23 czerwca 2022 roku – warto zapamiętać tę datę. Bo właśnie ten dzień, a właściwie noc, zapisze się złotymi zgłoskami na kartach dziejów polskiego basketu. Jeremy Sochan weźmie udział w drafcie NBA. I pytanie nie brzmi: czy dostanie się do najlepszej koszykarskiej ligi globu? Ciekawość budzi zagadnienie: z jak wysokim numerem przepustkę do NBA otrzyma Polak? Postaram się cząstkowo rozwiać wątpliwości w rzeczonej materii.
Jeremy Sochan wybrany przez San Antonio Spurs! Polak w ścisłej czołówce draftu NBA 2022
Czekałem cierpliwie, aż wypowiedzą się wszelacy koszykarscy eksperci w Polsce. Kiwałem głową z uznaniem, czytając następne analityczne teorie fachowców szeroko – bądź wąsko – pojmowanego basketu. Wsłuchiwałem się w merytoryczny świergot rozanielonego chóru fanów talentu Jeremy’ego Sochana. I tak zagłębiony w rozmaitej jakości treściwe lektury, z grubsza pojąłem, że należę do zaiste wspaniałego zgromadzenia. Zdałem sobie sprawę, że te wszystkie poemata są bardziej niż wartościowe. Rzeknę dosadniej: one są wręcz bezcenne.
— Jeremy Sochan (@SochanJeremy) April 15, 2022
Słowa, które napisałem powyżej, to komplement i pełen szacunku ukłon skierowany pod adresem całego koszykarskiego gremium w naszym kraju. Uwierzcie mi, że nie ma tutaj cienia sarkazmu, cynizmu czy innej maści „zmu”. Respekt, czcigodni państwo! W związku z tym postanowiłem podejść do kwestii Sochana w naborze z odrobinę odmiennej perspektywy. Drętwej, bezbarwnej i nudnawej jak flaki bez oleju (gdyż drogi). To spojrzenie zubożonego sentymentami miłośnika basketu, ubóstwiającego potencjał zawodnika, który lada dzień trafi do NBA.
Perła w koszykarskiej koronie
Odkąd sięgam pamięcią, polska koszykówka kojarzyła mi się z Adamem Wójcikiem, Dominkiem Tomczykiem, Jackiem Krzykałą, Mariuszem Bacikiem, Andrzejem Plutą czy Maciejem Zielińskim. Za bachora siedziałem spąsowiały z oczami jak pięciozłotówki wlepionymi w ekran teleodbiornika. W latach 90. trwał boom na basket i większość kochała legendarne święte wojny pomiędzy WKS-em Śląskiem Wrocław a Anwilem Włocławek.
Zewsząd uszu kibiców dobiegała symfonia dynastii Chicago Bulls z Michaelem Jordanem w składzie pod batutą Phila Jacksona. Na hasło „Hej, hej, tu NBA!” skrzykiwały się podwórkowe brygady. Nasza drużyna narodowa grała świetne koncerty sportowe podczas mistrzostw Europy w Hiszpanii. Natomiast koszykarki sięgały po tytuł mistrzyń Starego Kontynentu w trakcie czempionatu rozgrywanego w Polsce.
Wówczas jeszcze nie wiedzieliśmy, że nadejdą chudsze lata. Nie tyle ze względu na sukcesy, co biorąc pod uwagę zainteresowanie dyscypliną i odsunięcie jej na boczny tor. Że ktoś wzorem pewnej amerykańskiej dziennikarki powie sympatykom kosza w naszym kraju: „Zamknij się i kozłuj”. Wtem gruchnęła wiadomość: Cezary Trybański pierwszym Polakiem w NBA. Rok później New York Knicks wybierają w drafcie Macieja Lampe. Ostatnim ambasadorem Polski w najlepszej lidze świata został Marcin Gortat.
Z rzeczy ciekawych:
Jeremy’emu Sochanowi zabrakło jednego punktu do double double, a jego Baylor wygrali z Villanovą… 57-36.Ich obrona jest lepsza niż rok temu z Davionem Mitchellem i Jaredem Butlerem.
Sochan to jej bardzo ważny element.
Jest się czym jarać! pic.twitter.com/qot5TfFoV8
— Maciek Wooden (@wooden13) December 12, 2021
Głęboko wierzyliśmy, że do „Polish Machine’a” dołączy Przemysław Karnowski, lecz kontuzje pleców pokrzyżowały plany środkowego Gonzagi Bulldogs. Jednak dopóki iskra nadziei tli się nawet niewyraźnie, mogą z niej wystrzelić ogniska spełnień. Pamiętacie scenę z filmu pt. „Chłopaki nie płaczą”, gdy jedna z kurtyzan mówi do alfa: „Czesiek, ten ludzik jest chyba ze złota”? Kiedy przyjrzałem się dokładniej umiejętnościom, jakimi włada Jeremy Sochan, sparafrazowałem ten cytat w swoich zwojach mózgowych. „Mateusz, ten koszykarz na pewno jest ze złota”. Więcej jeszcze: twierdzę, że to perła w koszykarskiej koronie.
Jeremy Sochan: olbrzymi talent i tytaniczna praca
Jeśli dotrwaliście do tego miejsca tekstu, jestem Wam serdecznie dźwięczny. Jednocześnie pragnę zapewnić, że wciąż będę nostalgicznie smęcić, ale trochę mniej i dawkując przy tym poczucie humoru. Poważne tematy także postaram się poruszyć, ponieważ obiecałem. Skoro przycupnęliśmy przy promesach, to Jeremy Sochan stanowi gwarancję lepszego jutra w odbijaniu pomarańczowego przedmiotu o parkiet.
Jeszcze kilka wiosen temu nazwisko skrzydłowego było anonimowe dla wielu sympatyków koszykówki. Jednak pierwsze przesłanki na temat niezwykle uzdolnionego zawodnika zaczęły napływać w 2019 roku. Wówczas reprezentacja Polski do lat 16 przywiozła złote medale z młodzieżowych mistrzostw Europy dywizji B w Czarnogórze, zaś młodziutki koszykarz został wybrany MVP tego turnieju.
Następnie Sochan wszedł z buta do seniorskiej kadry bez żadnych kompleksów i od razu zawojował serca polskich fanów. Ta niesłychana zwinność pantery porównywalna do Chrisa Webbera czy Amar’e Stoudemire’a. Wielka lekkość w operowaniu piłką na swojej pozycji (na wzór Scottie’ego Pippena). Koszykarski iloraz inteligencji, który sprawia, że 19-latek potrafi wkomponować się w systemy strategiczne każdej drużyny. Kameleon!
Baylor’s Jeremy Sochan put his energy, competitiveness and versatility on display in front of a large contingent of decision makers at the NBA Combine in Chicago. pic.twitter.com/8WFaUOg8yP
— Jonathan Givony (@DraftExpress) May 21, 2022
Z takim wachlarzem umiejętności i sportowych zmysłów można zawojować świat basketu. Ekipa Baylor Bears w NCAA była przystankiem doskonałym do rozwoju mnóstwa aspektów koszykarskiego rzemiosła. Polak przede wszystkim jeszcze bardziej poprawił swój warsztat pod względem defensywnym. Zarówno indywidualnie, jak i zespołowo. Wspomniane czynniki stawiają notowania Sochana w zbliżającym się drafcie NBA na niebotycznym poziomie.
Wróżenie z draftowych fusów
Wertując kolejne stronice literatury dwutaktu, nie sposób po prostu odpuścić wróżenia z fusów. Choć to mniej więcej tego rodzaju sytuacja, co pisanie listu do świętego Mikołaja. Tzn. od dziecka pragnę otrzymać kolejkę elektryczną, miecz świetlny i zbiór opowiadań Edgara Allana Poe. A ten opasły gbur rokrocznie sugeruje mi zmianę skarpet. Zdziwko!
Bardzo chciałbym zobaczyć Jeremy’ego Sochana w topowej dziesiątce nadchodzącego naboru do NBA. I odfruwam w krainę marzeń, myśląc o Polaku w Portland Trail Blazers albo San Antonio Spurs. Ileż on mógłby się nauczyć pod okiem Gregga Popovicha? Gdyby tenże enolog w skórze szkoleniowca sprzedał naszemu rodakowi chociaż tajniki pielęgnowania i spożywania wina… Ot, frajda na miarę Borisa Diawa i Tony’ego Parkera.
Tuż po tegorocznym losowaniu Draft Lottery wpadło mi w oko San Antonio, ale również Charlotte Hornets. Jeremy sam podkreśla, że pragnąłby trafić do drużyny, w której dostanie szanse na regularne występy. Jednak równie istotną motywację powinien stanowić sukcesywny progres, nawet początkowym kosztem minut spędzanych na boisku.
Jeremy Sochan said he interviewed with the Spurs and said it was “crazy” shaking hands with Manu. “Great energy,” he said of his session with Brian Wright & Co. “They we’re all very cool.” pic.twitter.com/HAaUDx1s20
— Tom Orsborn (@tom_orsborn) May 19, 2022
Na szczęście Sochan to zawodnik świadomy własnej wartości i oczekiwań, jakie wiążą z nim kibice basketu. Spurs, Hornets czy Oklahoma City Thunder – to bez dwóch zdań kluby, które zabiegają o usługi polskiego skrzydłowego. Tak naprawdę już teraz Polaków może rozpierać duma, że podczas meczów najlepszej ligi globu znów będzie biało-czerwono. Bo niezależnie od tego, kto wyselekcjonuje naszego 19-latka, basket choć odrobinę zyska na popularności.
Jeremy Sochan jako król parkietów
W tym momencie Jeremy Sochan to absolutnie najwspanialsze zjawisko, jakie mogło się przydarzyć polskiej koszykówce. Śmiem twierdzić, że ten perspektywiczny młodzieniec może w przyszłości – i to dość niedalekiej – stać się jedną z wiodących postaci w NBA. Polak ma bowiem jeszcze spore rezerwy w swojej koszykarskiej charakterystyce.
Na pewno gigantycznym walorem w jego arsenale jest kreowanie przestrzeni na parkiecie i rozciąganie gry ofensywnej. To dobry omen, że skrzydłowego coraz częściej ciągnie na obwód. Ruch bez piłki, ścięcia w strefę podkoszową, atakowanie obręczy oraz znakomite przewidywanie następstw akcji zdążyliśmy już poznać u Sochana.
Jako mankamenty naszego rodaka należy jednak wskazać skuteczność zza łuku i z linii rzutów wolnych. Aczkolwiek nad tymi elementami da się popracować i je wytrenować do perfekcji lub do pułapu przyzwoitości. Ambicje Jeremy’ego są kolosalne, ale obawy o jego status w NBA co najmniej nieuzasadnione. Wiele osób sądzi, że za szybko podjął decyzję odnośnie udziału w drafcie. Moim zdaniem trafił w dychę ze swoim postanowieniem.
Tytułem puenty: nie stawiam tezy, że Polak z miejsca będzie wielką gwiazdą ligi, acz stać go na to bezsprzecznie. Po prostu podskórnie czuję, że posiada wszelkie argumenty, żeby być za kilka lat królem parkietów. Stephon Marbury powiedział dawniej: „Kiedy masz wątpliwości, rzucaj. Tak to widzę”. Tak też uczynił Jeremy Sochan – rzucił wszystko na szalę koszykówki. Doceńmy tę brawurę, bo odwaga to suma wszystkich strachów.
Dwóch Polaków w drafcie NBA. Olek Balcerowski dołącza do Sochana