Lech bliżej finału Pucharu Polski

Aktualizacja: 3 lut 2022, 12:51
15 mar 2016, 20:15

Pierwszy mecz półfinałowy Pucharu Polski został, zgodnie z oczekiwaniami, wygrany przez gospodarzy. Lech Poznań pokonał Zagłębie Sosnowiec 1:0. Taki wynik, przed rewanżem w Sosnowcu, zostawia kwestię awansu wciąż otwartą.

W pierwszej połowie Zagłębie miało dosyć prosty plan na zaskoczenie rywala. W porównaniu z meczem z Arką, który odbył się w piątek, nastąpiły tylko trzy zmiany. Piłkarze ze Śląska nie zmienili jednak taktyki, polegającej na grze z kontry. Poza kontratakami chcieli ugrać coś przy stałych fragmentach gry. Dlatego też często dawali się faulować w środkowej strefie boiska oraz – jeśli udawało im się tam przedrzeć – na połowie Lecha.

Mimo mało widowiskowej taktyki, to właśnie gracze Zagłębia jako pierwsi stworzyli sobie dogodne sytuacje do strzelenia bramki. W 14. minucie po kontrataku piłka została wystawiona wprost pod nogi Grzegorza Fonfrary. Ten uderzył dwukrotnie – raz po raz zostając blokowanym przez Łukasza Trałkę. Kilka minut później Sosnowiczanie mieli kolejną znakomitą okazję na gola. Tym razem, po rzucie wolnym, futbolówka potoczyła się w lewą stronę, do Żarko Udovicicia. Ten przebiegł z piłką kilka metrów i płasko dośrodkował w pole karne. Przy interwencji nie popisał się Jasmin Burić, który wypuścił piłkę z rąk. Dobitki ze świetnej pozycji nie wykorzystał jednak Michał Fidziukiewicz, przenosząc piłkę ponad poprzeczką bramki.

Po 20. minucie spotkania przebudzili się wreszcie w ofensywie zawodnicy Lecha. Kolejne akcje nie wychodziły jednak Kolejorzowi. Dosyć przeciętnie na prawej flance spisywał się Keeba Ceesay, nie niosąc niemal żadnego wsparcia dla Macieja Gajosa. Zawodnik z Gambii nie siał nawet w połowie tyle zamętu, co Darko Jevtić po drugiej stronie boiska. Problemy miał również Dawid Kownacki, nie mogący dziś poprawnie przyjąć piłki w okolicy bramki rywala.

Pierwszą naprawdę groźną akcję Kolejorza w 22. minucie gry przeprowadził Vladimir Volkov. Czarnogórzec wrzucił piłkę do Macieja Gajosa na dłuższy słupek. Ten uderzył z najbliższej odległości, jednak… wprost w bramkarza rywali. Dobitka przyniosła zaś efekt tylko w postaci rzutu rożnego.

Tego korneru nie udało się jeszcze wykorzystać. Zupełnie inaczej było jednak niedługo później. W 38. minucie spotkania z rogu dośrodkował Jevtić. Pierwsza próba dogrania dostała wybita, druga jednak była już bezbłędna. Futbolówka powędrowała wprost do Vladimira Volkova, a ten pewnym strzałem umieścił ją w siatce, zdobywając w ten sposób swoją pierwszą bramkę dla poznańskiego Lecha.

Druga połowa rozpoczęła się od bardzo dynamicznej gry z obu stron. Już w 47. minucie to Kolejorz był jednak bliski podwyższenia prowadzenia. Zaskakujący strzał z dystansu oddał bowiem Darko Jevtić. Po uderzeniu byłego zawodnika FC Basel, piłka nabrała mocnej rotacji i ostatecznie… otarła się o spojenie bramki strzeżonej przez Wojciecha Fabisiaka.

Niedługo potem fenomenalną okazję miał również Maciej Gajos. Dzięki dokładnemu, prostopadłemu podaniu, otrzymał on piłkę w polu karnym Zagłębia. Strzał po ziemi okazał się jednak dosyć prosty do obrony przez goalkeepera rywali.

W tym czasie Zagłębie próbowało – podobnie jak w pierwszej części spotkania – stwarzać zagrożenie poprzez kontrataki i stałe fragmenty gry. Piłka dosyć często trafiała pod nogi Michała Fidziukiewicza i Łukasza Matusiaka. Żaden z nich nie potrafił jednak zakończyć akcji pewnym, celnym strzałem, z którym Jasmin Burić miałby problemy.

Mimo prób, kolejne bramki już dziś na Inea Stadionie nie padły. Wydarzeniem ostatnich kilkunastu minut w tym przypadku można uznać więc powrót do gry Nicki Bille Nielsena, który w 72. minucie zastąpił na murawie Dawida Kownackiego.

Duńczyk miał nawet swoją okazję na zdobycie bramki. Kamil Jóźwiak, po długim rajdzie z piłką prawą stroną, dograł w pole karne. Nicki Bille wszedł wślizgiem, mijając się jednak z futbolówką. Chwilę później Nielsen mógł oddać strzał po znakomitym dograniu Darko Jevticia. Tym razem jednak uderzył wprost w Wojciecha Fabisiaka.

Lech wygrał zatem z Zagłębiem 1:0, dając sobie minimalny bufor bezpieczeństwa przed rewanżem.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA