Kompromitacji nie było, ale to Sporting zgarnia trzy punkty

Aktualizacja: 28 wrz 2016, 00:08
27 wrz 2016, 22:49

Po nieudanym początku fazy grupowej Ligi Mistrzów, przyszła pora na spotkanie z zespołem z Lizbony. Mecz był ważny zarówno dla „Wojskowych”, którzy po dużej kompromitacji w potyczce z Borussią Dortmund, odczuwali gigantyczną presję, jak i dla nowego trenera Jacka Magiery, dla którego był to debiut w tej roli. Niestety zespół z Portugalii, wygrał to spotkanie dwubramkową przewagą. 

Legia zaskakująco dobrze rozpoczęła spotkanie. Już od pierwszych minut widać było, że stołeczna drużyna wyciąga wnioski z ostatnich porażek, gra była bardzo dynamiczna, a rywale nie mieli miejsca na podania. Już w 7. minucie z narożnika dośrodkował Guilherme, jednak nikomu nie udało się wykończyć tej dobrze zapowiadającej się akcji. Spowodowało to wzrost nerwowości Sportingu. Kiedy w 9. minucie Nemanja Nikolić znalazł się z piłką w polu karnym, nawet nie spojrzał w kierunku bramki, tylko oddał strzał, który okazał się niecelny. 16. minuta to znakomite dośrodkowanie z rzutu wolnego do Basa Dosta, a ten złożył się do strzału z woleja, jednak skutecznie zablokował go Jodłowiec. I tutaj kończy się dobra obrona Legii – Sporting objął prowadzenie już w 28. minucie meczu, pierwszego gola w meczu zdobył Bryan Ruiz. Kolejnego gola gospodarze zdobyli zaledwie 9 minut później, kiedy to Silva uważnie wypatrzył niekrytego Dosta, podał do niego, a ten lekkim strzałem niemal w środek bramki pokonał Arkadiusza Malarza. Pierwsze 28 minut meczu zdawało się być wyrównane, jednak później mocno rozproszona Legia, gubiła się w swoich decyzjach, co wykorzystali Portugalczycy. Na przerwę mistrz Polski, schodził przegrywając 0:2.

Drugą połowę meczu podopieczni trenera Magiery rozpoczęli lepiej niż zakończyli pierwszą. Co prawda tylko z niewielką poprawą, jednak zaczęli ponownie atakować bramkę gospodarzy. Niezamierzony blok ręką Jakuba Rzeźniczaka przy strzale Dosta, został zauważony przez sędziów, jednak przez znikomą odległość, nie podyktowali oni rzutu karnego. Na dużą pochwałę zasługuje obrona Arkadiusza Malarza, kiedy w 55. minucie, zupełnie niekryty kapitan Sportingu – Adrien Silva, spróbował trafić z 17 metra. Kilka podań gospodarzy wystarczyło, by pokonać całą defensywę mistrza Polski, na szczęście Ruiz, uderzył nad poprzeczką. W 58. minucie Legii został przyznany rzut rożny po faulu Sebastiana Coatesa na Miroslavie Radoviciu. O krok od zdobycia kolejnej bramki byli piłkarze Sportingu w 62. minucie spotkania, gdy Dost dograł piłkę do Bruno Cesara, a ten pokusił się o strzał. Piłka przeleciała dużo nad poprzeczką. Druga połowa spotkania to zdecydowanie dużo lepsza gra w ataku stołecznej drużyny, która stwarzała wiele sytuacji, aby wyrównać wynik. Na uwagę zasługuje 69. minuta, gdy Adam Hlousek wstrzelił piłkę na 13. metr do Radovicia, ten jednak zmarnował szansę na kontaktowego gola, strzelając zbyt lekko, a poza tym obok słupka. Wydaje się, że Sporting zaczął zwalniać tempo w drugiej połowie, chcąc utrzymać dwubramkową przewagę, co Legia, starała się nieskutecznie wykorzystywać. Ostatnie 10 minut przepisowego czasu, to duża aktywność Guilherme, któremu niestety brakowało dokładności. 87. minuta to żółta kartka dla kapitana zespołu Legii Jakuba Rzeźniczaka. Pomimo doliczonych 3 minut gry, polska drużyna nie była w stanie trafić do siatki i spotkanie dwubramkową przewagą wygrał Sporting Lizbona.

Liga Mistrzów (Grupa F) – 2. kolejka
Sporting Lizbona – Legia Warszawa 2:0 (2:0)
Ruiz 28, Dost 37

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA