W meczu rozgrywanym awansem w ramach 28.kolejki Tauron Basket Ligi Śląsk Wrocław przegrał po dogrywce z Rosą Radom. Porażka dla wrocławian jest tym bardziej bolesna, ponieważ w samej końcówce regulaminowego czasu gry mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Trener Emil Rajković na pomeczowej konferencji wracał do sytuacji z końcówki czwartej kwarty, gdy jego podopieczni prowadzili dwoma punktami i mieli piłkę, a mimo to dali się dogonić Rosie. – Tak naprawdę mieliśmy zwycięstwo niemal w garści. W samej końcówce prowadziliśmy dwoma punktami i mieliśmy piłkę – mówił trener Śląska.- Popełniliśmy jednak stratę, a Rosa doprowadziła do remisu i dogrywki. Mam nadzieję, że moi gracze wyciągną wnioski z błędu w tej akcji. Żebyśmy w kolejnych meczach nie doprowadzili do sytuacji, w której – będąc blisko zdobycia czegoś, o co mocno walczymy przez czterdzieści minut – znów popełnimy głupi błąd i wygrana wymknie nam się z rąk – wskazywał.
Śląsk Wrocław, który narzeka na problemy kadrowe i tak zaprezentował się bardzo dobrze w starciu z faworyzowaną Rosą. Trener Rajković zwracał również uwagę na pozytywne aspekty spotkania z wiceliderem tabeli Tauron Basket Ligi. – Z taką kadrą, jaką mamy i z dodatkowymi problemami, które nas dotknęły – w postaci absencji Kamila Chanasa – i tak osiągnęliśmy lepszy wynik, niż ktokolwiek mógł się spodziewać lub wymagać od nas. Dlatego mogę być usatysfakcjonowany po tym meczu, mimo że przegraliśmy – oznajmił szkoleniowiec rodem z Macedonii.
Trener Rosy Radom Wojciech Kamiński docenił klasę i postawę Śląska. – Dla trenerów i zawodników Śląska należą się słowa uznania – skwitował Kamiński.
-Każdy z nas dał wszystko i aż nie wiem, co powiedzieć – mówił z kolei Mateusz Jarmakowicz. 27-letni środkowy Sląska Wrocław był wyraźnie przybity końcowym rezultatem. -Naprawdę bardzo zależało nam, by wygrać to spotkanie. Chłopaki z zespołu są wściekli po tym meczu. Taka jednak jest koszykówka. Trzeba dbać o piłkę do samego końca i być skoncentrowanym do ostatniej sekundy. Dziękujemy naszym kibicom, że byli z nami do samego końca.