Puchar Anglii wrócił do Liverpoolu po 16 latach. The Reds ostatni raz cieszyli się z tego trofeum jeszcze w 2006 roku. W minioną sobotę udało im się jednak pokonać Chelsea i ponownie rozstrzygnąć turniej na swoją korzyść.
Mecz rozegrany na Wembley nie zaczął się jednak dobrze dla podopiecznych Jurgena Kloppa. The Blues rozpoczęli spotkanie bardzo dobrze i po niespełna 25. minutach gry mogli ustrzelić dublet. Dwukrotnie o włos od zdobycia gola był Christian Pulisić, ale ostatecznie futbolówka otarła tylko słupek bramki Liverpoolu.
Sprawę dodatkowo skomplikował fakt, iż kontuzji doznał Mohamed Salah. Egipcjanin musiał już w 33. minucie zejść z boiska, a jego miejsce doznał Diogo Jota. Liverpool wytrzymał jednak napór Chelsea, samemu kreując kilka ciekawych sytuacji bramkowych.
Liverpool wygrywa FA Cup po serii rzutów karnych
Ostatecznie doszło do dogrywki. W niej ponownie szczęście nie sprzyjało Liverpoolowi, gdyż trener The Reds musiał ściągnąć Virgila Van Dijka, który, podobnie jak Salah, doznał urazu. Po drugiej stronie problemy zdrowotne miał natomiast Thiago Silva, który nie był w stanie wytrzymać 120. minut rywalizacji na pełnych obrotach.
Congratulations to @LFC and @ChelseaFCW! 🥳
Your 2021/22 @EmiratesFACup and @VitalityWFACup winners 🏆#TakeYourChance pic.twitter.com/U4kM3DvX2b
— England Football (@EnglandFootball) May 15, 2022
Losy meczu rozstrzygnęła więc seria rzutów karnych (6:5). Podczas nich bardzo szybko ze strony The Blues pomylił się Cesar Azpilicueta. Kibiców Liverpoolu zasmucił natomiast Sadio Mane, którego strzał zatrzymał Edourard Osoque Mendy. Ostatecznie swoją jedenastkę zmarnował Mason Mount, co sprawiło, że Puchar Anglii w 150. edycji tych rozgrywek zgarnęli piłkarze The Reds.
Sensacyjny kandydat do objęcia PSG. To trener z Ameryki Południowej