Polski Cukier Toruń pokonał MKS Dąbrowę Górniczą w spotkaniu dwóch niepokonanych dotychczas drużyn w PLK. Podopieczni Jacka Winnickiego wygrali 65-59 (16-19, 14-14, 18-12, 17-14). Dzięki temu to zawodnicy z Torunia utrzymują miano jedynej ekipy bez porażki w tym sezonie.
Spotkanie od pierwszych minut było niezwykle defensywne. Obie ekipy grało agresywnie w obronie, co skutkowało dużą ilości fauli i wizyt na linii rzutów osobistych. W pierwszej kwarcie gospodarze za 1 rzucali 13 razy (9 celnie), a goście dziesięciokrotnie (trafili 8 prób). Zawodnikom Polskiego Cukru w pierwszych dziesięciu minutach dwa razy odgwizdano faule niesportowy. Pierwszy miał miejsce po zaledwie 36 sekundach gry. Jure Skifić nieprzepisowo zatrzymywał zawodnika w kontrze, natomiast na 35 sekund do końca spotkanie przewinienie techniczne zostało odgwizdane Aleksandrowi Perce. Po bloku na Kerronie Johnsonie powiedział coś amerykańskiemu zawodnikowi, co nie spodobało się arbitrom spotkania. Ostra defensywa gości miała swoje odbicie również w stratach MKS-u, których było aż 6.
II kwartę w wyjściowej piątce rozpoczął Kendall Gray. Środkowy dąbrowian ponownie krótko prezentował się publiczności (zaledwie 2:52 minuty), ale pokazał małą próbkę swoich możliwości. W trudnej pozycji zdołał wywalczyć sobie pozycję i zdobyć punkty spod kosza oraz zebrał w ofensywie piłką ponad dwoma rywalami. Dodatkowo zaliczył blok, ale po dwóch szybkich faulach, trener Drażen Anzulović zdecydował się go ściągnąć (więcej o tym, trener powiedział na konferencji prasowej, z której relacja znajduje się na końcu artykułu). Polski Cukier zaskakiwał swoją defensywą. Cały czas była ona niezwykle szczelna (pozwoliła oddać jedynie trzy rzuty z dystansu MKS-owi), a zredukowanie ilości fauli, spowodowało, że dąbrowianie mieli kłopoty. Na domiar złego gospodarze nie trafiali z prostych pozycji, nawet w kontrach. Razem z niecelnymi podaniami (ilość strat wzrosła do 14) powoduje to, że atak MKS-u nie wyglądał dobrze. Na szczęście dla nich Polski Cukier również miał swoje problemy, którymi były głównie rzuty z dystansu (2/11 do przerwy).
Po przerwie bardziej zdeterminowani na parkiet wyszli gracze z Torunia. Widać to było m.in. w liczbie fauli. Polski Cukier wyczerpał limit pięciu fauli po 5:49 minutach, a MKS-owi pierwsze przewinienie odgwizdano po 6:01 minutach. Goście lepiej prezentowali się też ofensywnie, co pozwoliło wygrać trzecią kwartę i wyjść na prowadzenie, jednak w jej trakcie zmieniało się ono czterokrotnie. Najbardziej pechowym zawodnikiem tej kwarty trzeba nazwać Przemysława Szymańskiego. Najpierw w akcji pod koszem upadł mocno na parkiet, długo się nie podnosił, a jak to zrobił, z grymasem bólu na twarzy trzymał się za nadgarstek, a zaraz w następnej akcji, biegnąc w kontrze został pociągnięty za rękę przez Bartosza Diduszkę, co skończyło się faulem niesportowym dla gracza Polskiego Cukru.
Pierwszy raz w tym sezonie MKS musiał zmierzyć się z sytuacją, że na początku IV kwarty nie byli na prowadzeniu. Jednak nie podziałało to na nich tak, jak kibice by sobie tego życzyli. Widoczny był brak pomysłu MKS-u wobec ciągle solidnej defensywy Polskiego Cukru. Ciężar gry na swoje barki próbowali brać Johnson i Pamuła, ale ewidentnie nie był to ich dobry dzień. Szczególnie kapitan dąbrowian zagrał poniżej oczekiwań, notując 5 strat i trafiając tylko 1 na 9 rzutów z gry. Na plus można zaliczyć Bartłomieja Wołoszyna, który odżył pod koniec tego spotkania. Pierwszą połowę zakończył bez punktów, a w trakcie drugich dwudziestu minut zdobył ich 11.
Powodów pierwszej porażki gospodarze powinni doszukiwać się w słabej skuteczności, która wyniosła zaledwie 32,1% z gry oraz w dużej ilości strat, która wyniosła 21. Najlepiej w barwach gospodarzy zaprezentował się Przemysław Szymański (12 pkt, 4/7 z gry, 3 zbiórki, 2 przechwyty oraz blok), a w ekipie gości w końcu na miarę oczekiwań zagrał Obie Trotter, który zdobył 15 punktów, trafiając 60% rzutów z gry.
MKS Dąbrowa Górnicza – Polski Cukier Toruń 59:65 (19:16, 14:14, 12:18, 14:17)
MKS Dąbrowa Górnicza: Johnson 14 (7 zb), Szymański 12, Wołoszyn 11, Pamuła 9 (3 ast), Wilson 4, Kowalenko 3, Gray 2, Kucharek 2, Piechowicz 2, Parzeński 0
Polski Cukier Toruń: Trotter 15, Diduszko 11, Śnieg 9, Wiśniewski 8, Skifić 8 (9 zb i 3 ast), Sulima 6, Weaver 6, Sanduł 2, Michalski i Perka po 0
Na pomeczowej konferencji wypowiedzieli się:
Jacek Winnicki – trener Polskiego Cukru: Mecz był bardzo wyrównany, agresywny i mocny w obronie. Obydwa zespoły zagrały dobrze fizycznie. Udało nam się zatrzymać Dąbrowę, a potem złapaliśmy rytm i odskoczyliśmy, na co pozwoliła m.in. nasza dobra obrona. To dopiero początek sezon, więc bardzo się cieszymy, ale będzie to trwało tylko do jutra, a potem przygotowanie do następnego meczu z Treflem Sopot. Chcę wszystkim zawodnikom pogratulować za zaangażowanie.
Szczególnie w pierwszej połowie zatrzymaliście MKS na niskiej skuteczności zza łuku. Taka była wasza taktyka na grę w obronie, czy po prostu chcieliście zagrać dobrze z tyłu?
Naszym celem był twarda obrona skoncentrowana na poszczególnych graczach. Do tej pory MKS grał w ataku w określony sposób, głównie korzystając z rzutów z dystansu. Mieli oni 25% celnych rzutów, a my przy oddaniu sześciu rzutów więcej trafiliśmy tylko raz więcej. Pokazuje to, że był to mecz twardej defensywy. Nie był na pewno tak porywający dla kibiców, jak spotkania, w których pada po 90 punktów, ale jak wspominałem, jestem zadowolony.
Łukasz Wiśniewski zaczął na ławce rezerwowej, a potem dobrze zatrzymał Piotra Pamułę. Taka była taktyka na to spotkanie?
Łukasz nie wyszedł w pierwszym składzie, ponieważ niej trenował w trakcie tygodnia z powodu grypy. Jest to jednak doskonały obrońca, dzięki czemu udało mu się tego dokonać.
Obie Trotter: To był trudny mecz, mieliśmy w pierwszej połowie za dużo strat, za wolno wracaliśmy do obrony. W drugiej połowie przejęliśmy inicjatywę i wszystko wyszło tak, jak planowaliśmy.
Drażen Anzulović – trener MKS-u: Po pierwsze, gratuluję Toruniowi. Dzisiaj byli o wiele lepszym zespołem. Byli o wiele mądrzejsi na parkiecie. Trudno jest nam grać, jeśli gramy z tylko jednym graczem – Przemysławem Szymańskim, który gra dobrze, a reszta gra poniżej swego poziomu. Pierwsza rzecz, którą planowaliśmy to kontrola piłki. Mieliśmy chyba 6 strat w pierwszej kwarcie, a w pierwszej połowie 14. Bez kontroli piłki nie możemy grać z żadną drużyną. W piątek z Anwilem wygraliśmy głównie dzięki szczęściu, ponieważ tam też przydarzyło nam się aż 19 strat. Nie wiem, gdzie jest przyczyna. Może było za mało świeżości, nie mieli wystarczająco siły w rękach, by podejmować dobre decyzje, ale problem jest mentalny, bo fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu.
Dlaczego Kendall Gray nie dostał więcej minut?
Nie trenował przez 23 dni z powodu urazu. Podobnie jak w przypadku spotkania z Anwilem złapał szybko 2 faule. Najpierw musi wrócić do pełnego rytmu treningowego i będzie dostawał więcej minut.
Zdobyliście dzisiaj mało punktów, jednie 59. Jest to kłopot z atakiem, czy solidna defensywa Polskiego Cukru?
Po pierwsze mieliśmy kłopot z kontrolowaniem piłki. Zaliczyliśmy aż 21 strat. Gdybyśmy chociaż połowę tego wykorzystali, to by nam wystarczyło to do zwycięstwa, ponieważ, jak pokazały poprzednie mecze, z atakiem nie mieliśmy kłopotów. Nie mieliśmy wystarczająco dobrych podań, nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, ile potrafimy. To główne powody. Możliwe, ale zaznaczam, że jest to możliwe, a nie pewne, że zaczęliśmy myśleć, że jesteśmy zbyt silni i to nas zgubiło.
Czy nowy zawodnik, Roderick Trice, odciąży Kerrona Johnsona w rozgrywaniu akcji?
Najpierw niech przejdzie testy medyczne. Jeśli przejdzie testy i będziemy pewni, że dołączy do nas, będziemy o tym myśleć, przed tym nie chcę wypowiadać się na ten temat.