Lotto Ekstraklasa: Niesamowita końcówka meczu w Niecieczy i wygrana gospodarzy!

Aktualizacja: 3 lut 2022, 11:37
23 wrz 2017, 17:40

Bruk-Bet Termalica Nieciecza pokonała u siebie Lechię Gdańsk 2:1 w ramach spotkania 10. kolejki Lotto Ekstraklasy. Bramkę na wagę zwycięstwa w ostatniej akcji meczu z rzutu karnego zdobył Gabriel Iancu.

Od stuprocentowej sytuacji rozpoczęli mecz w Niecieczy Biało-Zieloni. Marco Paixao był w znakomitej sytuacji i zdecydował się wyłożyć po ziemi piłkę do jeszcze lepiej ustawionego Patryka Lipskiego, ten zamiast strzelać z pierwszej piłki i spokojnie trafić do bramki wolał przyjąć piłkę, przez co pogubił się i upadł. Ostatecznie piłka znalazła się w rękach Jana Muchy.

W 11. minucie Mato Milos groźnie wrzucił futbolówkę w pole karne, gospodarze mieli szczęście i po krótkim zamieszaniu wybili piłkę na uwolnienie. Osiem minut później znów szansa Patryka Lipskiego, tym razem oddał strzał w światło bramki, ale ponownie obronił pewny w bramce Mucha. W 24. minucie bardzo bliski bramki był Joao Oliveira, zawodnik gdańskiej drużyny doszedł do piłki na skraju pola karnego po tym jak po wrzutce wybił ją głową jeden z defensorów Bruk-Betu. Szwajcar po ziemi strzelił jednak zbyt lekko i spokojnie obronił golkiper gospodarzy.

Minutę później po dośrodkowaniu od Mato Milosa niecelnie głową uderzał Lipski, będący na jego plecach Bartosz Szeliga znacznie utrudnił mu zadanie. W 29. minucie ponownie przed szansą strzelenia bramki dającej prowadzenie stanął Joao Oliveira, zawodnik Lechii ładnie zatańczył z obrońcami i z ostrego kąta strzelił jednak ponad poprzeczką. W 39. minucie pierwszy strzał na bramkę Dusana Kuciaka oddali niecieczanie, Patrik Misak świetnie wrzucił ze skrzydła do Bartosza Szeligi, a ten strzelił i mocno i celnie. Gdańszczan uratowała jedynie genialna interwencja bramkarza. Lechia przeważała od początku spotkania, nie zdołała jednak strzelić bramki na 1:0. Bruk-Bet Termalica zagroziła gościom tylko jedną groźną próbą.

 

Drugą połowę w wymarzony sposób rozpoczęli gospodarze, nieoczekiwanie bramkę na prowadzenie strzelił Bartosz Szeliga. Najpierw Kamil Słaby strzelił mocno trafiając w poprzeczkę, a po chwili dobił z bliska Szeliga. Świetny początek Słoni. Lechiści szybko próbowali odpowiedzieć, ale niecieczanie bronili się całkiem dobrze. W 54. minucie po stracie gości prawie bramkę na 2:0 strzelił Szymon Pawłowski, niestety dla gospodarzy pomocnik pomylił się i piłka wylądowała w trybunach. W 60. minucie mieliśmy wyrównanie, po fantastycznym strzale Rafała Wolskiego mieliśmy wynik 1:1. Wolski strzelił z dalekiej odległości po tym jak jeden z obrońców poślizgnął się kryjąc go, fatalny błąd popełnił też Jan Mucha, który zamiast piąstkować piłkę próbował ją łapać i wpakował futbolówkę do własnej siatki. Dwie minuty później mogło być prowadzenie dla gości, Joao Oliveira genialnie wrzucił na główkę dobrze ustawionego Marco Paixao, sytuację uratował dobrze interweniując Jan Mucha. W 71. minucie szansę miał Romario Balde, znów genialnie zachował się golkiper gospodarzy. Nie minęła minuta i akcja była już z drugiej strony boiska, Patrik Misak wyłożył futbolówkę Bartoszowi Szelidze, a ten nie trafił w światło bramki z bliskiej odległości. W ostatnich minutach dominowały Słonie, gospodarze bardzo chcieli wygrać to spotkanie i było to widać na boisku. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Romario Balde otrzymał od arbitra czerwoną kartkę, zawodnik Lechii wyraźnie spóźnił się z interwencją i brutalnie sfaulował Szeligę. Niecodzienną sytuację mieliśmy w ostatniej akcji spotkania w Niecieczy. Ostatni rzut wolny i już gwizdek w ustach miał arbiter by zakończyć to spotkanie. Piłka po wrzutce została wybita przed pole karne i po ponownym wrzuceniu jej do środka przez Misaka ręką dotknął futbolówkę Marco Paixao, sędzia nie zastanawiał się długo i podyktował jedenastkę dla gospodarzy. Do piłki podszedł Gabriel Iancu i celnym strzałem dał zwycięstwo swojej drużynie. Bruk-Bet Termalica pokonała Lechię 2:1.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA