Turniej w Krakowie się powoli kończy. Za niedługo poczytać o nim będziemy mogli już tylko gdzieś w archiwum Światowej Federacji. Odbywały się u nas, ale Biało-czerwoni nie mogli liczyć na żywiołowy doping kibiców. Kraków Arena była pusta a hala sportowa, która może pomieścić na siłę nawet 17 tyś ludzi nie zapełniona była nawet w 30 %. Przejdzie jednak do historii z kilku powodów!
Leszek Laszkiewicz już przed tym turniejem powiedział, że koszulę reprezentacyjną powiesi na haku. Jeden z najlepszych naszych wojowników do gry na lodzie, żegna się z kadrą. “Zawsze się stawiałem, reprezentacja mogła na mnie liczyć. Występowałem na Mistrzostwach Świata grupy A, chciałbym ostatni raz pomóc chłopakom osiągnąć cel, który był kiedyś moim udziałem. Życzyłbym sobie, aby oni też poznali atmosferę turnieju Elity.” Ten znakomity napastnik orłów zaliczył 218 spotkań w których strzelił blisko 90 bramek (89 stan na kwiecień 2015) Był zawodnikiem niemal wszystkich liczących się drużyn w Polsce a także grał w Czechach, Włoszech i w Niemczech. Był hokeistą między innymi potentatów Serie A – Milano Vipers i Bundesligi – Nurnberg Ice Tigers. Wielokrotny kapitan reprezentacji popularny Laszka odchodzi, ale pozostawi po sobie pamięć o wielkim sercu, walce i sympatii do kolegów. W imieniu moim, koleżanek, kolegów redakcyjnych i rzeszy kibiców hokeja, z pokłonem dziękuję Ci mój imienniku.
Turniej ten przejdzie do historii też z innego powodu. Mimo problemów, które od lat prześladują tą piękną dyscyplinę a o których otwarcie mówi Mariusz Czerkawski – hokej broni się wynikami. Gdy walczyliśmy rok temu w dywizji 1B, nikt nie przewidywał, że możemy awansować o klasę wyżej. Na Litwie jednak, orły odniosły sukces i kadra po dwóch latach wróciła do grupy 1A. Radość była wielka i mimo problemów cieszyliśmy się ich sukcesem. Gdy okazało się, że turniej zagramy w Krakowie, powoli w narodzie zaczęła kwitnąć nadzieja. Wiara w to, że nie tylko uda nam się awansować wyżej, ale też nie spaść zaraz po turnieju. Gdy jeden z prominentnych działaczy wspomniał o awansie do Elity, tylko najwięksi optymiści powtórzyli jego apel. Mariusz Czerkawski studził nastroje. “Spokojnie, najpierw musimy na stałe zagościć w grupie 1A. Nie jesteśmy jeszcze wystarczająco silni. Z czasem będziemy na tyle mocni, że może uda się awansować do Elity.” Nasz najsłynniejszy hokeista nie przewidział co się wydarzy. Pojawiła się przed nami wielka szansa. Rywale grali dla nas i my mimo, że przegraliśmy dwa spotkania, jesteśmy naprawdę bliscy zrealizowania tego wydawało się niemożliwego celu. Wystarczy tylko wygrać w regulaminowym czasie z Węgrami! Jeśli nam się to uda – przejdziemy do historii. Najprawdopodobniej będziemy jedynym zespołem na świecie, który rok po roku awansował przez 3 poziomy na najwyższy szczebel rozgrywek turnieju o mistrzostwo świata. Byłoby to wydarzenie bez precedensu.
Jeśli uda nam się awansować po tym meczu do Elity, to osiągniemy historyczny wynik. Ostatni raz tam zagraliśmy w 2003 roku. Hokej na lodzie od tego czasu się bardzo zmienił i czas najwyższy aby Biało-czerwoni stali się symbolem tych zmian.
Na koniec to będzie finał turnieju dla nas ponownie historyczny. Jak donoszą organizatorzy, na to spotkanie zabrakło biletów a zatem Biało- czerwoni zagrają o ten awans przy komplecie publiczności. Szczerze mówiąc nie pamiętam czy zdarzyło się naszym orłom grać, gdy na trybunach zasiądzie ok. 15 tyś kibiców. No cóż jeśli mają awansować to z przytupem i to dosyć poważnym.
Tak będzie to turniej historyczny z wielu powodów. Na lodzie będzie trwała zażarta bitwa a słowo bratanki będzie się co najwyżej pojawiać na flagach. W meczu Polska-Węgry nie będzie przyjaciół tylko rywale. Nie będzie również sojuszników. Będzie tylko jeden cieszył się z awansu.