Polscy koszykarze nie wykorzystali meczu „ostatniej szanse” i musieli uznać wyższość reprezentacji Grecji. Przegraliśmy 95:77 (23:29, 26:14, 21:24, 25:10) i tym samym był to ostatni występ biało-czerwonych na tegorocznym EuroBaskecie.
Od pierwszych akcji widać było, że obie drużyny grały z „nożem na gardle” i nie zamierzała nic zostawiać przypadkowi. Gra była szybka, twarda, a zawodnicy byli niezwykle skuteczni. Ku uciesze polskich kibiców i samego zawodnika pierwszy rzut z dystansu trafił Damian Kulig, co ewidentnie odblokowało gracza. W środkowym fragmencie I kwarty skuteczność Greków zmalała, co wykorzystali biało-czerwoni, wychodząc na 6 punktów przewagi. Spotkało się to z natychmiastową decyzją trenera Constandinosa Missasa, który wziął przerwę na żądanie. Nie przyniosło to korzystnych dla Greków skutków, ponieważ sześciopunktowa przewaga utrzymała się do końca I części spotkania.
II ćwiartkę zdecydowanie lepiej rozpoczęli Grecy. Potrzebowali zaledwie 1:30 minuty do odrobienia straty, a po kolejnych 30 sekundach i celnej trójce Kostasa Papanikolau traciliśmy 3 punkty. Nasze kłopoty w ataku po 3:12 minutach przełamał Łukasz Koszarek, który spod kosza zdobył dwa punkty. Poprzez lepszą obronę i skuteczność zza łuku Grecy budowali przewagę. Dobra końcówka pozwoliła im zbudować przewagę 5 „oczek” przed przerwą.
III kwarta rozpoczęła się podobnie do poprzedniej, z tą różnicą, że tym razem to Polacy odrobili stratę. Biało-czerwoni szybko doprowadzili do remisu, a po celnej trójce Łukasza Koszarka zdobyliśmy jedno „oczko” prowadzenia. W kilku następnych akcjach pozwoliliśmy Grekom narzucić ich tempo gry, przez co ponownie wyszli na minimalną, trzypunktową przewagę, która utrzymała się do końca tej części spotkania.
Ostatnia część meczu była wyrównana z lekką przewagą na korzyść naszych rywali, którzy powoli budowali przewagę. W momencie wzięcia przerwy na żądanie przez Mike’a Taylora, biało-czerwoni tracili 9 punktów. Na domiar złego nasi rywale się rozkręcali. W ataku grali rozważnie, trafiali rzuty, w obronie nie pozwalali Polakom złapać swojego rytmu. Zdołali wyjść na dwucyfrowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca.
Najlepszym graczem polskiej reprezentacji był Damian Kulig. Zdobył 26 punktów (trafił 10 z 13 prób z gry) i 7 zbiórek. Z drugiej strony szalał Kostas Sloukas oraz Nick Calathes. Ten pierwszy uzyskał 26 „oczek”, 4 zbiórki i 3 asysty, a drugi był autorem 24 punktów, 10 asyst i 3 zbiórek.
Grecja – Polska 95:77 (23:29, 26:14, 21:24, 25:10)
Grecja: Sloukas 26, Calathes 24 (10 ast), Printezis 14, Bourousis 10, Papagiannis 8 (8 zb), Papanikolaou 8, Pappas 3, Papapetrou 2, Antetokounmpo 0, Agravanis 0, Mantzaris 0
Polska: Kulig 26 (7 zb), Waczyński 17, Koszarek 12 (9 ast), Ponitka 8, Karnowski 7, Zamojski 5, Sokołowski 2, Gielo 0, Cel 0