Eric Williams od dłuższego czasu zmagał się z kontuzją kolana. Koszykarz MKS-u Dąbrowa Górnicza czasami musiał pojawiać się na boisku „z marszu”, bez regularnych treningów. – Teraz jednak czuję się świetnie, już nic mnie nie boli. Kolano musiało mieć przerwę, bym wrócił silniejszy – mówi amerykański środkowy.
Cóż to był za thriller w Sopocie! Wreszcie ze szczęśliwym zakończeniem.
Dokładnie, to wspaniałe uczucie, że znowu wygrywamy! I chcemy kontynuować tę passę – będziemy ciężko pracować, by to osiągnąć.
Co działo się w was tych emocjonujących ostatnich sekundach?
Emocje sięgały zenitu! Wiedzieliśmy, że to dla nas arcyważne spotkanie i że musimy do ostatniej sekundy dawać z siebie sto procent, aby nie pozwolić rywalom na doprowadzenie do dogrywki.
Po trzech kolejnych porażkach, przełamaliście czarną serię.
W końcu ponownie zaznaliśmy smaku zwycięstwa. Musimy czuć go jak najczęściej – podtrzymywać w sobie to uczucie z meczu na mecz w nadchodzących starciach. I robić wszystko, by ciągle nam towarzyszyło.
To szalony tydzień – graliście w niedzielę, w środę i teraz znowu w niedzielę, podróżowaliście z Torunia do Sopotu i z powrotem do Dąbrowy. Niewiele czasu, by odsapnąć…
To prawda, ale sztab szkoleniowy organizuje wszystko tak, byśmy byli gotowi do treningów, a jednocześnie, by nasze ciała miały szansę na regenerację. Dlatego wszyscy czujemy się dobrze.
Odpoczynek jest istotny zwłaszcza dla ciebie. Jak radzisz sobie z dotychczasowymi problemami zdrowotnymi?
W tej chwili czuję się znakomicie. Od ubiegłego tygodnia nie mam już żadnych problemów. Nie chciałem ominąć meczu z Polfarmexem, ale kolano musiało mieć przerwę, żebym mógł wrócić do pełnej dyspozycji, jeszcze silniejszy. Odkąd znowu jestem na boisku, nie odczuwam żadnego bólu i moje samopoczucie jest bardzo dobre.
Rozmawiał Damian Juszczyk