Energa Basket Liga: Start wygrywa w stolicy po walce

27 sty 2018, 19:54

Przez ponad trzydzieści pięć minut Legia grała jak równy z równym z lubelskim Startem. Dopiero słabsza postawa, ale i skuteczność Startu w czwartej kwarcie sprawiły, że lublinianie wywożą z stolicy dwa punkty.

 

Spotkanie rozpoczęło się od szybkiej wymiany punktów z obu stron. Po dwóch minutach prowadziła nawet 11:7, aby kilkadziesiąt sekund później sekund przegrywać. Jeszcze na niespełna minutę do końca pierwszej kwarty legioniści bijący się o większość piłek powrócili na prowadzenie. Ze stanu 15:18 dla Startu zaliczyli serię 7:0.

W drugiej kwarcie lublinianie grali dalej powoli i momentami jakby bez agresji w obronie. Dzięki temu i kilku celnym rzutom prowadzenie Legii do połowy tej kwarty oscylowało w granicach 4-6 oczek. Jednak tu przyszedł moment gdy stołeczny zespół stracił to coś, dzięki czemu jeszcze prowadził i w siedmnastej minucie był remis 31:31. W tej kwarcie lublinianie nie prowadzili ani przez moment.

Trzecia odsłona zaczęła się mocniejszą grą Startu. Podopieczni trenera Dedka wyszli w końcu na minimalne dwupunktowe prowadzenie. Legia nie forsując tempa chciała jakby najmniejszym nakładem sił utrzymać się w grze. Na chwilę Legia odzyskuje skuteczność i prowadzenie. W grze Startu widać było więcej sportowej złości. Niestety nie przekładało się to na zdobywane punkty. Wręcz przeciwnie, bo po dwóch oczkach Mickelsona w dziewiętnastej minucie było 55:48 dla Legii. Stołeczny zespół złapał na moment wiatr w żagle. Dla obu zespołów sporym problemem były wolne. Po trzech kwartach Legia trafiła tylko 10 z 18, a Start 10 z 17.

Otwarcie czwartej kwarty to mocne uderzenie z obu stron. Start chciał wywieźć z stolicy jedenastą wygraną, a Legia wyrwać drugą w tym sezonie. Gra się bardzo wyrównała. Lublinianie dominowali w zbiórkach w ataku. Wynikało to z tego, że Legia dosyć często rzucała nie mając możliwości podjęcia walki o ponowienie akcji. Legia potrafiła jeszcze się odgryźć w postaci trójki sprzed twarzy obrońcy w wykonaniu Collinsa. W ekipie lubelskiej wynik ciągnął duet Waschington-Lewis. Legia złapała zastój w obronie i momentalnie było 67:74 dla Startu.W tym momencie Start grał swój twardszy basket i było wiadomo, że już nie wypuszczą tego meczu z rąk. Gdy na zegarze do końca pozostawało 1,5 min Legia przegrywała już ośmioma oczkami. Głupie straty w zasadzie przekreśliły szanse na wygraną. Chwilę później efektownym wsadem popisał się Reynolds czym wyprowadził przyjezdnych na dwucyfrowe prowadzenie i na minutę do końca spotkania było po meczu.

 

LEGIA WARSZAWA – TBV START LUBLIN 71:83   (22:18, 12:13, 21:21, 16:31)

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA