Jubileusz Najmana – wywiad dla Polski-Sport.pl

8 cze 2015, 21:10

W najbliższy weekend w Częstochowie odbędzie się dziesiąta gala Boxing Night, na której zmierzą się zawodnicy w formule K-1 o Mistrzostwo Europy w wadze ciężkiej. Z tej okazji porozmawialiśmy z organizatorem wydarzenia, Marcinem Najmanem.

Zbliża się dziesiąta, jubileuszowa gala Boxing Night. Jak oceniłby Pan dotychczasowe, czy jest jeszcze dużo do zmiany?

M.N.: Na pewno zawsze można produkt, czyli gale boksu zawodowego, które organizuje nasza grupa ulepszyć. Nigdy nie ma tak, że jest perfekcyjnie. Zawsze można coś ulepszyć i zawsze można coś zmienić. Natomiast wydaje mi się, że progres jest zachowany i tak ostatnia, dziewiąta gala, na której pożegnalną walkę stoczył Andrzej Gołota, była taką galą, która spełniała nasze ambicje, a przede wszystkim dla mnie była wielkim, oprócz tego, że wyróżnieniem, to była ogromną satysfakcją, że mogłem taką walką, naszego najsłynniejszego boksera zawodowego, Andrzeja Gołotę pożegnać.

No właśnie, ostatnio walkę wieczoru stoczyła ikona polskiego boksu zawodowego. Tym razem, w walce wieczoru zobaczymy zawodników formuły K-1, wydaje się spychanej nieco na bok, mało rozpoznawalnej w Polsce. Czy według Pana przyciągnie ona uwagę publiczności?

M.N.: Na pierwszą część pytania odpowiem w ten sposób, że potwierdzam, że K-1 jest troszkę marginalizowane w Polsce. Zupełnie niesłusznie, bo to jest bardzo widowiskowy sport i trochę mnie to dziwi. Natomiast to faktycznie, gdy K-1 wchodziło na szczyty popularności, to był rok 2003, 2002 rok. Wtedy zaczęło rozkwitać MMA. To MMA wypchnęło ze świadomości kibica K-1 trochę na bok. Natomiast mamy naprawdę znakomitych zawodników. Tutaj w Częstochowie wielokrotnie walki toczył Norbert Anzorge. Te walki były zawsze bardzo widowiskowe i ten sport jest bardzo widowiskowy, także ja nie mam obaw, że kibice z chęcią zobaczą taką walkę tym bardziej, że to jest walka o tytuł zawodowego mistrza Europy w dywizji ciężkiej. To zapowiada mocne ciosy i mocne wrażenia.

Czy w dzisiejszych czasach, gdy, jak pan wspomniał, najbardziej popularnym sportem walki jest MMA, łatwo jest wypromować galę boksu i kickboxingu?

M.N.: Myślę, że tak, ponieważ myślę ze MMA faktycznie jest bardzo na tobie, ale boks nie ustępuje MMA. Ta ostatnia walka, która sportowo nie zachwyciła, mówię tutaj o walce Mayweathera z Pacquiao, ale pokazała potencjał jaki drzemie w tym sporcie i wydaje mi się, że w MMA taki potencjał jak w boksie nie drzemie. Takie gigantyczne zostały wytworzone oczekiwania i takie gigantyczne sumy padały przy okazji tej walki, myślę, że MMA jeszcze długo na taki poziom nie będzie potrafiło się wznieść.

Czy na kolejnych galach pojawi się więcej walk MMA?

M.N.: Na najbliższej będzie jedna walka MMA, to już wiemy. Także będziemy mieli dwie walki K-1, cztery boksu zawodowego oraz jedną w formule MMA.

A jak Częstochowa odbiera boks? Czy jest on popularny? Większość gal organizuje Pan właśnie tutaj. Zamierza Pan tu pozostać czy przenieść gale do innego miasta?

M.N.: Na dziewięć gal jedna była w Oświęcimiu i jedna w Skarżysku Kamiennej, natomiast faktycznie siedem odbyło się u nas i muszę powiedzieć, że nie mam z tym żadnego problemu, bo mamy piękną halę w Częstochowie, jedną z najpiękniejszych hal w Polsce, mamy kibiców, którzy się już przyzwyczaili do tego, co robię tutaj w Częstochowie i przychodzą regularnie. Te minimum trzy tysiące ludzi zawsze na tej hali jest. Nie ma co porównywać tej walki Andrzeja Gołoty, bo takich emocji nie jesteśmy w stanie wygenerować. Było wtedy sześć tysięcy ludzi, ale myślę, że te cztery tysiące ludzi na tej gali najbliższej będzie.

Zauważył Pan progres popularności boksu od początku gal w Częstochowie?

M.N.: Oj tak! Ogromny. Jak ja zaczynałem organizować gale boksu w Częstochowie, jako zawodnik z licencją boksera zawodowego byłem tutaj jedyny, a dzisiaj mamy Marcina Siwego, Roberta Parzęczewskiego, mamy zawodników K-1, mamy zawodników MMA. Ja myślę, jeśli chodzi już o boks, że to na pewno. Mamy Adama Koprowskiego, to jest kolejny zawodnik z Częstochowy z licencją boksera zawodowego, z resztą z bardzo dobrym rekordem, dwie walki, dwie wygrane. To jest oczywiste, że te gale również przyczyniły się do tego, że ci chłopcy mogli i dalej mogą się rozwijać i trzymam za nich kciuki. Robert teraz w grupie Tymex Boxing Promotion boksuje i też mocno trzymam za niego kciuki.

Obserwuje Pan też boks amatorski w naszym regionie. Widziałem Pana na Turnieju im. Szyińskiego i Chudego. Jak ocenia pan popularność boksu wśród młodzieży. Mogę pokazać na moim przykładzie, że w grupie sześciu chłopaków trzech trenuje sporty walki, dwóch boks, a jeden kickboxing.

M.N.: W ogóle sporty walki są popularne w Polsce w tym momencie, ale i w latach 80. W Polsce zawsze sporty walki były popularne. W latach 80. po filmie Wejście smoka był straszny bum na karate, po prostu ogromny. Wszyscy trenowali karate. Natomiast boks, jako dyscyplina olimpijska z takimi sukcesami w latach świetności czyli w latach 60. nawet 70., to był jeden ze sztandarowych polskich sportów. Dzisiaj jest problem żeby w sumie zdobyć kilka medali na olimpiadzie, a wtedy kilka złotych medali przywozili sami bokserzy. Myślę, że jeżeli chodzi o sporty walki, boks, bo to ta dyscyplina najbliższa mojemu sercu, to nie mamy się o co martwić. Natomiast jeżeli mówimy o stricte boksie amatorskim to nie jest dobrze, ale nie jest dobrze również z tego powodu, że boks zawodowy jakby zupełnie wypiera boks amatorski. Boks amatorski przy zawodowym, trzeba sobie powiedzieć, jest mało widowiskowy. Wiadomo, że to, że nie ma już kasków to pomaga, ale mimo to rękawice są tak profilowane w tym boksie amatorskim, te zasady, gdzie sędzia liczy po mocniejszym ciosie, to wszystko powoduje, że nie ma tam wygenerowanych emocji, tak jak w boksie zawodowym, gdzie nie ma liczenia na stojąco. Znaczy są organizacje, które mają liczenie na stojąco, ale jest to rzadkość. Myślę, że kibice są żądni krwi i emocji, lubią walkę taką naprawdę realną.

Wspomniał Pan, że w boksie amatorskim nie ma już kasków. Czy, dla człowiek który trenował, jest to rozwiązanie bezpieczne?

M.N.: Nieco bardziej ryzykowne dla zawodników, ale z drugiej strony bardzo widowiskowość bardzo cierpiała przez kaski, bo jak kibicować komuś, kiedy nie widzi się jego emocji, mimiki twarzy to już nie jest to samo. Naprawdę się to źle oglądało. Poza tym, trzeba powiedzieć wprost, boks to nie jest zabawa w piaskownicy. Tutaj każdy ma świadomość na co się pisze wychodząc do ringu. Nie można tych ludzi poubierać w niewiadomo co, no bo oni mają rywalizować w szlachetnej szermierce na pięści i trzeba im dać taką możliwość. Każdy wie, na co się pisze i z tymi zabezpieczeniami też nie można przesadzić.

Poleciłby Pan młodym ludziom uprawianie boksu?

M.N.: Wszystkim, ale to wszystkim, mężczyznom i kobietom polecam boks z całego serca, jeżeli chodzi o sport rekreacyjny, ogólnorozwojowy, bez sparingów, na workach, cała ta gimnastyka bokserska powoduje, że to jest bardzo duży wydatek energetyczny. Kondycyjnie można się poprawić. Natomiast boks w takim już wydaniu sportowym nie polecam wcale każdemu, tylko tym, którzy faktycznie mają potrzebę w sercu rywalizacji takiej bardzo mocnej, takiej bardzo kontaktowej. Na pewno nie jest to sport dla każdego.

Ostatnie pytanie. Jak zachęci Pan widzów do przyjścia na najbliższą galę?

M.N.: To będą wielkie emocje. Kilka pojedynków w wadze ciężkiej, walka o Mistrzostwo Europy to również nie lada gratka i do tego walka MMA. Każdy kibic sportów walki znajdzie coś dla siebie. MMA, K-1, Boks, wszystko na jednej gali, także myślę, że warto się 12 czerwca na galę wybrać o 19 30, Hala Sportowa Częstochowa.

Dziękuję.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA