Niedzielne południe zapowiadało się doprawdy elektryzująco. Całe województwo kujawsko-pomorskie czekało na kolejną dawkę derbów. Ponownie zagościliśmy do bydgoskiej hali Łuczniczka. Tym razem rywalem Enea Astorii Bydgoszcz był mistrz Polski- Anwil Włocławek. Astoria jako beniaminek nie był stawiany w tym spotkaniu w roli faworyta, jednak biorąc pod uwagę słabszą dyspozycję Anwilu w środku tygodnia (przegrana w Lidze Mistrzów) mogliśmy być świadkami niespodzianki, bądź choćby walki o nią.
Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po akcji 2+1 Michała Nowakowskiego prowadzili 9:4. Bydgoszczanie utrzymali się na prowadzeniu przez nieco ponad pięć minut, kiedy to Michał Sokołowski rzucił najpierw z półdystansu, a następnie dołożył celną trójkę. Astoria wyszła jeszcze na prowadzenie, jednak ostatnie dwie minuty należały już tylko do włocławian. Anwil zakończył pierwszą kwartę runem 11:0. Cała kwarta padła łupem gości wynikiem 20:29.
Druga kwarta zaczęła się od powiększenia przewagi Anwilu do dwunastu punktów. Oglądając poprzednie mecze Astorii wszyscy powinniśmy się już nauczyć, że drużyna ta nigdy nie odpuszcza i będzie zawsze walczyć do końca. Tak samo nieustępliwie walczyli w Q2 i to oni zaliczyli run na koniec kwarty (9:0), odrabiając straty i schodząc na przerwę z wynikiem 48:50.
Trzecia kwarta to czysta wymiana ciosów. Prowadzenie przechodziło jednym i drugim z rąk do rąk. Obie drużyny oscylowały przy prowadzeniu bądź stracie przy maksimum trzech punktach. Żadnej z drużyn nie udało się zbudować większej przewagi. Zarówno w obronie jak i w ataku Astoria świetnie strofowała mistrzów Polski. Gwiazdy Anwilu starały się jak mogły, aby wynik mógł wreszcie przechylić się na ich korzyść, jednak ciągle czegoś brakowało.
Trzecia odsłona zakończyła się wynikiem 78:76 dla gospodarzy! Sensacja wisiała w powietrzu i unosiła się nad parkietem hali Łuczniczka.
Ostatnia odsłona gry zaczęła się od celnego rzutu trzypunktowego w wykonaniu Aleksandrowicza! Bydgoszczanie poszli za ciosem i świetnie spisali się w defensywie wymuszając faul ofensywny na Michale Sokołowskim. Kolejnym zawodnikiem z celną trójką był Marcin Nowakowski! Asta się rozpędzała jednak Anwil nie pozostawał dłużny.
Po layupie Clyburna w kontrze przewaga Astorii urosła do sześciu punktów a na tablicy wyników mieliśmy 88:82 na 6,5 minuty do końca spotkania. Kiedy wydawało się, że spotkanie będzie znów przebiegało z różnicą punktową wynoszącą 3 to do zdania doszedł Michał Nowakowski, rzucając trójkę, wyprowadzając Astę na ośmiopunktowe prowadzenie! Po przerwie na żądanie trenera Milicicia Anwil zaliczył run 6:0 i o przerwę poprosił trener Artur Gronek.
Końcówka zapowiadała się na istną wojnę nerwów. Na 1:45 do końca meczu Walton głupio stracił piłkę i Anwil mógł odrobić straty. Rożnica punktowa została zniwelowana do jednego, po czym Walton znów stracił piłkę, a Wroten wykonał rzut osobisty na remis. Anwil miał piłkę na 40 sekund do końca. Akcja trwała dziesięć sekund, a na solowy występ zdecydował się Ricky Ledo trafiając z dystansu!
Ostatnie pół minuty to czysta dramaturgia odgrywana w wielu aktach. Zwycięsko z tej batalii wyszła jednak drużyna Anwilu!
Enea Astoria Bydgoszcz 103:106 Anwil Włocławek
Astoria: Kris Clyburn 26, Adam Kemp 16, Mateusz Zębski 12, Michał Nowakowski 13, AJ Walton 12, Dorian Szyttenholm 10, Michał Aleksandrowicz 5, Marcin Nowakowski 5, Łukasz Frąckiewicz 4, Michał Krasuski 0,
Anwil: Ricky Ledo 27, Tony Wroten 21, Michał Sokołowski 16, Milan Milovanović 16, Chris Dowe 8, Chase Simon 6, Jakub Karolak 6, Rolands Freimanis 6, Krzysztof Sulima 0