Jednym z największych problemów Śląska Wrocław w tym sezonie była obsada prawej obrony. Gdy latem sprowadzono Bobana Jovicia wydawało się, że będzie to jedna z najmocniej obsadzonych pozycji, lecz reprezentant Słowenii nabawił się poważnej kontuzji i trzeba było szukać innych rozwiązań.
Wypożyczony z tureckiego Bursasporu Jović po rozegraniu zaledwie czterech spotkań w barwach WKS-u doznał poważnej kontuzji ścięgna Achillesa i do chwili obecnej nie doszedł jeszcze do pełnej sprawności. Z tego powodu pierwszym wyborem na prawej obronie został dla Jana Urbana Mariusz Pawelec. W ostatnich jesiennych meczach 31-latek został jednak przesunięty na lewą obronę, a po przeciwnej stronie zagrał… Róbert Pich, nominalny skrzydłowy. Wiele wskazuje jednak na to, że wiosną problemy Śląska może zakończyć Kamil Dankowski.
21-letni piłkarz był szykowany na pewny punkt defensywy wrocławian na lata. Miał jednak ogromnego pecha – w lipcowym sparingu z Wisłą Płock doznał uszkodzenia więzadła krzyżowego i czekała go kilkumiesięczna przerwa w grze. Na łamach “Przeglądu Sportowego”, Dankowski przekonuje jednak, że będzie gotowy na rundę wiosenną Lotto Ekstraklasy – Jestem już w stu procentach zdrowy, pozostały mi jeszcze ćwiczenia wyrównujące obciążenia między jedną a drugą nogą, ale z tym już na pewno sobie poradzę. Nawet teraz muszę pracować, choć koledzy mają wolne. Robię wszystko, żeby tę moją prawą nogę wzmocnić. Nie mogę się doczekać powrotu na boisko – z optymizmem patrzy w przyszłość utalentowany defensor, który barwy Śląska reprezentuje już szósty sezon.
Śląsk po 21 kolejkach Lotto Ekstraklasy plasuje się na 10. miejscu w tabeli, tracąc cztery punkty do grupy mistrzowskiej. Dankowski w ubiegłym sezonie zanotował 31 ligowych występów, strzelił 1 bramkę i zaliczył 2 asysty.
