Po historycznym sukcesie reprezentacji Polski na Mistrzostwach Świata, oczekiwania związane z tegorocznym sezonem Energa Basket Ligi są bardzo wygórowane. Najważniejsze jest to, że doczekaliśmy się rozpoczęcia, a za nami już mecz inaugurujący rozgrywki 19/20. W szranki stanęły najbardziej utytułowana drużyna w historii polskiego basketu – WKS Śląsk Wrocław, oraz HydroTruck Radom.
W premierowym starciu nowego sezonu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce zmierzyły się drużyny z -historycznego punktu widzenia- dwóch krańców świata. Gospodarz WKS Śląsk Wrocław, to hegemon jeśli chodzi o przeszłość. Obecnie? To beniaminek, który pragnie wrócić na salony w dobrym stylu, aby odzyskać dawny blask i chwałę. Pomóc w tym ma sprowadzony w ostatniej chwili kompletowania składu – Kamil Łączyński. Zmiennik w reprezentacji Polski dołączył do drużyny po wspaniałym mundialu i wszyscy pokładają w nim nadzieje, że poprowadzi “Wojskowych” do gry w play-off.
Po drugiej stronie wrocławskiej Hali Orbita stanie drużyna z Radomia. O wiele mniej utytułowana, jednak z podobnymi ambicjami, jeśli chodzi o odbudowę swojej pozycji na koszykarskiej mapie Polski. Po zeszłorocznych problemach związanymi ze zmianami sponsorów, drużyna prowadzona przez Roberta Witkę będzie chciała w tym sezonie ustabilizować formę i podobnie jak gospodarze dzisiejszego spotkania, w ostatecznej klasyfikacji powalczyć o awans do play-off.
Pierwszą kwartę mocnym naciskiem zaczęli wrocławianie, którzy wykorzystali serię niepotrzebnych strat radomian i wyszli na szybkie prowadzenie 9:2. Zawodnicy HydroTrucku zaczęli powoli wchodzić w mecz, złapali odpowiedni rytm i utrzymywali kontakt ze Śląskiem. Kluczowym zawodnikiem premierowej odsłony był Kamil Łączyński, którzy uzbierał 10 punktów na idealnej skuteczności dodając do tego 3 asysty. Kapitan “Wojskowych” poprowadził ich do prowadzenia 28:20 po Q1.
Druga kwarta także przebiegała pod dyktando Śląska Wrocław. Gospodarze stanęli twardo w obronie i napędzali szybkie kontrataki, czym wyszli na prowadzenie 37:25. Na reakcję Roberta Witki nie trzeba było długo czekać, szybki timeout, mobilizacja i radomianie zaczęli ponownie odrabiać straty. Trójkami popisywali się Camphor i Trotter. W odpowiedzi dwie celne próby z dystansu zaliczył Michał Gabiński. W całej pierwszej połowie Śląsk zagrał na absurdalnie wysokiej skuteczności rzutów z gry – 80% i rzutów osobistych – 91%. Pokazuje to, że wyszli bardzo zmobilizowani na dzisiejsze spotkanie, chcąc zaprezentować lokalnej publiczności, że powrót do Ekstraklasy nie będzie przypadkiem. Do szatni gospodarze schodzili z prowadzeniem 59:47.
Wszyscy liczyliśmy, że radomianie trochę odetchną w szatni, wysłuchają porad taktycznych i wyjdą na parkiet zmotywowani do odrabiania strat. Śląsk dzisiejszego dnia był jednak wspaniały w obronie i wręcz genialny w ataku, przez co nie pozostawił złudzeń dla HydroTrucku. Minęły ledwo trzy minuty trzeciej kwarty i przewaga wrocławian wynosiła już 19. punktów. Strzelecki popis gospodarzy trwał bez przerwy. Kolejne trójki Josepha, ekwilibrystyczne zwody i świetne asysty Łączyńskiego. Można by rzec, że Śląsk grał dziś wybornie.
Radomianie natomiast zaliczali kolejne straty, a jedynym pozytywem dzisiejszego spotkania wydawał się być Adrian Bogucki. Potężny środkowy HydroTrucku zaliczył kilka dobrych akcji tyłem do kosza i niewątpliwie będziemy śledzić jego poczynania w obecnym sezonie.
Po trzeciej odsłonie wynik mówił już sam za siebie – 91:69. Wojskowi ciągle notowali nieprawdopodobną skuteczność na poziomie 72%!
Setka po stronie wrocławian pękła na niespełna sześć minut do zakończenia spotkania! Punkty zdobył Aleksander Dziewa po rzutach osobistych. Radomianie na 4 minuty do końca spotkania poczuli jeszcze minimalny wiatr w żagle, kiedy to straty zmalały do siedemnastu punktów. Zawodnicy gospodarze nie dali jednak wejść sobie na głowę i kontynuowali założenia na to spotkanie. W zespole Śląska, aż siedmiu zawodników miało podwójną zdobycz punktową!
Końcówka meczu nie przyniosła żadnych zmian, na parkietach Ekstraklasy zadebiutowali młodzi zawodnicy obu drużyn. Pierwszy mecz pada łupem Śląska Wrocław!
WKS Śląsk Wrocław 111:95 HydroTruck Radom
WKS: Devoe Joseph 18pkt, Torin Dorn 17, Aleksander Dziewa 16, Kamil Łączyński 15, Mathieu Wojciechowski 15, Marcin Gabiński 12, Andrew Chrabaszcz 10, Clayton Custer 5, Michał Jodłowski 3, Jakub Musiał 0, Tomasz Żeleźniak 0
HydtroTruck: Carl Lindbom 22, Obie Trotter 21, Artur Mielczarek 13, Adrian Bogucki 12, Marcin Piechowicz 9, Filip Zegzuła 6, Daniel Wall 5, Efe Owadiae-Odigie 4, Rod Camphor 3, Aleksander Lewandowski 0