Jesteśmy słabi, mega słabi [FELIETON]

Aktualizacja: 3 lut 2022, 11:45
5 sie 2017, 14:03

Jest niedziela. 2 sierpnia 2015 roku, godzina mniej więcej 15. Gorący dzień w Białymstoku. Piłkarze Jagiellonii oraz Zagłębia Lubin przygotowują się do meczu 3 kolejki Ekstraklasy. W tym czasie ówczesny szkoleniowiec białostoczan Michał Probierz na antenie Canal + wypowiada słowa, które wielu kibicom zapadną w pamięć: ,,Jesteśmy słabi, mega słabi i trzeba to powiedzieć wprost”. To tylko fragment wypowiedzi 44-latka o polskiej piłce, który wówczas w brutalny sposób rozprawił się z jej wszystkimi słabościami i bolączkami. W tamtym momencie uważałem, że przesadza. Dzisiaj wiem, że patrzyłem nieco przez różowe okulary. Takie same, jakie dzisiejszy szkoleniowiec Cracovii założył na przedmeczowej konferencji prasowej z Lechem. Tak, jesteśmy mega słabi.

Jeżeli liga zajmuje 15 miejsce w rankingu UEFA to może pochwalić się dwójką reprezentantów w eliminacjach do prestiżowej Ligi Mistrzów. I tej zasady przyszłoroczna reforma eliminacji do tych rozgrywek nie zmieni. Fajnie byłoby popatrzeć jak mistrz Polski walczy o miejsce w fazie grupowej, a równolegle w innej ścieżce wicemistrz kraju toczy zacięte boje z wicemistrzem Portugalii czy trzecią drużyną francuskiej Ligue 1? Tak, ale to niemożliwe. Statystyk portalu 90minut.pl Maciej Kusina objaśnia, iż w obecnej sytuacji awans na piętnastą lokatę wymaga co najmniej kilku sezonów gry dwóch klubów w fazie grupowej Ligi Europy. Strata, bowiem jest tak ogromna.

Ale jak my chcemy to osiągnąć skoro do IV rundy eliminacji tych rozgrywek dociera tylko Legia Warszawa, która zleciała do nich z eliminacji do Ligi Mistrzów? Legia, która z takim budżetem powinna teraz rozwieszać banery Champions League na swoim stadionie i przygotowywać się do ostatniej przeszkody na drodze do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a nie bukować bilety do Mołdawii na dwumecz z Sheriffem Tiraspol w ramach IV rundy eliminacji Ligi Europy. Lech Poznań to drugi najsilniejszym pod względem organizacyjnym klub po Legii. Jak na nasze warunki spory budżet(60 mln złotych), całkiem niezła infrastruktura, mnóstwo pieniędzy zainwestowanych w rozwój młodzieży (przede wszystkim pieniędzy z transferów), lecz i tak efektów nie ma, choć odpaść z Utrechtem po naprawdę heroicznym boju, to żaden wstyd, ale również żadne usprawiedliwienie. Przed rewanżowym spotkaniem z Holendrami popytałem kibiców ,,Kolejorza” o to, czy awans do fazy grupowej Ligi Europy dla takiego klubu jak Lech Poznań, to obowiązek czy jednak sukces? Odpowiedzi bywały różne i naprawdę ciężko jest powiedzieć, czy więcej jest fanów twierdzących, iż to obowiązek czy tych, że jednak sukces. Jedno jest pewne, jeżeli chcemy piąć się w górę, to właśnie taki klub jak ten ze stolicy Wielkopolski powinien brać ciężar na siebie i jego obowiązkiem powinna być promocja na ten etap rozgrywek Ligi Europy.

W ciągu ostatnich pięciu sezonów pobiły naszych reprezentantów kluby z takich lig jak: azerska, kazachska, litewska, islandzka czy macedońska. I jak tu my chcemy dorównać chociażby takiej lidze czeskiej? A nie da się ukryć, iż Gambrinus Liga w ostatnich latach poczyniła kolosalne postępy. A wszystko dzięki odpowiedniemu szkoleniu młodzieży w kraju oraz infrastrukturze. Każdy z klubów ma przynajmniej kilka boisk do gry, dzięki czemu drużyna może w komfortowych warunkach przygotowywać się do każdego meczu, do każdego sezonu. Czyli to wszystko wzięło się z tego, o czym ciągle mówi…Michał Probierz. Trzeba obecnemu trenerowi Cracovii przyznać rację, choćby się go nie trawiło. Profesjonalna organizacja klubu to podstawa i stworzenie warunków do rozwoju przynosi sukces. Śmiejemy się, czasem wkurzamy i szydzimy z 44-latka, ale trafia on w punkt, w sedno. Obraz polskiej piłki jest nędzny, a my wciąż łudzimy się, że skoro reprezentacja Polski osiągnęła ogromny postęp, to polską piłkę klubową też to czeka. Nic jednak bez własnej inicjatywy. A no i jeszcze stadiony, bo przecież mamy stadiony na europejskim poziomie…stadiony nie grają, no przepraszam. To tylko sprawia, że całe spotkanie ma ładniejszą oprawę.

Wracając jednak do ligi czeskiej. Tam przeciętny klub jest biedniejszy od przeciętnego klubu w naszej Ekstraklasie, ale jakościowo na boisku wygląda lepiej. Właśnie dzięki odpowiednim warunkom do rozwoju piłkarskiego. Poza tym mają trzy kluby (Slavia Praga, Sparta Praga i Viktoria Pilzno) dysponujące takimi pieniędzmi, o których chyba nawet nie marzy sam Dariusz Mioduski. Tylko w tym okienku (jeszcze niezakończonym) Sparta Praga wydała ponad 10(!) mln euro. Cała nasza liga potrzebowała aż trzech okienek transferowych, by pobić nieznacznie tę kwotę. Czeska Gambrinus Liga zajmuje 11 pozycję w rankingu UEFA i jest lata świetlne przed nami, nie oszukujmy się. Nie zmieni tego fakt, iż w tym sezonie również słabo wiedzie im się w pucharach.

Jesteśmy kibicami polskiej piłki. Kochamy ją, mniej lub bardziej, ale pewnych rzeczy nie da się ukryć. Dopóki w wyżej opisanej kwestii nic się nie zmieni, to nie ma się, co nastawiać na wielkie wyniki na europejskich arenach. Szkoda nerwów. Niby w ostatnich latach nasze kluby rozegrały kilka kapitalnych spotkań w pucharach (np. Legia z Realem czy Lech z Manchesterem City), ale są to jedynie wyjątki. Podniesienie poziomu naszej ligi nie nastąpi z dnia na dzień. To wymaga ciężkiej pracy przez lata, a przy obecnym stanie organizacyjnym naszych klubów, obawiam się, że bez nagłych pozytywnych zmian osiągnięcie dobrego poziomu może zająć nam kilkanaście lat, o ile nie więcej. Smutne, ale prawdziwe.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA