Dziś w Zielonej Górze Stelmet podejmował naszpikowany gwiazdami CSKA Moskwa. Wielokrotny mistrz Rosji nie dał większych szans ekipie trenera Jovovicia.
Spotkanie rozpoczęło się od serii 0:12 dla drużyny z stolicy Rosji. Dopiero wtedy powoli zaczęli punktować zielonogórzanie. Po 6,5 minucie gry CSKA miało na koncie 23 zdobyte oczka. Pojedyńcze skuteczne akcje Kodi Justice’a (3 trójki w pierwszej połowie) to nawet w porównaniu do gry rywali były małe przebłyski. CSKA grało z polotem i szybkimi podaniami potrafili rozrzucić obronę Stelmetu. Po dwudziestu minutach rosyjski zespół prowadził różnicą 21 punktów.
Dopiero po zmianie stron ekipa z Zielonej Góry pokazali kilka efektownych a zwłaszcza efektywnych akcji. Ozdobą były dwa punkty z faulem Adama Hrycaniuka. Przewaga drużyny „Czerwonej Armii” zmalała do 17 punktów, ale rosyjski zespół nie miał zamiaru oddawać pola. Szybko przewaga wróciła na poziom ponad dwudziestu (50:73) punktów w dwudziestej szóstej minucie. Na niespełna minutę do końca trzeciej kwarty po serii siedmiu oczek z rzędu rosyjskiego zespołu było 55:88 dla CSKA. W czwartej kwarcie gdy przewaga gości przekroczyła czterdzieści oczek dopiero wtedy ożywił się Michael Starks w Stelmecie kilkoma skutecznymi akcjami. CSKA trafiło w meczu 13 z 23 rzutów za trzy oraz 30 z 33 osobistych.
STELMET INEA BC ZIELONA GÓRA – CSKA MOSKWA 74:115
