Lider zostaje w Poznaniu. ,,Kolejorz” wygrywa po zaciętym boju

Aktualizacja: 3 lut 2022, 11:38
15 wrz 2017, 22:27

W piątkowy wieczór w ramach 9. kolejki rozgrywek Lotto Ekstraklasy ,,Kolejorz” pokonał na własnym obiekcie ekipę Korony Kielce. Zwycięską bramkę dla podopiecznych Nenada Bjelicy zdobył Łukasz Trałka.

Lech Poznań przystępował do tego spotkania z pozycji lidera i nikt w Poznaniu nie wyobrażał sobie, by nie utrzymać tej lokaty po starciu z kielecką Koroną. Dodatkową atrakcją meczu była oprawa, która związana była z 16-tymi urodzinami grupy kibicowskiej ,,Kolejorza” – Ultras Lech 01′.

W 8. minucie meczu kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Bułgarskiej byli świadkami pierwszego strzału na którąś z bramek. Matusa Putnocky’ego starał się zaskoczyć Ivan Jukić, lecz Chorwat zrobił to bardzo niecelnie. Kilkadziesiąt sekund później tego samego po drugiej stronie boiska dokonał Mario Situm. Zlatan Alomerović tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Następnie tylko dzięki przytomnej interwencji Łukasza Trałki w polu karnym, gola dla gości nie zdobył Goran Cvijanović. Były kapitan Lecha w ostatniej chwili wyłuskał piłkę spod nóg Słoweńca, gdyby nie to, pomocnik Korony bez trudu umieściłby piłkę w siatce.

Pierwsze dwadzieścia minut meczu okazało się bardzo wyrównane, wbrew przedmeczowym zapowiedziom. Ciężko wskazać było drużynę przeważającą. W następnych minutach gra zaczęła się zaostrzać, zwłaszcza ze strony gości. W 29. minucie meczu sędzia Daniel Stefański zmuszony został do przerwania zawodów na kilka minut z powodu dymu unoszącego się od odpalonej pirotechniki przez fanów ,,Kolejorza”.

Zaraz po wznowieniu gry padł gol dla podopiecznych Nenada Bjelicy. Dośrodkowanie Radosława Majewskiego spadło na głowę Christiana Gytkjaera, a ten nieco przypadkowo zgrał piłkę do Łukasz Trałki, który umieścił futbolówkę w siatce. Sędzia po tym trafieniu ponownie musiał na chwilę przerwać mecz.

Tuż przed końcem pierwszej odsłony bardzo groźnie zrobiło się w polu karnym gospodarzy. Do dośrodkowania Jacka Kiełba z rzutu rożnego doszedł Adnan Kovacević. Niekryty stoper Korony stanął przed świetną szansą pokonania Matusa Putnocky’ego, lecz na szczęście fanów Lecha, Bośniak pomylił się z bliskiej odległości.

W 54. minucie bezmyślnym przewinieniem w polu karnym popisał się lewy obrońca gospodarzy Vernon de Marco. Sędzia Daniel Stefański nie miał wątpliwości i wskazał na ,,wapno”. Na szczęście dla Argentyńczyka z hiszpańskim paszportem Matus Putnocky obronił strzał Jacka Kiełba z jedenastu metrów. Kilka chwil później kolejny stały framgent dla gości. Tym razem zaskoczyć słowackiego golkipera Lecha próbował z rzutu wolnego Michael Gardawski, ale pomocnik Korony przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

W pierwszych kilkunastu minutach drugiej połowy zdecydowanie lepsze wrażenie zrobiła drużyna Korony. W 67. minucie meczu na boisku pierwszy raz od prawie dwóch miesięcy w zespole Lecha na placu gry pojawił się Darko Jevtić. Warto także dodać, iż dzisiejszego wieczora arbiter główny zawodów pozwolił graczom obu zespołów na ostrą grę. Mnóstwo brzydkich fauli kończyło się albo upomnieniami albo czasem sędzia puszczał grę. W niektórych przypadkach zdecydował się tylko pokazać żółty kartonik.

W 79. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Darko Jevtić, ale strzał Szwajcara z serbskim paszportem okazał się nieskuteczny. Cztery minuty później arbiter Daniel Stefański po raz trzeci przerwał to spotkanie.

Lech Poznań tym samym utrzymał pozycję lidera, przynajmniej do następnej kolejki rozgrywek Lotto Ekstraklasy. Dla kielczan to była czwarta porażka w obecnym sezonie ligowym.

Lech Poznań – Korona Kielce 1:0 (1:0) 

1:0 Trałka 34′

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA