Wisła i CCC przegrały kolejne swoje mecze w żeńskiej eurolidze. Niestety porażki oddalają oba zespoły od gry nawet w Euro Cup.
Sopron Basket kolejny raz pokazał, iż należy się z nim liczyć w obecnej edycji Euroligi. Drużyna CCC dobry miała jedynie początek spotkania, który zakończył się wygraną. Z dużą łatwością radziły sobie z obroną „Pomarańczowych” a punkty Dudei w 18 minucie dały już 9-punktowe prowadzenie – (37:28). Po 20 minutach gry handicap w postaci 6 „oczek” miał Sopron, który po zmianie stron jeszcze go powiększał. Trzecia kwarta i sama jej końcówka przyniosła co prawda jeszcze nadzieję na emocje po trafieniu Gajdy (45:52), jednak jak z „automatu” za trzy punkty trafiła ponownie Crvendakic. W ostatniej kwarcie punkty Langhorne oraz Turner dawały złapać oddech a tylko sporadyczne akcje Fagbenle, Clark czy też Holmes dawały punkty drużynie z Dolnego Śląska. Gdy na 180 sekund przed końcową syreną zza linii 6,75 trafiła Turner… stało się jasne, że CCC tego meczu już nie wygra (53:67). Liderką CCC była Bria Holmes (12 punktów) a (11) dodała Clark. Słabszy dzień miała Elina Babkina (4 punkty, 2/11). W zespole przeciwnym wspomniana Turner rzuciła 16 „oczek” a (15) dodała Crvendakic.
Sopron Basket – CCC Polkowice 70:53 (16:20, 23:13, 16:12, 15:8)
Sopron: Turner 16, Crvendakic 15, Jovanovic 12, Langhorne 8, Milovanovic 8, Salvadores 5, Fegyverneky 4, Dubei 2
Polkowice: Holmes 12, Clark 11, Fagbenle 10, Gajda 6, Spanou 6, Babkina 4, Sandric 2, Leciejewska 2
Wisła CanPack lecąc do Orenburga doskonale wiedziała o co toczy się gra. Jednak patrząc na parkiet, już po 10 minutach gry nie można było zbyt wiele powiedzieć dobrego o grze zespołu pod wodzą Krzysztofa Szewczyka. Kwarta przegrana (9:22) coraz bardziej podnosiła poprzeczkę do góry. Do przerwy nic się nie zmieniło i Biała Gwiazda miała jeszcze 20 minut aby spróbować odrobić straty i zgarnąć jakże ważne „2” punkty. Bardzo słabo grała w tej części spotkania Labuckiene (0/5) oraz liderka zespołu Rodriguez (2/8). Po zmianie stron obraz gry zmienił się, lecz na korzyść gospodyń. Seria 11:0 (w tym 3×3) szybko zwiększyła przewagę do 22 „oczek” – 51:29 i jakiekolwiek emocje w tym spotkaniu prysły jak bańka mydlana.
Do końca III kwarty sytuacja nie uległa zmianie i zdecydowanie bliżej wygranej była chaotycznie grająca Nadieżda. Zaskakujące były kolejne minuty, gdzie ogromną grę błędów gospodyń wykorzystały przejezdne. Seria 12:0 uciszyła każdego w Orenburzahle Sport Hall a pozwoliła uwierzyć drużynie z Krakowa, że można powalczyć o wygraną. Jednak przy wyniku 51:59, dwa „pudła” spod samego kosza zanotowały kolejno Greinacher oraz Labuckiene co dobitnie pokazało, iż tak grając nie da się wygrać! Pogubione gospodynie przebudziły się po akcji 2+1 Tikhonenko, ta sama koszykarka również akcją 2+1 dała swojej drużynie kolejne punkty na 52 sekundy przed końcową syreną (65:60). Chwilę wcześniej Wisła CanPack nie wykorzystała szansy, gdy przegrywała tylko dwoma “oczkami” – 60:62. Bardzo słabo zagrała środkowa Białej Gwiazdy – Parker (1/8) a dnia nie miała takżę Maurita Reid (2/12).
Nadieżda Orenburg – Wisła CanPack Kraków 67:61 (22:9, 18:20, 16:10, 11:22)
Orenburg: Ygueravide 15, Jones 10, Shilova 8, Tikhonenko 8, Connon 7, Fedorenkova 7, Cherepanova 5, Tochilova 3, Degtyarskaya 2, Maiga 2
Kraków: Rodriguez 16, Radocaj 14, Labuckiene 8, Greinacher 7 (10zb), 7, Parker 5, Ziętara 4