„Mordercza góra nie wybacza. Jeśli ktoś nie przyjedzie tu w najwyższej dyspozycji, to nie ma co liczyć na dobry wynik” – tak o Alpe Cermis przed Tour de Ski mówiła Justyna Kowalczyk.
Wszyscy jednak mieli nadzieję, że Polka powalczy jeszcze o 4 miejsce z Ragnihild Hagą i utrzymać się przed Elisabeth Stephen, bo o podium mogliśmy zapomnieć już na półmetku touru. Jednak dyspozycja Polki powiedział wszystko. O czwarte miejsce z Hagą walczyła…ale Stephen, która wystartowała za Kowalczyk ponad 40 sekund, a jednak szybko ją dogoniła. Justyna natomiast skupiła się na biegu w grupce, gdzie tempo dyktowały Niemki Hermann i Fessel oraz Czeszka Vrabcova. Ale nawet i tamto tempo okazało się za mocne dla Justyny i jako jedyna zawodniczka, która przystąpiła do biegu pod Alpe Cermis, go nie ukończyła. Po ósmym kilometrze Polka zeszła z trasy. Dobrze zaprezentowała się Sylwia Jaśkowiec, która cały dystans utrzymała swoją pozycję i finiszowała szesnasta ze stratą ponad 11 minut do zwyciężczyni. Dobrze zaprezentowała się także Kornelia Kubińska, która zdobyła punkty, finiszując 21. Wygrała bezkonkurencyjna Marit Bjoergen przed Therese Johaug, która odrobiła minutę do swej starszej koleżanki i Heidi Weng. Tuż za podium już z wielką stratą finiszowała Haga i Stephen.