Obiecuję, że będzie krótko, ale wspomniane być musi. Oto dziś jesteśmy świadkami tak niecodziennego wydarzenia, że nie sposób przejść obok. Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, że rodzima ekstraklasa jest jedna jedyna taka w calutkim świecie, to w tej chwili ich już mieć nie powinien.
Oto 27. dnia października liderem najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce została Wisła Płock. Lider jak lider można powiedzieć, ale nie. Drodzy czytelnicy, oto przodująca w tabeli płocka Wisła nie posiada dodatniego bilansu bramkowego.
Wszyscy statystycy świata, czas odkurzyć swoje źródła. Wygrzebać skarby z szafy. Dane, których nie ma nawet w najciemniejszych zakątkach Internetu. Jestem gotów założyć się o pół litra dobrze zmrożonej przezroczystej cieczy, że takiego dziwu nie ma w żadnej innej najwyższej klasie profesjonalnej ligi Europy, ba świata! Trzynaście kolejek, fotel lidera i tyle samo bramek straconych, co strzelonych. Wierzę jednak głęboko, że to nie musi być koniec śrubowania wyniku. Co byście drodzy kibice powiedzieli na bilans ujemny? Wszystko w nogach naszych chłopców.
No i jeszcze jedno, ten wynik oznacza, że nasz eksportowy niszczyciel rekordów, czyli Robert Lewandowski nie jest jedyny. Mamy nasze swojskie rekordy i niech pochowają się Bayerny i Barcelony ze swoimi. Na cóż nam emocje na zachodnią modłę w Lidze Mistrzów i innych La Liga i Serie A? Bez ich arabskich milionów na koncie robimy rzeczy, o których im się nawet nie śni na zachód od Odry. Polska mistrzem Polski, ot co!