.

Właśnie w czwartej kwarcie i dogrywce koszalinianie trafili aż dziesięć (z tego pięć Thomas) trójek. Ale od początku… Lublinianie byli bardziej aktywni w pierwszych minutach meczu prowadząc po punktach Borowskiego nawet siedmioma oczkami. W drugiej kwarcie do gry wszedł skutecznie Roman Szymański i TBV Start prowadził dziesięcioma punktami. W barwach „Akademików” punktował wspomniany Torey  Thomas. Na otwarcie trzeciej kwarty AZS zdobył pięć oczek z rzędu, ale w odpowiedzi trafiali Dutkiewicz, Washington i Borowski.

Lublinianie w czwartą kwartę weszli serią 7:0 i wydawało się, że kontrolują już wydarzenia na parkiecie. Zespół trenera Marka Łukomskiego odpowiedział jeszcze co prawda trójkami Toreya Thomasa i Alana Czujkowskiego, ale przyjezdni długo na więcej nie pozwalali. W końcówce trafienia Jacka Jareckiego zbliżały jednak gospodarzy na cztery punkty! Ten sam zawodnik był bohaterem końcówki – jego akcja 2+1 doprowadziła do remisu. Ostatni rzut do dyspozycji miał Joe Thomasson, ale nie trafił z połowy boiska, a to oznaczało dogrywkę!

Rzuty z dystansu Thomasa i Surmacza dawały gospodarzom sześć punktów przewagi w dodatkowym czasie gry. To pozwoliło im kontrolować sytuację.

 

AZS KOSZALIN – TBV START LUBLIN 126:122 (22:26, 29:35, 24:25, 32:21, 19:15)

AZS: Torey Thomas 33, Alan Czujkowski 24, Bartosz Bochno 16, Jacek Jarecki 15, Grzegorz Surmacz 13, Michael Fraser 12, Drew Brandon 10, Marek Zywert 3.

Start: Joe Thomasson 31, James Washington 27, Marcin Dutkiewicz 13, Devonte Upson 13, Mateusz Dziemba 11, Anton Gaddefors 9, Kacper Borowski 8, Michał Gospodarek 8, Roman Szymański 2, Uros Mirkovic 0, Bartłomiej Pelczar 0.

 

Początek spotkania był wyrównany, chociaż trzeba podkreślić, że dzięki Sebastianowi Kowalczykowi i Rusłanowi Patiejewowi to gospodarze mieli inicjatywę w ofensywie. W pewnym momencie obie drużyny zatrzymały się jednak w ataku i nie potrafiły długo zdobyć punktów. Po trafieniu Michała Kołodzieja Legia prowadziła po 10 minutach 15:14. W drugiej kwarcie trochę skuteczniej punktowali przyjezdni. Spora w tym zasługa duetu Rod Camphor i Hubert Pabian. Ale Legia nie poddawała się i po dwudziestu minutach Spójnia prowadziła tylko 36:38. W trzeciej kwarcie co chwilę ekipa trenera Tane Spaseva doprowadzała do remisu, ale goście odskakiwali – było to możliwe dzięki trójkom Roda Camphora i Piotra Pamuły. Kolejny wjazd Amerykanina dał im siedem punktów przewagi. Spójnia starała się pilnować tego wyniku – po 30 minutach prowadziła 59:52. Czwartą kwartę Legia zaczęła z wysokiego C, czyli serią 10:0. Legia grała otwartą i skuteczną koszykówkę trafiając otwarte rzuty trzypunktowe. Jednak chwila dekoncentracji i na nie co ponad minutę do końca meczu było 72:72. Indywidualną akcją popisał się Sebastian Kowalczyk, a po chwili dwa wolne dorzucił Omar Prewitt co dało w efekcie wygraną Legii.

 

LEGIA WARSZAWA – SPÓJNIA STARGARD 76:72 (15:14, 21:24, 16:21, 24:13)

Legia: Omar Prewitt 25, Sebastian Kowalczyk 19, Rusłan Patiejew 12, Keanu Pinder 6, Filip Matczak 5, Jakub Karolak 3, Michał Kołodziej 2, Mariusz Konopatzki 2, Mo Soluade 2, Adam Linowski 0, Patryk Nowerski 0.

Spójnia: Rod Camphor 23, Norbertas Giga 12, Piotr Pamuła 11, Hubert Pabian 10, Shane Richards 7, Wojciech Fraś 4, Marcel Wilczek 3, Marcin Dymała 2, Dawid Bręk 0, Maciej Raczyński 0.

 

Początek spotkania należał do Roba Lowery i  Aarona Cela. Skuteczna akcja Kamila Sulimy na koniec ierwszej odsłony wyprowadziła torunian na dziesięciopunktowe prowadzenie. W drugiej kwarcie do ataków rzucili się przyjezdni. Ekipa Miasta Szkła zmniejszyła straty do stanu 44:43.

Początek trzeciej kwarty to ponownie świetny fragment Polskiego Cukru – seria 7:0 i trochę spokojniejsza przewaga. W pewnym momencie wzrosła ona nawet do 10 punktów po akcji Tomasza Śniega. Odpowiadał jednak na to Jordan Loveridge, co sprawiało, że goście ciągle byli w grze. Po zagraniach Petera Alexisa zespół trenera Mariusza Niedbalskiego po 30 minutach przegrywał tylko 57:60. Również w czwartej kwarcie gospodarze nie potrafili zbudować większej przewagi. Później trójkę trafił Maciej Bojanowski i to Miasto Szkła było minimalnie lepsze! Ekipa z Torunia zareagowała błyskawicznie – sześcioma punktami z rzędu. To nie załamało krośnian, którzy na 40 sekund przed końcem po trójce Loveridge’a znowu mieli przewagę! Rzutem wolnym do remisu doprowadził Michael Umeh, a gospodarze mieli do dyspozycji ostatnią akcję podstawowego czasu gry. Nie trafił jednak Lowery, a to oznaczało dogrywkę.

Dodatkowy czas gry nadal był niezwykle zacięty. W kluczowych momentach dwie trójki trafił jednak Michael Umeh, później spod kosza trafił Damian Kulig i to wystarczyło do ostatecznej wygranej Polskiego Cukru.

POLSKI CUKIER TORUŃ – MIASTO SZKŁA 99:91 (27:17, 17:26, 16:14, 20:23, dogrywka 19:11)

ANWIL WŁOCŁAWEK – HYDROTRUCK RADOM  97:73   (24:18, 29:18, 20:18, 24:19)

POLPHARMA STAROGARD DAŃSKI ARGMED BM STAL OSTRÓW WLKP. 75:90  (21:21, 7:26, 26:21, 21:22)

Wygrywając w Dąbrowie Górniczej sopocianie zrobili ważny krok do utrzymania. Ian Baker zdobył dla Trefla 23 oczka w tym miał 4 celne trójki, a Paweł Leończyk dołożył 16 punktówi 9 zbiórek.

MKS DĄBROWA GÓRNICZA – TREFL SOPOT 69:84  (15:20, 23:25, 14:21, 17:18)

GTK GLIWICE – ARKA GDYNIA  74:78  (24:23, 21:19, 10:24, 19:12)

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA