Na ten finał czekaliśmy najbardziej. Pod nieobecność rekordzisty świata Davida Rudishy rolę faworyta automatycznie uzyskał Adam Kszczot, który dwa lata temu w Pekinie przegrał tylko z Kenijczykiem. Polak za późno ruszył do ataku, ale powtórzył sukces z Chin i obronił tytuł wicemistrza świata z czasem 1:44,95 minuty!
Kszczot standardowo rozpoczął bieg od ustawienia się na końcu stawki, która ruszyła bardzo szybko do przodu. Profesorską postawę zachował przez całe pierwsze okrążenie nie szarpiąc swojego tempa, jednocześnie pilnując swoich rywali.
Do ataku ruszył dopiero po pierwszych 400 metrach. Stawka niesamowicie przyśpieszyła i Polak musiał zabrać się do wyprzedzania co nie było takie łatwe. Udało mu się to dopiero na ostatniej prostej, gdzie wyprzedził pięciu rywali i na metę wbiegł jako drugi za plecami Francuza Bosse. Czas – 1:44,95 minuty – najlepszy wynik w tym sezonie!