Dziś w ramach dziewiętnastej kolejki Energa Basket Ligi Kobiet rozegrano cztery spotkania. W hicie kolejki w Polkowicach miejscowe CCC po emocjonującym spotkaniu pokonało mistrzynie Polski. Na dole tabeli siedlczanki notują kolejną porażkę.
Po pierwszej kwarcie, gdzie wrocławianki potrafiły odskoczyć nawet na pięć oczek w drugiej odsłonie przyszło załamanie w grze mistrzyń Polski. “Pomarańczowe” natomiast kolejnymi akcjami punktowały Ślęzę. Piętnastominutowa przerwa między połowami na lepsze wyszła wrocławiankom. Ślęza mozolnie odrabiała straty i po trafieniu Treffers było 50:50. Na początku ostatniej odsłony seria 7:1 dla CCC dało prowadzenie miejscowym 61:53. Prowadzenia nie oddały do końca spotkania. Przez całe spotkanie trwał pojedynek punktowy Zoll z Spanou. Zawodniczka mistrzyń Polski swoimi celnymi rzutami sprawiała, że na chwilę Ślęza pozostawała w grze. Tylko na chwilę. W ostatnich sekundach nic się nie zmieniło i z drugiej z rzędu wygranej swojego zespołu mógł cieszyć się Maros Kovacik. „Pomarańczową” liderką była w dniu dzisiejszym Artemis Spanou (25 punktów, 6 zbiórek), a u rywalek Sharnee Zoll (29). W Ślęzie nie zagrała kontuzjowana Marissa Kastanek oraz pozyskana z CCC – Elina Babkina (umowa zabraniająca grę w tym spotkaniu).
Cała pierwsza kwarta to gra kosz za kosz. W efekcie czego żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na większe niż trzypunktowe prowadzenie. Na trafienia gospodyń szybko odpowiadały przyjezdne, a największa przewaga, która wynosiła trzy punkty dla jasek, stopniała pod koniec pierwszej kwarty do dwóch oczek, które sześć sekund przed końcem zdobyła S. Skrba.
Ta najbardziej zaskakująco okazała się druga kwarta w której zawodniczki JAS-FBG Zagłębie Sosnowiec po sennych pierwszych 4 minutach zaczęły hurtowo zdobywać punkty, co pozwoliło im powiększyć przewagę do 9 punktów i z taką zaliczką zejść na przerwę.
W drugiej połowie to przyjezdne zaczęły dochodzić do głosu i sukcesywnie zmniejszać straty. Determinacja pozwoliła im z optymizmem patrzeć na ostatnią część spotkania, kiedy na tablicy wyników widniał wynik 54-51.
I tak tez się stało, obie ekipy do ostatnich chwili walczyły o zwycięstwo, a kluczowa okazała się „trójka” K. Dorogobuzowa 47 sekund przed końcem, która zrównała bilans punktowy, po czym 30 sekund później dwoma celnymi rzutami wolnymi – U. Ugoka ustanowiła wynik spotkania
Drużyna Artego jak na faworyta przystało bardzo mocno weszła w mecz. Po nieco ponad dwóch minutach bydgoszczanki prowadziły 7:0. Gospodynie bardzo długo nie mogły zdobyć punktów z gry. W pierwszej kwarcie Akademiczki miały zaledwie 15% skuteczność. To właśnie w dużej mierze niecelne rzuty zadecydowały o tym, że zawodniczki Tomasza Herkta po pierwszych dziesięciu minutach pięcioma punktami. W innym przypadku wynik mógłby oscylować wokół remisu.
W kolejnej odsłonie Akademiczki niewiele poprawiły swoją skuteczność (17%). Mogą jednak mówić o sporym pechu, ponieważ kilka razy piłka jakimś cudem wypadała z obręczy. Bydgoszczanki nie potrafiły wykorzystać rażącej nieskuteczności przeciwniczek i same myliły się w wielu dogodnych sytuacjach. Mimo to systematycznie zwiększały swoją przewagę prowadząc na półmetku 13 „oczkami”.
W trzeciej kwarcie kibice zobaczyli kilka rzutów zza linii 6,75, Dla zespołu gości trafiały Elżbieta Międzik, Jennifer O’Neill oraz Julie McBride, a dla Enei AZS Jazmine Davis, która kolejny raz nie grała najlepszego meczu. Ta część meczu była remisowa (17:17) i przed ostatnią kwartą Artego nie powiększyło swojego prowadzenia. Ostatnie 10 minut to w dalszym ciągu pełna kontrola tego spotkania przez zespół z Bydgoszczy, którego zwycięstwo nie było zagrożone ani przez moment.
——-
Enea AZS Poznań – Artego Bydgoszcz 48:68 (10:15, 7:15, 17:17, 14:21)
Enea AZS: Davis 14, Rymarenko 13, Stejskalova 3, Tunstull 7, Bednarczyk 5, Marciniak 2, Woźniak 4, Parzeńska 0, Tyszkiewicz 0, Zięborska 0.
Artego: Żurowska-Cegielska 15, Międzik 15, Stallworth 12, McBride 5, O’Neill 15, Stanković 6, Adamowicz 0, Szott-Hejmej 0.