1/16 finału Pucharu Polski przyniósł wiele zaskakujących rezultatów. O ile Górnik Łęczna, czy Lechia Gdańsk odpadały z niżej notowanymi drużynami po rzutach karnych, o tyle Śląskowi Wrocław do kompromitacji wystarczyło regulaminowe 90 minut.
Wrocławianie już w poprzedniej rundzie mieli spore problemy z pierwszoligową Sandecją Nowy Sącz, awans zdobywając dopiero po dogrywce. W dzisiejszym meczu również zmierzyli się na wyjeździe z zespołem z zaplecza Ekstraklasy. Bytovia Bytów potrzebowała tylko 11 minut, by objąć prowadzenie. Piłkę w siatce umieścił Marek Opałacz.
W 33. minucie sędzia Łukasz Bednarek podyktował rzut karny, dopatrując się zagrania ręką Filipe Gonçalvesa. Sęk jednak w tym, że powtórki telewizyjne pokazały, iż piłka trafiła Portugalczyka w twarz, a nie dłoń. Łukasz Wróbel nie miał chwilę później problemów z pokonaniem Mariusza Pawełka i po jego strzale Bytovia prowadziła już 2:0. Śląsk miał jeszcze przed przerwą świetną okazję do zmniejszenia strat. W zamieszaniu w polu karnym arbiter dostrzegł dotknięcia piłki ręką przez Martina Cseha i po raz drugi w tym starciu wskazał na “wapno”. Sito Riera nie wykorzystał jednak swojej szansy, a bohaterem został Gerard Bieszczad, w tak ważnym momencie broniąc uderzenie z jedenastu metrów.
Ekstraklasowicza dobił w 67. minucie Mateusz Klichowicz, wyprowadzając gospodarzy na trzybramkowe prowadzenie, którego nie oddali już do końcowego gwizdka. Sporą winę za stratę gola ponosi Pawełek, który opuścił pole bramkowe i nie udało mu się wybić futbolówki, przez co wprowadzony kilka minut wcześniej z ławki napastnik uderzał na pustą bramkę, powiększając kompromitujący dla gości wynik.
Puchar Polski – 1/8 finału
Bytovia Bytów – Śląsk Wrocław 3:0 (2:0)
Opałacz 11, Wróbel 33 (k), Klichowicz 67